Wielka rzeka

Spojrzała na niego dwukolorowymi oczyma i uśmiechnęła się ironicznie.
Może sobie jeszcze to wytatuuję na boku co? Jakoś Ci nie wychodzi dokuczanie mi, wiesz?-powiedziała spokojnym i opanowanym tonem.

A czy ja mam ochotę Ci dokuczyć? Stwierdzamy tylko oczywisty fakt.
W mej rodzimej krainie, która niedługo przed moim odejściem uleciała wraz z duszami lasu,
Takich jak Ty nazywano diablimi pomiotami, bo uważano pół-wilki, pół-psy za marny wynik zwykłego gwałtu.
* Wymruczał, gdy na jego pysku trwał niezmienny spokój. *
Może Ty jesteś produktem miłości, nie wiem, myślę jednak, że będziemy mieli okazję jeszcze o tym porozmawiać.
Do zobaczenia.
* Kiwnął pyskiem, po czym wyszedł. *

Do zobaczenia...-powiedziała a jej wzrok powędrował za wybiegającą sylwetką psa. Nigdy nie zastanawiała się nad swoim pochodzeniem, toteż ta myśl teraz ją męczyła.

Wstała i podeszła do rzeki. Napiła się wody i spojrzała na słońce które leniwie wędrowało po błękitnym niebie. Zamoczyła łapę w chłodnej wodzie a po chwili do niej wskoczyła. Zwykła ochłoda.-pomyślała i wyskoczyła z rzeki. Otrzepała się z wody po czym przysiadła na rozgrzanym kamieniu. Wygrzewała się w słońcu które powoli chyliło się ku zachodowi. Jej oczy wędrowały po bezkresnym niebie w poszukiwaniu czegoś ciekawego.

Wbiegłam na tereny wielkiej rzeki.
Podeszłam bliżej, by móc się napić.
Kiedy już moje pragnienie było zaspokojone, położyłam się u brzegu rzeki.
Czułam, jak woda powoli i delikatnie obmywa moje ciało.

Spojrzała na przybyłą suczkę. Wilczyca?-zapytała samą siebie ale odgoniła zaraz tą myśl od siebie.
-Ave...Vixa jestem-powiedziała do niej.

- Nie kojarzę cię z SKP, a jednak śmiesz używać naszego dawnego przywitania? - Spytałam z lekka ironią.
Byłam wredna, ale tylko dla tych, którzy sobie na to zasłużyli...

Jakoś tak mi się nasunęło...-powiedziała krótko i przymrużyła ślepia.

Jęknęłam lekko.
Urg... Jak ja lubiłam takie mało zdecydowane suki, które na dodatek nie wiedzą jak się odnosić do innych.
Wywróciłam oczami, jednak nie wstałam. Zlustrowałam sukę moimi czarnymi ślepiami. Dalej pozwalałam, by woda bezkarnie obmywała moje ciało...

Spojrzałam także na suczkę.
Jednak choćby trochę uprzejma nie jesteś.....nadal się nie przedstawiłaś.-prychnęła. Następna która gada a się nie przestawi....-pomyślała a na myśl nasunął jej się Cormercal.

- To cię akurat nie powinno obchodzić. - Burknęłam do niej.
Następna, co gada, a nic nie zrobi...

Wbiegam szybkim tempem i zatrzymuje się obok Neq. Rozglądam się obojętnie po polanie.
-Ave.-powiedziałem na przywitanie.

Przewróciła oczami, po czym je zmrużyła. Nie miała zamiaru się stąd wynosić. Ułożyła się wygodniej na kamieniu.

Kiwnęłam mu pyskiem na powitanie z uśmiechem. Tym moim ulubionym uśmiechem. Kątem oka spojrzałam na tajemniczą ów wilczycą, mrużąc powieki. Lekko zawarczałam, obnażając kły.

Zauważyłem jej reakcję, spojrzałem w stronę jej zainteresowania.
-Co jest?-zapytałem lustrując drugą sukę.

Spojrzałam na nią błękitnym okiem po czym je zamknęłam.
Po co się takimi psami przejmować?-zadała sobie to pytanie w myśli.

- Nic, zupełnie nic. - Powiedziałam z lekką ironią w głosie.
Po chwili odpuściłam sobie, kładąc pysk na łapach i jak zwykle przypatrując się Rudemu.

Skinąłem pyskiem na znak zrozumienia. Zwróciłem wzrok na Naq, a szczególnie na jej uszy. (oO) Sam nie wiem czemu.
-I co dzisiaj słychać? Polowałaś?-zapytałem.

/zw.

- Nie miałam z kim. - Powiedziałam, z szyderczym uśmiechem. Coś ostatnio właśnie ten rodzaj uśmiechu, lubił gościć na moim pysku.

-No to teraz już masz.-również zaśmiałem się i tyknąłem ją nosem w czoło.

Tyknęłam go pazurem w nos.
- Na co, tym razem? - Spytałam.

Wszedł, z całkowitym nieładem kładąc łapy na ziemię, przenosząc je coraz dalej.
Brnął do przodu, nie myśląc o rzeczach jakichkolwiek, cisza przebrzmiewała w jego łbie, co jawiło się nieobecnością w ciemnych ślepiach.
Węgliki, natenczas przygasłe, ale gotowe kiedyś na nowo się rozżarzyć.
Ale czy nie wystąpi tak zwane zmęczenie materiału?
Przecież to jest całkiem możliwe, może już na zawsze pozostanie mdłym, niestrawnym towarzyszem?
Ponure wejrzenie przylgnęło do Krwistych.

Oblizałem pysk i "zacmokałem" językiem.
-Mam ochotę na niedźwiedzia.-obnażyłem wszystkie kły.

Spojrzała na psa i uniosła łeb.
Wiesz...gdybyśmy mieli mnie brać za zdrajczynię Ty też byłbyś zdrajcą.-powiedziała do Cormercala z ironicznym uśmiechem.

- Niedźwiedzia? - Spytałam, bojąc się, że źle usłyszałam.
- Gdzie go znajdziesz? -Ponownie spytałam.