Lazurowy Klif{Zakaz porywania}

-Solar! - ucieszył się i podszedł do niej bliżej - Wieki... - zaśmial się, przekręcajac lekko łeb.

Pokiwała z uśmiechem głową.
Tyle się stało, kiedy się nie widzieliśmy.-stwierdziła.
Co Ci się stało?-spytała lustrując go od góry do dołu. Te zeschnięte rany..chociaż ona wyglądała tak samo. Tylko że jej były świeższe.

-Raczej co tobie się stało? - warknął cicho z głębi piersi - Nie musisz pytać, zresztą - parsknął i odwrócił mimowolnie łeb - Do tego musiałem coś załatwić i to też nie były miłe wakacje. - popatrzył na nią ciepło - Ale to już było... - zanucił zasłyszaną gdzieś piosenkę.

Było ale w pamięci zostanie.-powiedziała po chwili i przeciągnęła się, rozprostowując kości.
A co tak w ogóle u Ciebie?-spytała, szeroko się uśmiechając.

-Nic - posmutniał nieco, ale po chwili potrząnął głową jakby odganiając złe myśli - Trochę uporządkowałem przeszłość... za to przyszłość nadal jest zagadką. Chwilowo... żyję chwilą.

Wczłapała się, od tak włócząc łapami. Zauważyła Solar. Podbiegła do niej.
- Solar.. Myślałam, że jesteś na mnie zła, tak szybko wybiegłaś. - Powiedziała, a właściwie tłumacząc się. Po chwili zauważyła też innego psa, schowała się nieco za plecami Solar.
- Ojj.

Zaśmiała się widząc Zoye.
Nic się nie stało.-powiedziała i przeczochrała jej łeb.
Moja szkoła.-stwierdziła i uśmiechnęła się do Cahira.

-Twoja - przyznał i uśmiechnął się do suczki - Witaj - odwrócił się na chwilę i popatrzył na morze - Coś się działo w czasie mojej nieobecności? - dodał.

Widząc jej uśmiech, sama też się uśmiechnęła.
- Ee... Można? - Spytała obojga. Nie dość, że wbiegła tu jak by ktoś ją gonił to jeszcze gadała nie do rzeczy. Cała Zoya *___* Wyszła zza pleców Solar.
- Cześć. - Powiedziała niepewnie do psa.

Nasiliły się trochę ataki SKP i ...Blue odeszła.-dodała smutnym tonem a jej ogon chwilowo przestał bić o ziemię.

Zamknął oczy i westchnął ciężko - Blue... szkoda. Będę tęsknić... - odszedł parę kroków myślami odlatując gdzieś daleko.

Przekrzywiła łeb.
- Blue? Blue Star? - Spytała, zamyślając się chwilę.

Nooo a co? Znasz ją?-spytała zaskoczona. Swój wzrok wbiła w Zoye, oczekując jak najszybszej odpowiedzi.

Westchnął ponownie i położył się na krawędzi klifu. Po chwili zasnął.

*lecę *

- Czy znam ją...? No jacha, że ją znam xp - Powiedziała z uśmiechem.
Zaraz jednak posmutniała, gdyż doznała w pewnym sensie wizji. Zamknęła mimowolnie oczy, przypominając sobie tamte zdarzenia. Przypominając sobie Blue.

C-co się stało?-spytała trochę się jąkając. Jej ogon stał w bezruchu, czekając na odpowiedź. Chciała wiedzieć co się stało z Blue, nawet jakby to miało ją dręczyć do końca życia.

- Nigdy nie umiała kłamać. Tym razem też tak było. - Powiedziała, otrząsając się jakby z transu. Otworzyła oczy i spojrzała trzeźwo na Solar. Pewnie już się domyślała...

Z...zginęła?-spytała i przygryzła wargi. Znała odpowiedź ale zawsze trzeba mieć choć iskierkę nadziei.
Może się pomyliłaś, albo, albo to była inna Blue albo po prostu uciekła....a-ale co się tak w ogóle stało?-spytała drżącym głosem.

- Hmm, jak by ci to wyjaśnić. Znasz Chelsea? Tak, to jej siostra. Moja przyjaciółka. No więc, pewnego dnia spotkały na swojej drodze dwóch borderów. Mieli na imię... bodajże... Fox i Mike? W każdym razie jakoś tak. No, a nasza mała, głupiutka Blue zakochała się w jednym, tylko teraz nie pamiętam którym... Chyba to był Fox, tak na pewno to był on. Krótko mówiąc - miłość ją zniszczyła. I własna głupota. I mała znajomość życia poza stadem. Wiesz, w tych warunkach, w których one się wychowały... Nie miały szczęścia w życiu. Szczególnie Blue. - Powiedziała, ze smutną miną. Tak, ona to zawsze umiała mówić takie rzeczy w taki sposób.

Westchnęła głęboko i spojrzała na śpiącego Cahira. Podeszła do krańca klifu i spojrzała w dół. Wyglądało to tak, jakby miała zamiar za chwile skoczyć w dół.
Czemu ona a nie ja?-zapytała cicho i usiadła, patrząc się w dal.

Chciała zaryzykować stwierdzenie; 'Bo ty nie jesteś taka głupia jak ona' ... Ale jednak się opamiętała, w końcu chodziło o jej najlepszą przyjaciółkę. Podeszła do Solar.
- Nie obwiniaj się, nie masz po co.

Mój pech przeniósł się także na nią.-powiedziała i lekko się skrzywiła. Usiadła i spojrzała na Zoye.
Było...minęło...-powiedziała po chwili i spuściła wzrok.

- Ona nie nienawidziła swojego życia, tego, że wychowała się w schronisku. Mówiła, że tylko nieliczni trzymają ją przy życiu. - Powiedziała, a na jej pysku zagościł uśmiech, taki szczery, którzy zawsze uwielbia Blue. Jej wspomnienie żyło na zawsze w jej sercu...

Nigdy nie zapomnę jej...i chwil spędzonych razem z nią i z Cahirem nad skarpą.-uśmiechnęła się na wspomnienie pewnego suchego drzewa. Zamiotła ogonem ziemię.

- Tak, jej się nie da zapomnieć. - Powiedziała, gdy nagle zawiał lekki, letni wiatr. Połówka serduszka i tajemnicza fiolka zabrzęczały o siebie pod jej arafatką. Zmrużyła oczy, jakby myśląc nad czymś, przypominając sobie.
- Tak, tak Blue, wiem. - Powiedziała do siebie, chwytając się łapą za fiolkę.