Rzeka. {Zakaz porywania}

Weszła kątem oka patrząc na psy. Stanełam w miejscu po chwili podeszłam do jakiegoś drzewa położyłam się.

Zamrugała powiekami.
-To z jakiej go poznałaś? - zapytała, spoglądając na nią. W jej oczach mieszało się zdziwienie z rozbawieniem. Suzana zawsze kojarzyła go jako kopniętego na głowę wariata, ale w pozytywnym tego określenia znaczeniu.
Obiła ogonem o ziemie.

Wyszczerzyła się do Solar - To jest już sprawa między mną, a tym ważniakiem, tam, w górze - machnęła łapą w bliżej nieokreślonym kierunku i potknęła się o zatopiony korzeń - Ewidentnie ma mnie na celowniku, przeklęty wszechwiedzący - wybąkała, wynurzając się spod wody, całkowicie pokryta glonami...

Parsknęła śmiechem widząc Ave pokrytą glonami.
Com to totalny wariat, ale żeby przyklejał sierść....-powiedziała rozbawiona.

Weszła mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem. Rozejrzała się po okolicy, szukając jakiegoś wygodnego miejsca.

Przydreptała sobie nad rzekę. Znowu. Być może było to jedyne miejsce które znała? Przysiadła na ogonie i poczęła obserwować ... naturę xDDD Jednak po chwili stwierdziła iż jest ona mało interesująca - Yawe - uhh, znów się zapomniała. Nie mogła wbić sobie do głowy nowego przywitania.

Zerknęła na sunię w glonach i uśmiechnęła się mimo woli. Wyglądała komicznie, to trzeba był przyznać.
-Ta, ta. Cholerne kudły odpaść nie chcą. - poskarżyła się i pomachała kitą do przybyłych.
Podniosła się jednak z ziemi i dała pstryczka białej w ucho.
-Na mnie pora. - powiedziała. - Do zobaczenia.- pożegnała się i ruszyła biegiem w pierwsze, lepsze krzaki.{zt}

Delikatnie obróciła pysk w stronę psa. Uśmiechnęła się nikle, spojrzała w jego błękitne niczym ocean oczy.
-Możliwe. - szepnęła.

Podeszłam do Nadi-Veris-powiedziałam i popatrzyłam na nią.

-To nowoczesne spa, nie znacie się - zaczęła z obrzydzeniem ściągać z siebie glony - Veris - rzuciła do nieznanych sobie psów i z trudem - bo wciąż miała na sobie mnóstwo glonów - wyczołgała się na brzeg...

Do zobaczenia.-rzuciła za suczką i ochlapała Ave.
Ty to masz szczęście.-zaśmiała się.
Lunae.-powiedziała do przybyłych psów.

Glos... Glos... Uh, zaraz ja poprosi zeby cos zaspiewala zeby sobie przypomnial czyj to glos! Neeee... Oho, czyzby sobie przypomnial?
- Poi? - zaryzykowal pytaniem. Oczy z niedowierzaniem zrobily sie wieeeeksze, normalnie jakby ktos do nich dolal wody. Hah, wodne balony! o_o'

Wparował, podskakując >3
Dojrzawszy Nadię, zaczął majtać do niej łapą, drząc się przy tym coś w stylu "Nadiśśśś". Był już tuż przed nią, ale się potknął i glebnął jak długi. Wszystko wyszło tak, że teraz leży tuż przed sunią.

-Szczęście? Aaaa, tak, spa całkowicie darmo - glon zaczepił się jej o kieł i przez chwilę miotała się dziko, próbując pozbyć się z pyska zielonego paskudztwa - Chociaż może... futro mi po nich odrośnie?

Zaśmiała się i podeszła do niej, wyciągając jej z pyska to coś zielonego.
Futerko masz w sam raz na lato.-zaśmiała się.

Wzdrygnęła się słysząc swoje imię. Przecież to nie mógł być Div, nie ... to niemożliwe. Uniosła jedną brew patrząc na niego zszokowanym wzrokiem O.O Zabrakło jej tchu, aby cokolwiek powiedzieć.

Parsknęła śmiechem i wyłożyła się na Azie, korzystając z darmowego, wygodnego legowiska Z tym swoim mega-optymistycznym-hurra wejściem wyglądał jak dziecko słońca xDDD

Nie mając nic do robienia, wyszła.

Przekrecil leb w bok. Suka wygladala jakby zaraz miala pasc na zawal serca, tak wiec on jedynie pomachal jej lapa przed oczami.
- Eee... Nic ci nie jest? - glupie pytanie, przeciez widzial czy cos jej jest czy nie! No ale kij, idiota musi sie zapytac...

-Dzięki - uśmiechnęła się krzywo... i dość zielono - Czy ja wiem, czy w sam raz? Chociaż... tak, w przypadku kompletnego zaglonienia wolę być zdecydowanie krótkowłosa - zaśmiała się i machnęła wesoło ogonem.

Jego krótki ogonek zaczął ruszać się na boki.
- Co tam? - spytał i liznął sunię w nos.

*Ja zw, takie długie. Postaram się jak najszybciej wrócić, ale to i tak trochę potrwa >>*

Wczoraj była tutaj wojna na szyszki jak spałaś.-zaśmiała się.
Widzisz, jednak czasem się coś dzieje.-powiedziała.

- No nic - wyszczerzyła się lekko - Jak widzisz siedzę sobie na kanapie i zastanawiam się czy nie zrobić z Ciebie taxi - łapami przysłoniła mu ślepia.

*ok, nie ma sprawy*

Podeszłam do Avy- hej Missy jestem-przedstawiłam się i usiadłam.

-Veris - odwróciła głowę w stronę Missy - Ava - dodała z uśmiechem - Wojna na szyszki? Hmmm, cicha była ta wojna, albo ja zapadłam w śpiączkę - wytrzepała ślimaka wodnego z ucha...