Wielka rzeka

Przysłuchiwałam się uważnie rozmowie dwóch psów. Nie chciałam przeszkadzać, więc się nie odzywałam. Kątem oka zerknęłam na dobermana, po czym wzrok przeniosłam na owczarka. Wpatrywałam się w taflę wody.

Jej ciało na ziemię opadło , a ona zdawała się być głucha na konwersację obecnych tutaj psów . Nie uczono jej podsłuchiwać to też , myślami błądziła po całkiem innym stepach niż te .

- Zależy, z jakiej perspektywy się na to spojrzy - odparł po chwili cicho. Cóż mógł powiedzieć; głównie żył dla innych, nie dla siebie.

Po chwili jednak podeszłam do dalmatynki.
- Cześć. - Rzuciłam krótko.

- A z obojętnej jakiej. Chociaż teraz to nie to samo co kiedyś. - odparł, nagle jego ton pozbawiony został jakich kolwiek emocji. Kątem oka na Blue zerknął, skinął jej.

- Air . - posłała jej delikatny uśmiech , po czym z ziemi się podniosła .

- Tak... Kiedyś to było życie - mimowolnie zaśmiał się, chociażby na wspomnienie ślubu Dragona.

- Masz zamiar do jakiegoś stada dołączyć? - spytał, przysiadł łapy od razu ogonem owijając.

- Na razie się nad tym nie zastanawiałem... Zresztą, nie wiem, czy będę się tu pojawiał na tyle często, żebym się nadawał do stada. Bo po co mam jedynie do niego należeć, gdy nie wypełniam swoich obowiązków? - podrapał się lekko za uchem.

wbiegam z dziwnym wyrazem na twarzy.
-ave.-skinąłem pyskiem do kumpli wziąłem rozpęd i wpadłem na plecy bracholowi. ^^

- W zasadzie masz rację, nie wiadomo jak długo znowu usiedzimy w tej krainie. - zmarszczył lekko brwi, poruszył uchem. Skierował pysk w stronę Rudego.
- Ave.

Przytaknął wujowi.
- Um... Cześć, Rudzik - glebnął pod bratem.

Leże sobie na nim.
-Mwaha.-ugryzłem go w ucho i spojrzałem na Steela
-Już nie będę na ciebie skakał, Dis jest wygodniejszy. -pokazałem rządek białych zębów.
-Nie no żartuje braciszku.-zaśmiałem się i wstałem z niego.

Uśmiechnął się lekko.
- Przywykłem, Drein zawsze tak na mnie skakał... - odpłynął gdzieś myślami.

- Całe szczęście, bo mój kręgosłup by już ciebie nie wytrzymał. - zaśmiał sie cicho, skinął pyskiem do syna.

Jej sylwetka wyłoniła się zza drzew. Podążała powoli w stronę strumienia. Każdy krok, każda sekunda - wydawała się długą, jakże ciężko spędzoną godziną. Nie miała dziś najlepszego nastroju - dlatego też nie chciała zwracać na siebie zbytniej uwagi. Skinęła pyskiem do psów. Krótko, i na temat. Jej chude ciało opadło w cieniu wierzby, gdy suka rozkoszowała się podmuchami ostrego wiatru.

Wstał i wybiegł.

- Oczywiście, że jestem. - odparł, spojrzał na Star. Uśmiechnął się do niej lekko.

Po chwili zamknął oczy, wzdychając. Zasnął.

Skinąłem pyskiem do Star.
-Zostaw ojca.-zwróciłem się do Armagedona.
-Wystarcza, że on mnie znosi , nie Steelik?-pociągnąłem go za ucho.
-Mam coś na przekąskęę. -wyjąłem zza siebie 2 kg kubeł kurczaczków z KFC.

- Ta, jeden pasożyt Mi wystarczy. - powiedział kąśliwie do bratanka. Spojrzał na kurczaki.
- Odchudzam się. - stwierdził, zerknął na Arma.
- No jakoś po za tobą i Hoshi to jakoś żadne do mnie nie ciągnie i dobrze.