Rzeka. {Zakaz porywania}

Obiegł ją dokoła, popychając w kierunku wody, po czym ponownie do niej wskoczył, ochlapując ją ponownie.
-Chyba masz rację...

Ja ci dam Ty...dopiero co się wysuszyłam!-wykrzyknęła i skoczyła na niego. Zaczęła go podtapiać z wrednym uśmieszkiem na pysku.

- Do zobaczenia. - Mruknęła jedynie pod nosem, wątpiąc, że ją usłyszą. I tak nikt nie zauważy jak sobie pójdzie. Pobiegła, znikając w pierwszych, lepszych krzakach, które napotkała na swojej drodze.
*nmjt*

-Mhm! - mruknął spod wody do wychodzącej Zoyi. Odbił się od dna i wciągnął na głębinę również i Solar.

Przyszła po czym usiadła na głazie wpatrując się w rozbijające się o brzeg fale owiane blaskiem księżyca.

Trzepnęła go łapą w ucho i szybko wypłynęła na powierzchnię, czując brak powietrza w płucach.
Pa paaa. Cześć Lysis.-powiedziała z wyszczerzem po czym ponownie zanurzyła się w wodzie.

Wypłynął długi czas po niej, parskając i plując wodą.
-Nie cierpię się moczyć - zaśmiał się i potrząsnął głową.

Wypłynęła na brzeg i spojrzała się na niego dość dziwnie.
Czemu nie lubisz?-spytała, wykrzywiając dziwnie łeb.

-A bo woda tak jakoś... mokra jest - zaśmiał się - I nigdy nie wiadomo, co w niej jest. Latać lubię - wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.

No fakt..pełno w niej ślimaków i glonów.-mruknęła i spojrzała na niebo. Za chwile roześmiała się i spojrzała na osa.
Wyobrażam sobie Ciebie, jak lecisz i wpadasz na jakiegoś ptaka.-powiedziała i ponownie zaczęła się śmiać.

-No, skrzydła mi jeszcze nie wyrosły... lubię latać samolotem. - uśmiechnął się szeroko - Sporo latałem na szkoleniach - zaśmiał się.

A co to jest samolot?-spytała z dziwnym wyrazem pyska i spojrzała się na psa jak na idiotę. Ona, co zawsze wszystko musiała wiedzieć, nie wiedziała co to samolot? A może on to sobie wymyślił? To pytanie łaziło jej po głowie, gdy ta czekała na odpowiedź.

-Taka... maszyna ze skrzydłami, co lata - zaśmiał się ze swojej odpowiedzi i zamiótł energicznie ogonem - Widoki są niesamowite. Wolę to niż paskudną wodę.

Może i widoki są ale woda nie jest paskudna!-wykrzyknęła oburzona i oblizała pysk.

Weszłam.
- Veris - krzyknęłam w stronę psów i podbiegłam do nich do nich z uśmiechem na pysku. - Hey...

Summer! Moja Tyyy!-krzyknęła i skoczyła na nią, przy okazji ją przewracając. Zaczęła mamlać jej ucho z wyszczerzem.

Ziewnął szeroko i uśmiechnął się do psów. Usiadł na trawie i rozejrzał dokoła.

A Ty mi tu nie ziewaj.-powiedziała trochę niewyraźnie, dalej mając w pysku ucho Summer. Rzuciła psa szyszką, udając że to nie ona.

Przymknął jedno oko i ziewnął ponownie - Ale tak tu nuuuudnooo... - zamerdał końcówką ogona i roztrzaskał w zębach szyszkę, którą nawet nie wiadomo kiedy złapał.

Puściła ucho Summer i rzuciła się na owczarka z wywieszonym jęzorem. Po chwili i jego ucho było całe wymamlane. Pies teraz robił za jej fotel. Dotknęła jego wystających żeber.
Czemu ty taki kościsty?-spytała z wyrzutem, próbując się wygodniej rozsiąść.

Poruszył z niesmakiem swoim wymemłanym uchem i parsknął śmiechem.
-My już tak mamy. - uśmiechnął się szeroko, nie musiał chyba wyjaśniać, kim byli "my". - Fotelem najlepszym to ja nie jestem...

Trzeba Cię utuczyć.-powiedziała i zamyśliła się na chwilę. Z ziemi wzięła szyszkę i wpakowała mu ją do pyska.
A teraz tak ładnie rób am.-powiedziała bardzo milutkim głosem, tłumiąc cichy śmiech.

Westchnął ciężko.
-Nie takie rzeczy się jadło... - mruknął, pożuł chwilę i przełknął szyszkę z miną męczennika...

Ooo, dobre dziecko.-powiedziała wpakowując mu już drugą szyszkę do pyska. Szczerze mówiąc, dziwiła się że pies będzie chciał to jeść. Widocznie myliła się do psów. A może jego rasa jest wszystkożerna? Tak, musi przeprowadzić badania na ten temat. Po chwili wpakowała mu trzecią szyszkę do pyska.

Połknął drugą i trzecią, ale jego oczy wyrażały coraz większe błaganie.
-Nie jadłem od dawna, fakt, ale szyszkożerny to ja nie jestem - stwierdził z udawanym zawodem.