Wielka rzeka

- Veris. - zerknęła na Tanciaka kątem oka. Zastrzygła lekko prawym uchem.

Przewróciłam się na grzbiet.
Oglądałam ptaki i wyobrażałam sobie jak to jest latać.
Nie, nie mogłam sobie tego wyobrazić [?].
Postanowiłam zająć się chmurami.

Ocknęłam się z głębokiego zamyślenia.
Hm, na mnie czas.
-Żegnam Was, kochani.-Powiedziałam do wszystkich.
Skierowałam pysk ku Nali.
-Hm, miło było poznać. Pa.-Powiedziałam, po czym wyszczerzyłam ząbki w uśmiechu ku niej. Wolnym krokiem wyszłam. //nmmt//

Wszedł, nie dbając o pośpiech.

Wdreptała, rzec by można "cała w skowronkach". Było dobrze i lepiej być nie mogło.
Rozejrzała się roziskrzonymi oczami, zanim udała się w swoje ulubione miejsce przy rzece, gdzie usiadła, maczając w wodzie końcówkę ogona.
- Veris.

Tak szybko zniknął jak sie pojawił.

Jak na zawołanie, gdy tylko suka weszła na ową polanę, na której on się znajdował,
Na jego pysku zamajaczył wymowny uśmieszek, któremu nie można było poskąpić uroku.
Rozświetlał jego pysk pocięty licznymi bliznami w pewien dziwny sposób...
Napawał jeszcze większą ironią tego, kto go obserwował.
Skierował ku niej kroki.

Spojrzała na Dobermana, poznając go od razu. Tylko Corm uśmiechał się w tak charakterystyczny dla siebie sposób.
Wlepiła w niego wzrok, czekając aż podejdzie.

* Przystanął, bowiem znajdował się już w dość odpowiedniej odległości od znajomej. *
Witaj.
* Przedarło się z goryczą przez jego gardło. *

// Kurcze, za chwilę muszę spadać.

- Coś dawno cię nie było. - mruknęła. - I skąd to rozgoryczenie w twym głosie?
Przestąpiła z łapy na łapę.

/buh ><"

Jest czas na rozmowy nad rzeką, jest czas polowań.
* Wymruczał tonem, który dzielił jego życie na dwa, zdawało się jasne, działy. *
Pech chciał, że przyszedłem tu jedynie na chwilę, muszę znów odejść.
* Słowa te musiały zastąpić pożegnanie, ale jednak jeszcze nie odszedł. *

- Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy ponownie. - mruknęła. - Nie wiesz, jak przez ten czas brakowało mi tych twoich docinków i prób uderzenia we mnie.
No i, rzecz jasna, mówiła szczerze.
Corm był jednym z nielicznych psów, z SKP, z którymi nawet lubiła rozmawiać. Również ze względu na charakter owej rozmowy.

* Zdawało się, że śmiech miał wypaść z jego gardła, ale trafnie zamarł na pysku.
Nie mógł sobie poskąpić jednak i irytującego uśmieszku, dał więc mu upust. *
Nie często słyszę takie uczuciowe wyznania.
* Wymruczał, by, jak zwykle, zironizować całą sprawę.
Odwrócił się i wyszedł. *

Parsknęła śmiechem.
O tak, lubiła z nim rozmawiać. Mimo wszystko.
Uderzyła mokrym ogonem w taflę wody.

Wyciągnęła ogon z wody, wstała i oddaliła się niespiesznym krokiem.
/zt

Ocknęłam się.
Wstałam popatrzyłam po psach i wyszłam bez słowa.
//nmmt

Weszła i usiadła koło owego psa...
-Witaj, jak ci na imię?

-Veris. Summer jestem, a ty?-spojrzałam na przybyłą sukę z uśmiechem.
-nowa? Jakoś wcześniej cie tu nie widziałam...-dodałam po chwili.

-Jam Kera, tak... jestem tu nowa.. -powiedziała i usiadła patrząc na nią...

Uśmiechnęłam się.
- w którym jesteś stadzie?-spytałam lekko zaciekawiona.

Wszedłem wolnym krokiem.
Spojrzałem w tafle wody.
-Witam Was, drogie panie.-Uśmiechnąłem się cwaniacko.
Usiadłem pod drzewem w cieniu, chroniąc się przed słońcem.

-Jestem ze stada Wiosennego Deszczu -Mruknęła i postawiła uszy do góry.

Wszedł, w lepszym humorze? Możliwe, jednak na jego pysku nadal widniała maska obojętności, wyglądał marnie, poszarpane futro, podpatrzone, ogniste ślepia na w pół zamknięte. Po co on tu w ogółe przylazł, prychnął w myślach. Usiadł jak najdalej psów.

Przypomniała mi się ważna sprawa.
Szybko wybiegłem bez słowa pożegnania. //nmmt//