Wielka rzeka

- Aj tam, chyba i tak w końcu kiedyś zrezygnuję. - wyszczerz. - Kto wie, może zdziwaczeję na starość.
Kolejny łyk.

- E tam już nie przesadzaj. - polała jej łape wódką. ; d
Ucieszona mina małego rozrabiaka.

- Weź ty ci... - przerwała, widząc lejącą się na jej łapę wódkę.
- A to co? - zmrużyła oczęta.

Przymrużyła ślepia i ziewnęła potężnie n,n

{Weel, gygy}

Spojrzała na jej łape. Zniżyła łeb i wąchnęła.
- A nie wiem. Taki prezencik.

Wytarła łapę o jej grzbiet.
- Ha. To też prezencik. - wyszczerz. Spojrzała na pustą już butelkę.

Mlasnęła cicho i burknęła coś pod nosem.
Skrzywiła się nieznacznie, przypominając sobie pewną osobę. Westchnęła, zerkając w niebo. Nie, nie żadnego osobnika płci męskiej.

Wychlała całą butelkę i rozbiła o kamienie przy wodzie. Wyszczerzyła się i złapała za jakiegoś liścia. Położyła go na nosie Nalki.

Po chwili wyjęła z futra kolejną butelkę, ale o dziwo rzuciła nią w Joy.
Zaczęła zezować na swój nos, a po chwili położyła się i zasnęła.

Spojrzała na Nal i ziewnęła. Pacnęła ją ogonem i spojrzała na Joyka.

Złapała butelkę w zębiska xp

Pomachala Joy lapa i zasnela przy Nalce.

Uśmiechnęła się lekko do Tab, odłożyła butelkę.
- Dobranoc - rzuciła do oby dwóch, po czym otworzyła butelkę. Zaczęła pić jej zawartość, małymi łykami z odstępami.

Po wypiciu trunku, położyła się pod drzewem, opierając się o nie bokiem. Przymrużyła lekko ślepia, które nabierały złotawej barwy. Po dłuższej chwili zasnęła.

Obudziła się. Podniosła się leniwie i przeciągnęła. Uśmiechnęła się do siebie kątem warg, i wolno kołysząc ogonem, wytruchtała.

Obudziła się, zerknęła na Tab. Puknęła ją nosem i wyszła.

Weszła, przy pierwszych krokach przeciągając lekko zdrętwiałe z powodu bliżej nieokreślonego łapy.
Rozejrzała się. Pustki, ach. Ale czego się spodziewała?
Nie tego.
Faktycznie, nie tego. A podobno o tutaj psy spędzają najwięcej czasu. Dobre sobie.

Podeszła do rzeki i zamoczyła w niej przednie łapy.
Tchórze.
Machnęła ogonem i rozejrzała się znów, zimnymi niczym lód oczyma.

/zw

Ziewnęła. Było tu jakoś cicho, spokojnie. A cisza i spokój nie przeszkadzały jej bynajmniej.
Położyła się więc, bokiem do rzeki, aby móc obserwować całą polanę przy wodzie.

Zerwała się i wybiegła.
/zt

Weszła, rytmicznie uderzając ogonem o tylne łapy. Wciągnęła nosem świeże powietrze i wskoczyła na jakąś skałę.
Usiadła, ha - niby to pani rzek - i spojrzała na rzekę z góry. Zaśmiała się w duchu.
Przecież nie tego potrzebowała.
Zwiesiła uszy unosząc pysk ku niebu.

Zastanowiła się, czy swoimi zdolnościami mogłaby wywołać niewielki deszcz. Zaśmiała się. Nie, to zdecydowanie wykraczało poza zakres jej możliwości.
Położyła się więc, zwieszając luźno łapy z głazu. Ogarnęła raz jeszcze okolicę spojrzeniem złotych oczu.

Wszedł, jego ciemne ślepia z uwagą przeczesały okolicę. Zmarszczył nieznacznie nos dostrzegając białą postać na skale, ruszył w jej kierunku wolnym krokiem.

I tym razem wzrokiem zauważyła sylwetkę Owczarka. Znała go, czy nie, to się miało okazać.
Z tej odległości ciężko było to stwierdzić. W końcu Owczarek, jak Owczarek. Jeden od drugiego niewiele się różni.

W końcu doczłapał do owej skały, zadarł lekko pysk ku górze by móc lepiej widzieć Rookshę.
-Witaj. -uśmiechnął się szczerze, machnął leniwie ogonem na bok.