Rzeka. {Zakaz porywania}

Zastrzygł uchem, jakby coś usłyszał. Nie, wydawało mu się. To zapewne
jakiś owad przefrunął obok. Zresztą, był zajęty - wlepiał swe gały w
niebo, ów jedyne "coś" co tak bardzo kochał. Nie wliczając oczywiście
rodziny i przyjaciół, bo ich też kochał na swój własny, indywidualny
sposób.

Spojrzała na każdego psa z osobna. Zatrzymała wzrok na huskim o wyrazistych, błękitnych niczym ocean oczach. Przypatrywała mu się chwilę, jednak po chwili odwróciła wzrok na rzekę. Dziwnie się czuła, przez jakiś czas przechodziły ją dreszcze. Przecież to niemożliwe ...

Czego się tu kręcisz?
* Syknął, gdy znalazł się tuż koło Metro.
Na jego pysku majaczył wyraz rozbawienia. *

Westchnął, zawiedziony. Nawet na górze nie dzieje się nic ciekawego. Nie wieje, więc żadna z chmur ani drgnie.
Znów spojrzał po obecnych. A może by tak do kogoś zagadać...? W sumie czemu nie, tylko trzeba obrać jakiś "cel".
Oglądał każdego po kolei i jego wzrok zatrzymał się na sheltie. Ta, ona raczej nie wygląda na osobnika ze złego stada.
- Yo - powiedział, patrząc wprost na nią. Podszedłby, ale jeżeli by ją speszył? Zresztą, wszystko po kolei.

Pojawiła się. Szła raźnym, szybkim marszem; jednak się nie męczyła. Ciemne ślepia od samego początku lustrowały otoczenie i obecne tu psy; nie dostrzegła nikogo znajomego, choć.. Coś było nie tak. Zatrzymała się; końcówka jej ogona wiła się niczym wąż, a wzrok utkwił w trzech psach - Div, Poi, Tiv.

Również się uśmiechnął.
- Bloy - przedstawił się.
Po przywitaniu już może wywnioskować, że dobrze trafił. Nie należała do złego stada, a to już połowa sukcesu. Cóż, do dobrego też nie, ale nie bądźmy rasistami.
Zresztą, Bloy nie przepadał tylko i wyłącznie za tymi z tych złych stad. A inni? Hm, mógł oceniać dopiero po poznaniu.

- Ze Stada Wiosennego Deszczu - odpowiedział od razu. No cóż, ale dusza jest gdzie indziej.
- A Ty? - spytał.

Przysiadła, nie tracąc owej trójki z oczu. Tak, teraz była pewna; oto przed nią leżał jej ojciec, a niedaleko obok członkinie SZO. Huh, jak to niedawno wszystko było..
Zmrużyła ślepia i przeniosła wzrok na pręgowaną akitę i sukę sheltie; nie, ich nie kojarzyła.

Zaśmiał się za Metro, utwierdzając się w myśli, że następnym razem też ją zaczepi, ale nie będzie na tyle miło.
Wzniósł łeb do góry, ale natarczywe słońce nadal słało rażące promienie na jego ślepia.
Syknął w wyrazie rozgoryczenia.

Oj a Divek sie tak zamyslil, ze nawet nie zauwazyl ile nagle psow sie zebralo... Pokrecil pyskiem do wlasnych mysli, po czym wstal i przeciagnal sie. Zastrzygl uchem i zaczal sie rozgladac po obecnych, moze uda mu sie zobaczyc kogos kogo zna? Przysiadl na swoich pieknych czterech literach i zaczal sie rozgladac jak turysta w muzeum.

Czyli tak jak myślał.
- Długo tu jesteś? - spytał, chcąc by rozmowa dalej się toczyła.
Zerknął na psy, które kiedyś były w SZO. No, nie kojarzył ich za bardzo, ale coś tam się ich widziało.

Zignorowała owe powitanie i skwitowała krótkich prychnięciem. Dostrzegła w tejże chwili dobermana. Przecięła powietrze ogonem, wciąż na niego patrząc, jakby chciała go jakoś rozgryźć?

Ciemne oczy tliły się niczym węgliki, gotowe w każdej chwili się rozpromienić.
Ugodził niezbyt przychylnym spojrzeniem oblicze Natsu.
Gdyby jego wejrzenie mogło wypalać, z pewnością w pysku suki widniałyby dwie głębokie dziury,
Teraz jedynie napełniło się mieszaniną wstrętu i agresji.

- Hm? - mruknął zaskoczony jej prośbą. - A co mam mówić? Jeżeli zadasz konkretne pytanie, to Ci odpowiem - rzekł.

Weszła wolnym krokiem i spojrzała po okolicy. Jej wzrok przystanął na chwilę na dobermanie. Prychnęła, jakby z pogardą. Podeszła do rzeki po czym usiadła przy niej. Kiwnęła Bloy'owi na przywitanie po czym wbiła wzrok w ziemię.

Nie odwróciła wzroku; jeżeli ktoś by tu umiał zabijać wzrokiem, to tylko ona. Jednak w chwili obecnej teraz hamowała się, choć z niejakim trudem. Jej oczy mimo silnych emocji wewnątrz nie zmieniły barwy ani się nie przymgliły; coraz lepiej szła jej kontrola nad tym.

Odkiwnął łbem do Solar.
- Stado Wiosennego Deszczu - powiedział do białej suni, odpowiadając na wczorajsze pytanie. Zapewne niedosłyszała, a powtórzyć nie zaszkodzi.
Usłyszawszy to ostatnie od Metro zaśmiał się.
- Charakter mówisz? Nie wiem, nie znam siebie samego. Trzeba mnie poznać. A co do rangi, książę, moim Ojcem jest Tante, a Matką Valixy. Takuro i Vedea to moje rodzeństwo.
Spojrzał za Metro i pomachał za nią łapą.