Wielka rzeka

Kątem oka spostrzegł, że ktoś się na patrzy. Zresztą co w tym dziwnego... Przywykł już do tego. Uśmiechnął się wrednie pod nosem, po czym wrócił do wyjmowania maluteńkich narządów biednej rybki.

-jak was nie było to się pogorszyło, Bountysia nie ma,a Aruś nie miał dużo przyjaciół jak was nie było
Spojrzał trochę posmutniały na Elpi.
-Ale wróciłaś ty i Tab. to najważniejsze, teraz tylko: Tabatha na prezydenta!

-o tak, jeszcze pamiętam co wypraiwłaem przy Bounty
Myśl o skakaniu jak butlonos nakazywała mu wskoczenie do wody.

-tak... a znasz Tabathę?
Spojrzał na daleki krajobraz.

Powyjmowałam już wszystkie części małej rybki, ości itd. Przypatrzył się im dokładnie po czym one wróciły na swoje miejsce. Rybę wyrzucił gdzieś do wody, po czym napił się jeszcze kilka łapczywych łyków. Wstał i chwiejnym krokiem opuścił tereny Wody.

-wróciła, uwielbiałem jej styl władania stadem, szkoda, że już nie dowodzi...
Spojrzał w górę, na chmury i błękitne niebo.

Weszła powoli, dość chwiejnie. Zaszkodziło jej to niespanie po nocach. Otrzęsła się i spojrzała na psy.
Lunae.-powiedziała i przekrzywiła dziwnie łeb. Położyła się przy rzece i obserwowała rozmawiające psy.

-Veris
Powiedział. Położył się pod drzewem i zasnął.

Przychodzę -kładę się nad brzegiem..

Weszłam wolnym krokiem.
Nadepnęłam na jakiś kawałek ostrego kamienia.
-Fak.-Warknęłam cicho. Wskoczyłam na najbliższą skałę.
Położyłam się, wysuwając łapy do przodu i układając na nich pysk.

Patrzę na Nią
-Nieładnie tak kląć...-mówię z pogodną miną.

Obudziła się, po raz drugi albo i trzeci.
Uderzyła ogonem o ziemię, ziewnęła leniwie. Zerknęła na psy.

"kuecze wyszłam z wprawy..." patrzę na panie , wstaję otrzepuję się i przeciągam

Spojrzałam na obudzoną. [XD]
-Lunae.-Mruknęłam.
Wlepiłam wzrok w owczarka. Przyciągnęła moją uwagę.
Zastrzygłam uchem.

Odwróciła się w kierunku Koki.
- Veris. - już sam sposób powitania świadczył o tamtej, że jest z SPK.

Patrzę jak rzeka płynie... Odwracam się patrzę na KoKę
-hej jestem Jocker-mówię ciepło.)

Możesz pisać z myślnikami wypowiedzi, proszę? Bo ja nie mogę się połapać.

//Jacker, trudno się rozczytać. Pisz z myślnikami!//
Ocknęłam się z zamyślenia. Mlasnęłam cicho z dezaprobatą.
Z niechęcią przewróciłam wzrok ku Jackerowi.
-Lunae, Koka.-Wymamrotałam bez entuzjazmu.
Wstałam i zeskoczyłam ze skały. Podeszłam do Nali, jednak zachowałam lekką odległość między nami.
-Hm, Samica Alpha, nie?-Zapytałam co pierwsze przyszło mi na myśl.

spojrzałem w niebo - odchodzę powoli *nmm*

Przez chwilę spoglądała na Kokę, lecz odwróciła wzrok by spojrzeć w dal.
- Mhm, owszem. - zmrużyła lekko oczy. Wyciągnęła przed siebie łapy.

Nic nie odpowiedziałam.
Po porstu tylko skinęłam pyskiem w odpowiedzi.
Spojrzałam na natrętną muchę, która nie dawała mi spokoju.
Skuliłam uszy, po czym warknęłam cicho.

Weszłam wolnym krokiem.
-Veris. -Skinęłam pyskiem psom na przywitanie.
Położyłam się w cieniu.

Przyszedł wolno...spojrzał po psach.Skinął Nali siadajac.