Lazurowy Klif{Zakaz porywania}

Zastrzygłem uszami.
-Nie, po prostu tak sobie słucham, czy może wiem coś na temat na jaki mogę z wami poprowadzić konwersację, ale jak na razie nie znalazłem nic takiego.-strzepałem popiół- Jeśli nie będzie przeszkadzać, wam moja obecność, to mogę się przyłączyć.-dopowiedziałem po chwili.

- Mi nie będzie przeszkadzać. Lido? - zwróciła się w stronę towarzyszki, opuszczając nieco łeb. Zawsze lepiej porozmawiać w nieco szerszym gronie.

Spojrzała na Pazię zaskoczona trochę pytaniem.
- Nie, nie będzie.- odpowiedziała po chwili.

Tak, więc skinąłem pyskiem i wyrzuciłem niedopałek, gasząc go łapą. Wstałem i potruchtałem w ich stronę i przysiadłem obok nich.
-My się chyba nie znamy-i tu zwróciłem się w stronę szarawej suki-Rudolf jestem.-przedstawiłem się.

- Lida- odpowiedziała schylając lekko pysk w geście szacunku do psa z wyższą rangą.

Powróciłem do poprzedniej postawy.
-To o czym ciekawym rozmawiacie? I tak w ogóle co u was słychać, dawno się nie widzieliśmy Pazur.-powiedziałem, a raczej zapytałem. W łapach obracałem pudełeczko zapałek.

Uśmiechnęła się pod nosem, sama nie wiedząc z jakiego powodu. Opanowała się jednak po chwili, a jej pysk znów nie miał żadnego konkretnego wyrazu. Powiedziałaby coś, ale zazwyczaj w takich sytuacjach nie wiedziała o co pytać, więc milczała. Za bardzo aspołeczna osoba się z niej zrobiła. Poruszyła uchem. - Dorobiłam się alfy w jednej krainie, ale to chyba nie było moje powołanie dlatego wróciłam tutaj. - zwróciła się w stronę psa. - Ciebie zaś, nigdy nie miała okazji dobrze poznać. Hm..tylko z widzenia? - zastanowiła się dogłębniej nad tą kwestią.

Cóż... Nie odpowiedziała, jak dla niej trudno było o tym rozmawiać.

Podniosłem lekko brwi, analizując jej każde słowo.
-Hm. No można tak powiedzieć, nigdy jakoś nie miałem okazji, a może chęci bardziej cię poznać, czyż nie?-zaśmiałem się i rozejrzałem się.

- Nigdy nie wymuszałam na nikim swego towarzystwa. - stwierdziła, przekrzywiając nieco pysk. - Warto jednak poszerzać niektóre znajomości. - dodała po chwili. - A ty gdzieś wywędrowałeś?

Spojrzała na nich z tą samą ponurą miną, z którą tu przyszła.
- Byłaś świetną alfą. Nie to co ja... Mnie zmusili, żebym z niej zrezygnowała.- powiedziała w stronę Paz powracając do jej poprzedniej wypowiedzi.

Przyszedł spokojnym krokiem.Ogon spoczywał spokojnie i poruszał się w rytm chodu.Soczyste zielone ślepia jak zawsze błyszczały.Akin rozejrzał sie po okolicy wreszcie widząc kogoś 'od siebie'.Skinął łbem do obecnych-Ave-rzucił po chwili.

- Ave- odpowiedziała przybyłemu.

-Tak, w tym stwierdzeniu się zgodzę.-przytaknąłem i dodałem po chwili namysłu.
-Ja? Samotnie wędrowałem po różnych zakamarkach świata, poznając inne kultury i zwyczaje. Próbowałem znaleźć jakby to powiedzieć inny dom, ale nic nie mogło mi zastąpić tego.-i tu wskazałem łapą na całą krainę. Skinąłem pyskiem do Akinstu.

- Nie przesadzaj. Byłaś tak samo dobrą alfa jak ja, może nawet i lepszą. - rzuciła z irytacją w stronę Lidy. Ona jakoś nie pchała się na to stanowisko, a jaki już tam siedziała, to po co miała narzekać, skoro nie przynosiło to skutków? Zrezygnować nie mogła, chyba by ją zaszlachtowali. - Ave. - rzuciła w stronę przybyłego. Pysk ponownie skierowała w stronę Rudolfa. - Zawsze najlepiej jest wrócić tam gdzie się zaczęło. Ja już myślałam, ze znajdę zastępstwo, ale jak widać...

Usiadł nieco dalej.Po chwili sie położył.Tylko łaził i łaził,sam bez celu.Ale ile można?Przeleciał wzrokiem po psach.Rudiego i Pazur kojarzył ale wilkowatej nie bardzo.

Powróciłem wzrokiem na Pazur.
-No tak. To jest w końcu nasz dom, tu się urodziliśmy, wychowaliśmy, tu żyjemy i tu zapewne umrzemy.-na mojej twarzy zagościło coś jakby uśmiech, lecz bardziej wyglądało to na niesmaczny grymas.

- A jak zginiemy to będziemy powracać z martwych. Albo pozostaniemy w umysłach tych, którzy będą żyć. - rzecz piękna, jedynie tylko nieosiągalna. Szkoda, że wraz z odejściem z tamtej krainy utraciła swą nieśmiertelność. Teraz by jej nawet nie pożałowała.

Patrzyła to na Pazur, to na Rudolfa. Nie odzywała się. Nie pochodziła stąd, więc wolała im nie przeszkadzać...

-Zmartwychwstanie, jest niemożliwe. Przynajmniej ja tak uważam i nie uznaję tego. Tak, miejmy nadzieje, że ktoś będzie jeszcze o nas, gdy już odejdziemy.-westchnąłem i zatonąłem wzrokiem w morzu.

Niby nie powinno go to interesować ale starał sie nieco wsłuchać w rozmowe...-połozył łeb na łapy oblizując pysk.

Zmarszczyła lekko "brwi", cóż... Tam gdzie się urodziła psy były wskrzeszane nie raz. No ba! Nawet Dreina tam raz zabili.

- Przydałaby się nieśmiertelność, hm?- te słowa skierowała w stronę Lidy. Wiedziała, ze jej towarzyszka załapie sens jej słów, albo i nie, choć z grubsza liczyła na to pierwsze. - Każdy ma inne poglądy. - jej nie przeszkadzało, czy ktoś został wskrzeszony czy nie. To chyba opierało się bardziej na tym czy istniała taka możliwość. Porzuciła już jednak ten temat, kierując myśli na zupełnie inny tor.

Kiwnęła lekko pyskiem przytakując Paz.

Zastrzygł tylko uchem.I tu chyba nie miał nic do roboty.-Przeciez nie będe sie wcinał w czyjąś rozmowe-mruknął w myslach.