Lazurowy Klif{Zakaz porywania}

Przytaknąłem tylko pyskiem i nic już nie odpowiedziałem. Przerzuciłem wzrok na drugiego samca oprócz jego na klifie. Obserwowałem go tak, o.

- Ale ty mogłaś być nieśmiertelna...- powiedziała cicho ku Paz. Miała na myśli jej tamtejszą moc specjalną.

I tak już tworzyli jakieś nieoficjalne integracyjne kolko osób z SKP, więc kolejna osoba pewnie nie zrobiłaby im różnicy. Gdyby jeszcze prowadzili jaką konkretniejszą rozmowę, to może, acz teraz jedynie przewijał się temat za tematem. Poruszyła końcówką ogona.

Po chwili obserwowań i przemyśleń powiedziałem do psa.
-Chodź, Akinstu do nas. Może ty narzucisz, jakiś temat do rozmowy, bo cicho tu się zrobiło.-podniosłem lekko głos i zaśmiałem się gromkim śmiechem.

Poczuł na sobie wzrok czerwonego haszczaka.Popatrzył i w jego strone.Czasmi go to denerwowało,ze był takim milczkiem.A moze poprotu temat go nie kręcił?.Chyba i jedno i drugie.-Niech wam będzie-powiedział i i wstał po czym usiadł przy trójcy xP.

Spojrzała na zielonookiego psa. Cóż... nie znała go, jak większości osób tutaj, więc się nie odzywała. I tak sądziła, że to co powiedział Rudolf, wystarczy.

Teraz zamiast trzech milczków, doszedł jeszcze jeden. A może jednak konwersacja się rozkręci? Kto wie? Ona jak zwykle bezczelnie milczała, bo zapewne coś do powiedzenia miała tylko z wyrażeniem tego był kłopot. Teraz dopiero zdała sobie sprawę, jak jej aspołeczność czasami utrudnia życie.

Przejechałem nosem po własnej szyi, coś mnie w nim swędziało i nie chciało puścić. Po chwili uporań, z nosem i tak kichnąłem.
-Oh, sorry.-mruknąłem.

Zerknęła na Rudolfa, po chwili wbijając wzrok w ziemię pod własnymi łapami.

Pojawiła się, całkiem niedaleko psów. Szła wolno, spokojnie, tnąc ogonem powietrze. Pysk trzymała wysoko i wyłapywała różne wonie. Wąż owinięty wokół jej szyi również badał powietrze.

Cóż...no i co ja mam powiedzieć?-pomyślał.Nigdy nie byłem dobry w rozpoczynaniu rozmów...-Więc jak?Bawimy się w kacik zwierzeń-rzucił mimowlonie

Spojrzała na Akintsu zdziwiona.
- D-dobrze...- powiedziała cicho.

Zerknąłem na białego haszczaka.
-Ostatnio grałem w butelkę z Unyan.-zaśmiałem się i po chwili nad głową zaświeciła mi żarówka.
-Mam! Mam coś na rozkręcenie naszego spotkania-powiedziałem i zacząłem grzebać w mojej torbie-może to za mało na takie grono, ale zawsze coś-mówiłem mając pysk cały w torbie.
-Mam! Zostało mi jeszcze z wczoraj.-wyciągnąłem całą pełną butelkę whisky.

Wbiła świdrujące spojrzenie w obecne tu psy. Wysyczała coś cicho, końcówka jej ogona wiła się niczym glista. Zniżyła lekko pysk.

To było oczywiście pytanie nie propozycja-nie o to mu chodziło ale dobra.-Butelka,moze być.

Spojrzała na Lidę. - Nie bój się. Nerwy to tylko problem. - przeniosła wzrok na Akina. Kącik zwierzeń, hm? Mogło być nawet ciekawie. Oczywiście w granicach rozsądku. - A cóż takiego chciałbyś usłyszeć? - teraz jej wzrok powędrował w stronę Rudolfa. Yhm, whisky to nie była jej branża, ona zdecydowanie wolała rum. - Szansy na rum nie ma? - spytała, zerkając na butelkę. Nawet jeśli nie chodziło o pice, a o grę. Każdy inny trunek wywoływał w niej mieszane uczucia.

Spojrzała na butelkę i jęknęła cicho... Dlaczego wszystko dziś kojarzy mi się akurat z nim?- przeszło jej przez myśl... Tak, to on zwykle się z nią upijał.

I ona dołączyła do kółeczka różańcowego. Szła powoli, nie śpiesząc się zbytnio. Biała końcówka ogona szurała po piachu. Smolistymi ślepiami mierzyła psy; te znane jej, jak i zupełnie nowe. Dyskretnie wtopiła się w tłum. Hah. Mistrz kamuflażu.

-Nie wiem czy starczy, jak chcecie więcej to możecie skoczyć, albo do baru w lochach, albo nad morzem gdzieś też powinien być.-powiedziałem i postawiłem butelkę na środku naszego kręgu.
-Rumu niestety nie preferuję, Pazur.-powiedziałem w jej stronę.
-Ave Star.-powiedziałem w kierunku SoA.

Oczywiscie,wszystko ma swoje granice.A co do rumu zawsze można skoczyć do baru na plaży.-powiedział od tak.

Mhm, wyszła.

Kółko różańcowe? Jeszcze chwila i ktoś stwierdzi, że tworzą całkiem nowe wyznanie religijne, o. Powitała SoD skinięciem pyska i powiodła spojrzeniem po kręgu zebranych.

Westchnęła głucho patrząc na butelkę... Cóż, jej od ponad roku marzył się DreinoDrink, ale nie będzie gardzić tym co ma.

- Parszywe pijaki. - burknęła, zbliżając się w ich kierunku. Oho, tylko alkohol im w głowie. Zresztą, nie było to nic nowego.

- Ave - powiedziała do Symphony of Destruction.