Wielka rzeka

Przyszedł powoli, rozglądając się. Usiadł nad rzeką.

Po jakimś czasie wstał i bez słowa wyszedł.

Podniosła się, zastrzygła kilkakrotnie uchem. Parsknęła cicho, po czym wyszła.

wbiegam i siadam sobię.

Nadbiegła z południa. Stare blizny zdobiące jej przednie łapy były zaczerwienione, jakby naruszyła czułą tkankę. Z każdym krokiem z jej futra opadało trochę pyłu, czy raczej piachu zmieszanego z solą. Musiała się wytarzać, lub pływać. Jeśli tak to dość dawno, dwukolorowe futro było suche.

Odwróciłem się za siebie i uśmiechnąłem się na jej widok.
-Witaj.-skinąłem pyskiem.

Skwitowała powitanie krótkim pyska skinięciem.
- Witaj. -wciąż nie czuła się wystarczająco pewnie wypowiadając nowe stadne powitanie, było.. Po prostu go nie pamiętała.
Zwolniła do marszu by stanąć. Sama końcówka jej ogona leniwie drgała na lewo i prawo.

Wstałem i podszedłem do niej. Nic nie powiedziałem. Po prostu patrzałem na nią. Obserwowałem jej każdy ruch.

Odpowiedziała hardym spojrzeniem. Nic nie było takie proste jak by się zdawać mogło. Nie cofnęła się ani o krok, ani też nie postawiła następnego w przód.

Uśmiechnąłem się mimowolnie.
-Co słychać?-zapytałem nie wiedząc co mówić.

- Nic nowego. - odparła zwięźle. Bo i nie rozwijała opowieści o tym co też za nudne czasy ostatnio dlań nastały. Zbyt rzadko spotykała tych, których oglądać by miała ochotę na co dzień. - A jak u Cię?

-Nudno. Nic się nie dzieje.-dmuchnąłem jej w sierść na szyi.

Drgnęła, acz nie sprzeciwiła się temu. Usiadła kryjąc jasne łapy pod bujną dwukolorową kitą.
- Zdecydowałeś się w końcu na któreś ze Stad czy wolisz pozostać Samotnikiem? - spytała z braku laku. Obserwowała go bacznie kątem oka.

Ciągle obserwując ruchy jej sierści odpowiedziałem.
-Muszę się gdzieś zapisać, bo zostaję tu na stałe. Co mi poradzisz?-zapytałem, a dziwnie uśmiech nie schodził mi z pyska.

- To zależy. - mruknęła - Po której stronie mocy stoisz. Możesz też stać po obu - wydawała się być rozbawiona swoim stwierdzeniem, pierwszym ze zdań, acz nie uśmiechała się.

-Neutralne raczej, jak ty.-mruknąłem i spojrzałem w jej oczy.

- Pełnia Księżyca. - mruknęła jeszcze podając nazwę stada. Odwzajemniła spojrzenie.
Końcówka jej ogona drgała, jakby nerwowo.

-Mhm.-położyłem łapę na jej łapie i nie odrywałem od niej wzroku.

Czy cofnęła nieco pysk, czy to jemu się tak zdawało? Nic na to nie odpowiedziała, żadnego też ruchu więcej nie wykonała.

Nie wiedziałem jak zareaguje, ale nie cofnąłem łapy. Sierść nieco mi się zjerzyła, gdyż zawiał zimny wiatr.

Odwróciła wzrok, który niby to przyciągnęły szumiące na owym wietrze zielone liście.

/muszę iść.

Cmoknąłem ją w polik i wybiegłem.

Nie odprowadziła go wzrokiem, wstała i odbiegła w przeciwną stronę.

Weszła na łąkę.
-Makoto?-zapytała nie widząc suczki. Usiadła i zaczęła rozglądać się.

Wbiegłam i rozejrzałam się dookoła.
- Lunae. - Rzuciłam do szczeniaka.