Wielka rzeka

- W porządku. Zdałam trening, awansowałam. - odparła.
No tak, nie było sensu opowiadać o swoich wątpliwościach i problemach. Po co miała zadręczać nimi innych?
Uśmiechnęła się więc i pacnęła Lucky mokrym ogonem.
- My się chyba spotkałyśmy? - spytała po chwili.
Przecież kojarzyła ten haszczakowy pyszczek.

/z/w, czekajcie na mnie bede za 20 min./

Weszła znowu na tatę.
-Yyy...nie wiem..-powiedziała i próbowała sobie coś przypomnieć.

//ok

- Na pewno. - potwierdziła sama sobie i otrzepała się z wody.

-Yyy...A kiedy?-zapytała suczkę i także wyszła z wody. Złapała pierwszy lepszy patyk i zaczęła go gryźć.

- Sama już się gubię. Wczoraj, lub przedwczoraj, była też wtedy Shade, pamiętasz?

-Aaa! Tak pamiętam.-powiedziała i pogrążyła się w znęcaniu się nad patykiem.

Uśmiechnęła się w odpowiedzi i zapatrzyła w niebo, pogrążając w rozmyślaniach.

Odłożyła patyk i zaczęła wypluwać korę z pyska.
-Niema tu nic porządnego do gryzienia.-powiedziała i usiadła przy brzegu patrząc na Del Gado.

- Zawsze coś się znajdzie. - uśmiechnęła się lekko.

-Mhm....-mruknęła i rozejrzała się po łące.
-Widziałaś Aragorna albo Makoto? O ile ich znasz...-powiedziała.

/jj/

- Nie znam, pierwszy raz słyszę ich imiona. Może się pojawią. - wstała. - Ja idę tymczasem, bywajcie. - wydreptała.
/zt

Pomachałem na pożegnanie siostrze.

-Cześć.-powiedziała do Rook.Wskoczyła do rzeki i pociągła tate za ucho.

zŁapałem ją z ogon i zaczołem robić karuzele

-Aaa!-krzyknęła i złapała się łap taty.

Wchodzę pełny sił. Dziś dobrze mu się spało, ale za to był trochę głodny. Wieczorem coś sobie upoluję. Rozejrzałem się po chwili po polanie.
-ave;-mruknąłem obojętnie do psów i usiadłem pod drzewem. Dzisiejsza pogoda również nie sprzyjała.

Wytrzeszczyła oczy i złapała się mocniej taty.
-Tataaa on mi coś zrobi...-szepnęła do Del Gado, zobaczywszy Rudolfa.

-Ave-odpowiedziałem i wylazłem z wody z Lucky na grzbiecie

Złapała się taty i zaczęła udawać że jej tu niema.

-Nie bój się maleńka on ci nic nie zrobi to mój brat-powiedziałem i podeszłem z maleńką na plecach do niego.

Rzuciłem obojętne spojrzenie na przestraszonego szczeniaka. Nie zwróciłem na niego uwagi. Usadowiłem się wygodnie na trawie i wyjąłem sztylet i niedokończoną jeszcze figurkę. Zabrałem się do pracy.

Spojrzała na niego jak na wariata. Zeskoczyła z pleców taty. Zaczęła przyglądać się niewykończonej jeszcze figurce.
-A co to?-zapytała Rudolfa.

/z/w/ x3