Wielka rzeka

Odwróciła pysk tak, że nos Joyowatej trafił na jej nos. 8D

Spojrzała w jej oczy z nutką rozbawienia. Przyciąga jej ogon do siebie <:

Swym ogonem ścisnęła jeszcze bardziej jej ogon.
- Joy? - mruknęła.

- Tak? - spytała jej, patrząc na nią.

- Dlaczego? - ot, proste pytanie. Całkiem jakby nie wiedziała.

- Procenty ? - rzuciła w odpowiedzi, mając na myśli wypite wódki.

- Hm. - położyła łapę na pysku Joy, pomiędzy oczami.

Wypuściła cicho powietrze nosem, zacisnęła pętle na ogonach.
Ugh, taka bliskość. Banalna, ale dziwnie.. potrzebna i krzepiąca.

Przejechała łapą do końca pyska Joy. Spojrzała na nią, kątem oka.

Wygięła lekko sam ryjek i skubnęła ją lekko w łapę.

Trzepnęła ją - lekko - po pysku. xp Całkiem jakby nieświadomie, przycisnęła nos do jej nosa.

Polizała ją lekko po pysku? *-*

W pewnej chwili, miała zamiar się odsunąć. Ale nie.
Odwzajemniła liźnięcie w pysk.

Lekko cofnęła pysk, potrzepała pyskiem. Cyanne.. Warknęła cicho, jakby dusząc warkot. Co się z nią dzieje? Spojrzała na Nalę kątem oka.

Odsunęła się kawałek od Joy. Spojrzała w dal.
W co ja się pakuję?

Mh. Dźwignęła się na łapy i spojrzała na Nalę.
- Bywaj - rzuciła krótko i wyszła. Zmagać się z pijaństwem w samotności.

Spojrzała za Joy. Obojętnie. Całkiem jakby nic się nie stało.
Wyciągnęła butelkę wódki i odeszła w stronę terenów SWD.

Rozglądam się , po czym wybiegam.

Wszedł, nie dbając o pośpiech, wręcz przeciwnie, starał się jakby składać swe kroki w jakiś takt.

Truchtem nadbiegła, lekkim, swobodnym. Łapy białe wybijały równo rytm, delikatnie. Łapiąc zapach psa w nozdrza, nie przejęła się widać zbytnio. Zwolniła, pozwalając końcówce swego puszystego ogona kiwać się na boki. Pyskiem mu skinęła mierząc wzrokiem uważnym nim podeszła do wody.

Lecz jego pysk ni drgnął, za to szaleńcze wejrzenie węglików uporczywie wbiło się w sukę,
Przepełnione pragnieniem zadania jej bólu.
To ku niej skierował kroki powolne, jeszcze znaczniej niż uprzednio.

Ocknęłam sie i z uśmiechem powiedziałam do Kery.
-ja tez... Witam w stadzie - spojrzałam na zebrane tu psy.
-Veris-skinęłam pyskiem do suki[Harpia]

Przysiadł przy jej boku, nie dbając o to, czy był oczekiwanym rozmówcą, czy też nie.
Nawet jeśliby odeszła teraz na jego widok, nie przejąłby się jej zachowaniem wcale.
Pod grubą warstwą obojętności kryło się jednak coś więcej, rozgoryczenie.

- Lunae.. Harpia. - schrypnięty głos dał odpowiedź suczce. Dziwne w sumie iż imię swe podawała tak w prost.
Ona za to jęzor w wodzie unurzała ze dwa razy może. Racząc gardło kilkoma kroplami zimnej wody. Uniosła pysk ten by na dobermana spojrzeć. Jej wejrzenie z pozoru obojętne, wręcz melancholijne. Głęboko tłumione setki sprzecznych uczuć dotyczących każdego źdźbła trawy na tym polu, każdej kropli wody. Lecz ona na nie nie miała ochoty.

- Summer - przechyliłam łeb. - do jakiego stada należysz? - spytałam Harpię spoglądając to na nią to na nieznajomego psa.