Wielka rzeka

- To dobrze, mam nadzieję, że i ja kogoś w końcu zobaczę. - powiedziała, siadając i zerkając spokojnie na wolno płynącą rzekę.

- No, albo poznasz też kogoś nowego x3 W końcu dużo życia jeszcze zostało

Tyknął Amelcię sprawdzając czy żyje ;<.

Wyszedł bo samotnie mu było (NMM)

Przyglądała się małym kroplom spadającym do wielkiej i spokojnej rzeki. Rozejrzała się po okolicy.
Prawie nikogo nie ma - mruknęła... - Znów nikt tu mnie nie chce.
Położyła się i przymknęła bursztynowe ślepia.

Wszedł.

Otwarła jedno oko i spojrzała na Cormercala. Przypatrzyła się i po chwili je zamknęła. Otrzepała się lekko z wody.

Vixa zdawała się go zaciekawić nieco, choć szkoda, że jedynie wyglądem.
Jest wilkiem.
Takie było pierwsze jego stwierdzenie, ale prędko odwiódł się od tej błędnej myśli.
Miała zbyt cherlawe ciało jak na czystej krwi waderę.
Mieszaniec.
Zdrajca obojgu klanów.
Na jego pysku zatańczył mdły uśmieszek poirytowania.

Spojrzała na niego piorunująco jakby czytała wszystko, co myślał z jego uśmiechu. Prychnęła cicho i wstała otrzepując się z wody przy okazji pryskając wodą na dobermana. Podeszła do niego i popatrzyła na niego przeszywająco. Odeszła pod pobliskie drzewo.

Wszedł powoli z wysoko uniesionym łbem. Wzrok dwukolorowych ślepi biegał dookoła, szukając punktu, na którym mógłby się zatrzymać.
Uwagę Asta przykuł Cormercal. Lekko skinął mu łbem na powitanie, po czym siadł i wbił w niego świdrujący wzrok.

Ide wolnym krokiem wzdłóż rzeki, gdy nagle usłyszałam z daleka odgłosy psów. Podbiegłam kawałek, jednak zatrzymałam się, gdy tylko dojrzałam jakieś sylwetki. Nie będą pewna co zrobić, schowałam się w krzakach i bacznie ich obserwowałam.

Przylazł ciesząc michę w mrocznej aurze Wielkiej Rzeki :3

Porozglądała się po nowo przybyłych psach. Czekała na reakcję dobermana po tym co zrobiła.

Jego ciało winien przeszyć jakiś piorun, czy coś, ale...
Ale byłby się zawiódł.
Nic, zero reakcji.
Spojrzał za Vixą.
Tak wiele mogło być interpretacji jednego grymasu o zabarwieniu uśmiechu.
Odwrócił prędko łeb w kierunku Astaroth'a, również powitał go w niezbyt odmienny sposób.

Pomachał do wszystkich obecnych, bez wyjątków :3

- Astaroth. - rzucił w kierunku Corma, nieznacznie przekrzywiając łeb. Jego głos był ochrypły i chłodny, niewyrażający żadnych uczuć. Przymrużył dwubarwne ślepia i uniósł łeb. Nigdy nie lubił deszczu. I bycia mokrym. Prychnął cicho i rozejrzał się, nigdzie jednak nie dostrzegł schronienia. Trudno. Jakoś będzie musiał sobie poradzić.

Obserwuje każdeko psa pokolei - Może nie zauważą jak do nich podejde.. - po cichu wyszła z gęstwiny i zbliżyła się do psów. Cichutko usiadła niedaleko i spojrzała na swoje przemoczone łapki.

Zerknął kątem oka na Makotę :3

Cormercal.
* Czy pod mianem Astaroth'a widział przeciwnika, czy, wbrew woli, sojusznika?
Chyba powinien przywyknąć do tego, że należy do stada. Już czas.
Skinął w jego stronę pyskiem, tym razem na pożegnanie, na niego już była pora.Teraz czas na niego, kolejnego Krwawego, by przypilnował "porządku" nad strumieniem.
Wyszedł. *

Zauważyłam wzrok psa, zarumieniłam się i szybko schowałam głowę między łapy.

- Spokojnie, jestem Vol - uśmiechnął się lekko x3

- Żegnaj. - mruknął za nim i również skinął łbem.
Nie było możliwości, żeby czuły słuch Asta nie wychwycił poruszenia w gęstwinie. Szybko rzucił tam wzrokiem, wychwytując jedynie Makotę. Nie był zbyt zainteresowany psem.
Westchnął cicho i legł na ziemi, kładąc łeb na łapy. Wpatrywał się w wolno płynącą rzekę.

Spojrzałam sie powoli na psa
- Ma... - zająkałam się, i już nic więcej nie mogłam z siebie wydusić.

- Ma.. - przeciągnął za nią czując się jak by był jakimś strachem na wróble, który odbiera mowę.

Vol. Z pewnością nie było to całe imię bordera. Zastrzygł uchem i zwrócił wzrok na psy, nasłuchując. Zawsze można się czegoś dowiedzieć, chociaż patrząc na zapał tej młodej do rozmowy, to chyba nie tym razem.