Wielka rzeka

Jak ja nie lubię jak ktoś mi przerywa w pracy. Pomyślałem i niechętnie podniosłem wzrok na szczeniaka.
-A co nie widzisz?-mruknąłem i obruciłem sztyletem.
-Mamusia ci nie mówiła, że z nieznajomymi się nie rozmawia?-zaśmiałem się i uśmiechnąłem szyderczo.

Warknęła i spojrzała na Del Gado z wyrzutem, po czym znów spojrzała na Rudolfa.
-On mi nic nie mówił, a mamy nie mam.-powiedziała i kiwnęła pyskiem w stronę Taty. Wyszczerzyła białe ząbki w uśmiechu.

Spojrzałem to na szczeniaka, to na brata.
-To teraz już wiesz.-rzuciłem obojętnie i po chwili dodałem.
-Więc idź już, bo nie lubię jak ktoś mi przeszkadza w pracy.-wbiłem wzrok prosto w jego oczy.

Wzruszyła barkami i wdrapała się na tatę. Ciekawe co teraz będzie..-pomyślała.

Złota goldenka pojawiła się na terenach wielkiej rzeki. Zlustrowałam wszystkich wzrokiem. Po czym kiwnęłam lekko głową.
- Cześć. - Mruknęłam, nie wiedzieć do kogo.

Nadal nie odrywałem wzroku od kawałka drewna. Już coś mi powoli wychodziło, chodź sam nie miałem nawet celu uzyskania czegoś. Dążyłem donikąd, to już i tak było mało istotne. Nagle moje uszy wyłapały jakiś sygnał, to było przywitanie. Podniosłem pysk ku górze i odszukałem źródło przerwania mi w mojej pracy.
-ave.-odpowiedziałem odruchowo, ale nadal nie spuszczałem wzroku z przybyłej.

- Cześć. - Powiedziałam, kolejny raz do tajemniczego huskiego. Spojrzałam na niego, po czym wzrok utkwilam w tajemniczej figurce rzeźbionej przez niego.

Odeszłem od Rudolfa ciagnąc za sobą Lucky

Zlustrowałem ją z góry do dołu, zastanawiając się czy skądś ją zna. Po chwili przemyśleń doszedł do wniosku, że nie. Zobaczył wbity jej wzrok w moją twórczość. Uśmiechnąłem się, jeśli można to było uznać za uśmiech, wyglądało to raczej na jakiś grymas lub coś w tym rodzaju. Skinąłem do niej pyskiem i ponownie wziąłem w łapę sztylet.

Zerknąłem katem oka na przybyłą potem spojrzałem na Lucky.

- Można wiedzieć, które stado? - Spytałam niepewnie.
Po chwili położyłam się, w pewnej odległości od jegomościa.

Spojrzała na suczkę i Rudolfa.
-Z nią to umie normalnie pogadać a do mnie to tylko z nie powiem czym.-powiedziała do Del Gado.

Nie odrywałem od niej wzroku. Chodź chciałem dalej tworzyć, coś mówiło mi, że dokończę to później.
-SKP.-mruknąłem i schowałem figurkę.

- Urocze stado. - Powiedziałam po chwili ciszy. Na moim pysku pojawiło się coś w rodzaju szyderczego uśmiechu.

-Nie przejmuj się-powiedziałem i pogłaskałem ja po grzbiecie

-To niesprawiedliwe.-mruknęłam i położyłam się koło taty.

-Owszem.-odpowiedziałem tylko tyle, bo cóż innego mogłem dodać. Uśmiechnąłem się sam do siebie.

- Dzieci. - Mruknęłam sama do siebie, lustrując wzrokiem młodego haszczaka.

Popatrzyła na suczkę.
-Ty też kiedyś byłaś szczenięciem.-parsknęłam do niej.

Look na psy

- No co ty nie powiesz. - Burknęłam do niej. Podniosłam prawą brew do góry, po czym wystawiłam kły w uśmiechu. Po chwili znikł jak bańka mydlana. Odwróciłam pysk do tajemniczego jegomościa z SKP.
- Nequitia. - Powiedziałam.

Mruknęła coś niezrozumiałego i pociągnęła tatę za ucho.
-Tataaa nudzi mi się.-powiedziała.

/zw obiad mam

-a co byś chciała robić?-zapytałem

-Nie wiem....-powiedziała i rozejrzała się po okolicy.