Trening Unforgettable Fire'a

Czarno-biała przybiegła na miejsce spotkania, zatoczyła na polanie niewielkie kółko by w końcu usiąść. Wyciem przyzwała adepta.

(wybacz, nie ujrzałam tematu...)

Liderka miała dość specyficzne przywołanie, jednakże Fajerowi wcale to nie przeszkadzało. Tuż za rogiem zjawił się, dorównując kroku Harpii. W błękitnych ślepiach psa malowała się jako taka ekscytacja; po raz pierwszy będzie brał udział w szkoleniu.
- Lunae. - skłonił się nisko borderce, posyłając jej delikatny uśmiech.

Odpowiedziała lekkim uśmiechem.
- Lunae. Przedstaw mi się jeśli możesz i powiedz jaka ranga Cię interesuje? Jaką będziesz próbować otrzymać? -

- Opisz mi w takim razie i Wojownika i naszą rangę specjalną, Brzask. - ukryła łapy pod białą puszystą końcówką ogona oczekując odpowiedzi.

Słuchała cierpliwie jak pies opisywał obie rangi. Pokiwała pyskiem lekko.
- Co jeśli chodzi o liny, ile zerwie każdy z nich ? -

- Wojownik zrywa dwie liny, zaś brzask aż 4. - dorzucił prędko.

- Idąc w tym kierunku.. Jeśli przebywając nad Rzekami, czy w jakimkolwiek innym miejscu, spotkałbyś się z sytuacją taką, że: Krwawe Przymierze porywało by zarówno kogoś Ci bliskiego z innego stada jak i Księżycowego Brata lub Siostrę, którego jednak nie darzysz ciepłymi uczuciami - kogo byś ratował? - przekrzywiła lekko pysk zadając pytanie czysto etyczne.

- Naprawdę, nie wiem jak bym się zachował. Teoretycznie stado to stado. Jednakże jeśli była by to osoba, której nie darzę przyjaźnią... Cóż, zdecydował bym się na ratowanie moich bliskich. - przy tych słowach zawahał się. Prawdę mówiąc, nigdy nie miał przyjaciół.

- Teoretycznie moim zadaniem jest także wpajanie każdemu psu, że Stado jest czymś najważniejszym, bo my je tworzymy. Zdaję się jednak na osąd każdego z osobna, wierząc iż więzy między psychikami żyjących dla Gwiazd i Księżyca powstaną tak czy tak. Ze względu na to, że tworzymy wspólnotę. - milczała dłuższą chwilę - No dobrze, co wiesz o Pełni Księżyca? Co prezentujemy razem, każdy z nas osobna?

On zdania nie zmieni.
- Co reprezentuję każdy z nas? Na to pytanie można odnaleźć tysiące odpowiedzi. Przede wszystkim... każdy z nas jest inny. Każdy odznacza się niepowtarzalnymi cechami charakteru. Jedyną cechą wspólną psów z SPK jest zamiłowanie do nocy. Do księżyca. Do gwiazd. Jesteśmy przede wszystkim neutralną gromadą: choć jak wspomniałem, wszyscy się różnimy. Najlepiej czujemy się wieczorami. Na pewno ma na to wpływ nocne niebo. – odrzekł.
- Zaś jeśli chodzi o główne informacje… naszym żywiołem jest powietrze. Rangą specjalną brzask, jak już wspominałem. Przywitaniem Lunae. Alfą jesteś ty, Harpio. - uniósł spojrzenie na borderkę.

- Nawiązując do tematu stad, co wiesz o dwóch pozostałych? Jak, najprościej, można określić ich charaktery? - nie mówiła całkiem swobodnie, widocznie pętał ją schemat tych samych pytań i tych samych odpowiedzi.

- Stado wiosennego deszczu jest gromadą o dobrym nastawieniu, zaś stado krwawego przymierza to sfora zła. - krótko, i na temat.

- Kto im przewodzi? Po jakim powitaniu ich rozpoznasz, jeśli zapach samego stada będzie zbyt młody? - nie polecała nikomu oczywiście kierować się powitaniami, psia mać. Coś jej się już zaczynało platać na starość.

- Rządze złego stada sprawują Steele i Joy. Nie po raz pierwszy zresztą. Tak samo jest w stadzie dobrym. Władcami są Tante i Nala. Powitanie SKP brzmi Morte, zaś SWD Veris.

Wstała by cofnąć się o kilka kroków. Stała z pozoru niedbale, z łbem nieco spuszczonym, choć spojrzeniem czujnym.
- Zaatakuj mnie. -

Prędko zamknęła ciemne ślepia. Nie potrzebowała ich, mogła to sobie wmawiać. Zaatakowała z doskoku, szybkie cięcie kłami po łopatce i żebrach, odskoczenie. Rana raczej płytka, paląca, acz niegroźna. Zależało jej na zorientowaniu się w jaki sposób pies walczy. Kto powiedział, że nie można się przy tym trochę zabawić.

Szybko uskoczył w bok. Rana nie była groźna, więc nie zaburzyła jego koncentracji. Czujne spojrzenie skierował w stronę Harpii. W najmniej spodziewanym momencie wybił się z ziemi, i skoczył za sukę. Pazurami uczepił się jej grzbietu, czyniąc kilka płytkich szram.

/ wybacz za ewentualne błędy, kiepsko się dziś czuję. >:

Zereagowała odruchowo wyginając szyję, by złapać kłami za jego łapę i ściągnąć go natychmiast na ziemię nim się na tym jej grzbiecie zadomowi. Wszystko miała zamiar zrobić jak najszybciej, by nie zdążył uskoczyć.

Drugą łapą trzasnął ją w nos, by odwrócić jej uwagę. ()
W tym momencie potrząsnął kończyną, która zaciśnięta była przez kły borderki. Pociągnął mocno, rozluźniając uścisk. Nie obeszło się oczywiście bez drobnej rany.

Poprawiła uścisk jak tylko mogła i wyprostowała gwałtownie szyję wygiętą dotychczas w łuk. Mogła za to jeszcze oberwać pysk, ale dla niej jak zwykle liczyła się głównie zabawa przy takich walkach. Za stara była na zgryzotę.

A no, i oberwała.
Przy tym ruchu pies zdołał uwolnić swą łape z jej pyska. Jako, że do dyspozycji miał wszystkie 4, postanowił podciąć jej kończyny. Zrobił to dość mocno, chcąc, by odrzuciło ją w tył.

Przeturlała się na plecy i zerwała ponownie na łąpy tracąc kilka cennych sekund. Stała chwilę ze spuszczonym nisko łbem nim wyprostowała się.
- Koniec, Fire. - to rzekłszy otrzepała się. - Zdałeś, zdałeś.. - zastanawiała się chwilę.