Wielka rzeka

- Aż tak widać?
Skrzywiła się lekko, zniżając swe spojrzenie na istotkę, która właśnie się od niej oddalała. Ona nie wychwytywała żadnego podobieństwa.

- Zastanówmy się. Jakby nie było, widać podobieństwo do tego starucha, Steela. Ale do ciebie też. - pozwoliła sobie na krzywy uśmiech.
Skinęła łbem Carmen, nawet na nią nie spoglądając.

Zaśmiała się cicho. Widocznie nie spodziewała się takiego komentarza z jej strony, ale cóż wszystkiego wiedzieć nie mogła.
- Ciekawe.
Mruknęła jedynie, przekrzywiając z lekka łeb na bok. Każdy chyba odbierał takie sprawy inaczej.
- Steelowe cechy widać, swoich doszukać się nie mogę.
Powinna chyba przeprowadzić badania DNA, czy jakieś równie pokręcone rzeczy.

Parsknęła cichym śmiechem, nie odpowiadając. Ot, wolała milczeć, jak zwykle.

- Może go podmienili kiedyś.
Stwierdziła, wzruszając lekko barkami. Tego mogła być absolutnie pewna i nawet by się nie zdziwiła gdyby okazało się to prawdą. Po tych słowach jednak zamilkła, uśmiechając się nieco kątem pyska.

Leży znudzony i patrzy w swoje odbicie w wodzie.
Widzi w nim coś od Pazur coś od Steela. Mieszanka wybuchowa pomyślał.
-To na pewno mi rodzice - powiedział cichutko, wyszczerz

No cóż, czas konserwacji przeminął, trzeba przenieść się teraz bardziej na ubocze. Podniosła się leniwie rozciągając gwałtownie wszystkie zastygłe mięśnie. Wymamrotała coś i poprawiła przepaskę na oku. Uciążliwe. Skierowała się pod jedno z drzew i tam przysiadła.

Wszedł powoli, jego czarna sylwetka poruszała się niczym cień zza drzewami. Było można słyszeć jakieś mamrotanie po dziwnym języku. Wyłonił się zza krzaków, spojrzał szkarłatnymi ślepiami w niebo.


Zaraz za psem szły czarne chmury, mrok powoli okalał polanę, dziwna mgła pojawiła się na terenie.

Kątem oka zerknęła na Paz, po czym na szczeniaka. Skrzywiła się mimowolnie. Nigdy nie lubiła tych małych, rozbieganych piszczałek.
Zastrzygła prawym uchem, na przybyłego zerknęła.

Skierowała pysk w stronę przybyłego. Czyżby Steele? W tej kwestii pomylić się nie raczyła, wbrew pozorom domysł zawsze podpowiadał jej, że to on. Zmrużyła swe ślepie, podnosząc na chwilę wzrok na niebo.

Wyczuł kogoś znajomego był to jego ojciec - Siema - krzyknął i zobaczył czarne chmury - czad . . . - mina wow ;d

Głośny grzmot, rozszedł się echem, błysk i tylko błyskawicy świst a już jedno drzewo zaczęło płonąć.



Przymrużył lekko oczy, wredny uśmiech pojawił się na jego czarnym pysku. Ogonem uderzył o ziemię, kiedy błyskawica trafiła w drzewo. Spuścił łeb i skierował pysk na syna, jego pyska momentalnie zszedł uśmiech, zmarszczył go lekko. Przeniósł go na Weel i Paz.

Błyskawica, ogień, płonące drzewo, cóż za efekty. Przeniosła wzrok z nieba, ponownie na Steela. Nie rzekła nic, po prostu wpatrywała się w niego przez dłuższą chwilę w milczeniu. Szybko jednak obrała nowy kierunek patrzenia.

Przebudziłam się. Jak zwykle nie w porze? Spojrzałam na pogodę, na ciemnego psa i na szczeniaka oraz na Weel?
- Co to ma być?
Spojrzałam na Pazura i ziewnęłam otwierając szeroko pysk.

Drzewo spłonęło ugaszone przez deszcz, który zaczął padać przez chwilę. Czyżby to było na tyle? Ależ skąd. Z popiołu wyłoniło się nic innego jak Feniks!


Poruszył uszami, kroki powoli skierował w ich stronę. Oblizał bok pyska i ukazał jednego kła w szelmowskim uśmiechu.
- Witam, was panie. - przywitał się grzecznie jak to na niego przystało, no bo co, trzeba się dobrą kulturą pochwalić. Kątem oka zerknął na Feniksa, który najwyraźniej miał zamiar zaatakować.

Obojętne spojrzenie posłała ku Feniksowi, jakby nie znaczył dla niej nic więcej, jak tylko element krajobrazu, który zapewne raczy zignorować. Szkarłatne ślepie przymknęło się, by po chwili zamknąć całkowicie. Pozostała przez pewien czas w całkowitym bezruchu.
- Kultura, co?
Mruknęła, choć bardziej do siebie.

Patrzę na to co się dzieje ze ciekawością w oczach ale i ze strachem - Co jest ? - zapytałem ojca

Łuk brwiowy uniosła w górę.
- Mh. Nie ma to jak efektowne wejście.

Wychodzę.
/sors. ale burza jest na serio u mnie. Steele, zabije Cie. xd /

// Będę czekać na spełnienie tej groźby Carmelku xDD


Zerknął kątem oka na syna, zrobił lekko zamyśloną minę. Usiadł.
- Nic. - odparł obojętnym tonem, feniksem się nie przejmując, najwyżej będzie nieco walki, na która no bądź co bądź, ale liczy.


Feniks machnął potężnie skrzydłami, fala potężnego gorącego powietrza, pognała w kierunku psów, powodując upadek na ziemię i lekki poparzenia.

Nawet się nie spostrzegła, kiedy leżała na grzbiecie. Atak z zaskoczenia? Tylko jakieś magiczne stworzenia mogły bawić się w takie gierki. Nawet nie raczyła się podnieść. Większe prawdopodobieństwo, że już nic się nie stanie, a poza tym jakoś jej się nie chciało. Wyciągnęła przednie kończyny do góry.
- Irytujący.
Rzekła, podnosząc się chyba aż nazbyt gwałtownie. Miała niby nie wstawać, ale chyba zrezygnowała z tej myśli. Zmierzyła ptaszysko chłodnym spojrzeniem.

- ałć - oparzenie szczeniaka nawet zabolało ale lekko, warknąłem i podbiegłem do ojca

Skrzywiła się, upadając na ziemię. Po chwili warknęła głośno, nic nie mówiąc. Obojętnie podniosła się do pozycji siedzącej, spoglądając to na Steela, to na ptaka, to na Paz.

- Jakieś pomysły jak się go pozbyć? - mruknął do nich, jakoś wcale się nie przejął małym oparzeniem, otrzepał tylko czarne futro. Oblizał kły.


Ptaszysko po raz drugi wytworzyło falę gorącej energii, ale nie pozostało na miejscu, zaraz jak fala dosięgła psy, ruszył prosto na nie.

Bol igo bo jest mały ale wyszedł na przeciw - Żeby tata był dumny - warknąłem i patrze na ptaka