Rzeka. {Zakaz porywania}

Zaśmiała się.
To trzy czy pięć?-zapytała rozbawiona widząc wyliczone 5 a usłyszane 3.

- Hę? - spytał zaskoczony. - A tyle - pokazał palcami 5 - to nie 3? - wyszczerzył się szeroko.

Głuptasek.-powiedziała i zaśmiała się.

Ponownie wytkał jej koniuszek języka.
- Trzy, trzy - zapewnił ją. - A tak w ogóle, czemu pytasz?

*Dłuższe zw*

Jakoś tak.-powiedziała.
Musisz się przyzwyczaić że sem dziwna jest.-zaśmiała się.

//ok

- Dziwna? - spytał i również zaśmiał się. - Po prostu... masz inne podejście do życia, coś jak ja - dodał. Po czym pacnął ją ogonem i zaczął się rozglądać, udając że to nie on.

Pacnęła go łapą w łeb.
Ślepa jeszcze nie jestem.-zaśmiała się.

- Przecież ja nic nie zrobiłem! - krzyknął, trzymając głowę łapą. - Coś Ci się musiało przewidzieć - dodał.

Skoczyła na niego i przygwoździła do ziemi.
A mnie się wydaje że mi się nie przewidziało.-powiedziała z wyszczerzem.

Kiwnął łbem.
- Zgadzam się - powiedział. - Wydaje - znów przytaknął. - Ale dowodów nie masz - dodał i uśmiechnął się cwanie.

Hmm...no nie mam ale wiem że to Ty, bo nikogo innego tu niema.-powiedziała, lecz nadal trzymała psa przy ziemi.

- Jak to? - obruszył się. - A ptaki? Owady? Gady? Płazy? Małe ssaki? - wyliczał. - Twoja wyobraźnia? - przy ostatnim wyszczerzył się szeroko.

Wyobraźnia powiadasz?-zapytała i przycisła go jeszcze bardziej do ziemi. oo''

Wszedł.

- No dobraaaa - jęknął. - To ja. A konkretnie mój ogon, nad którym nie mam kontroli - przyznał się i spojrzał na nią, oczekując jej reakcji.

Jego kroki były wolne, widocznie przyszedł tu jedynie w efekcie znużenia.
Niezbyt przyjemne wejrzenie psa padło na obecnych,
Których powitał kpiną zgrabnie wyrysowaną na pysku.
A wśród nich przecież była jego wielka przyjaciółka, Solar.

Położyła się na nim z wrednym uśmieszkiem.
Wygodny jesteś.-wyrzczerzyła się. Nie miała zamiaru z niego zejść.
Warknęła czując na sobie wzrok dobermana.
Żeby Ci te oczy z tej czystej kpiny nie wypadły.-warknęła do niego.

- Ale ja nie kanapa - jęknął znowu.
Zerknął na przybyłego, ale nic nie powiedział. Bo po co się wtrącać?

I będąc ślepcem trafiłbym na Twój trop. Strasznie śmierdzisz.
* Wykręcił ostentacyjnie pysk w grymasie wstrętu, po czym zaśmiał się,
A jego śmiech był doprawdy niezbyt przychylny uszom.
Podszedł do brzegu rzeki, by tam usiąść. *

Po co przejmować się ślepymi, a do tego z takimi którzy nie rozróżniają zapachu i wtrącają się w nie swoje sprawy.-powiedziała i zeszła z Bloy'a. Usiadła obok niego i spojrzała na niebo.

Podniósł się i otrzepał. Po chwili usiadł. Zerknął na dobermana, a potem na Solar. Uśmiechnął się kącikiem ust, niewidocznie, sam nie wiedząc czemu. Następnie ziewnął cicho i zamlaskał.

A jednak wdajesz się w konwersację ze mną... Doprawdy interesujące...
* Wstał, widoczne znudzony perspektywą bezczynnego siedzenia nad strumieniem.
Zawęził wokół Solar okrąg, wymierzając go wolnymi krokami. *

Chciało Ci się wstać? Doprawdy, nie wiedziałam że tylko tyle potrafisz.-powiedziała widząc jak doberman zbliża się do niej, zataczając okręgi.

Znów ziewnął. Zerknął na dobermana, a później na Solar.
- Ja muszę iść - powiedział. - Trzym się - dodał, a na pożegnanie pacnął ją jeszcze ogonem.
Na odchodnym parsknął jeszcze cichym śmiechem, po czym zniknął gdzieś tam. *nmg*

*Ja spadam. Będę później jakoś*

Cześć.-rzuciła do Bloy'a bez żadnego wyrazu. Spojrzała na dobermana.