Wielka rzeka

Położyła łeb na łapach.Miała ochotę zasnąć i obudzić się z tego koszmaru.Zamyślona spojrzała w dal.

Znudzony wybył (NMM)

Przeniosłam wzrok na suczke i szczeniaka. Kim byli nie miała pojęcia. Nigdy nie miała odwagi żeby zagadać do kogoś obcego. Jedyne co jej pozostało to zmysły

Podeszła do Makoto i pociągnęła ją za ucho.
-Chcesz się pobawić?-zapytała i spojrzała jej w oczy.

Spojrzała się na Lucky i cała się zaczerwieniła.
- J.. ja ? - wybełkotała. W rzeczywistości nigdy jeszcze się nie bawiła, ale często obserwowała rodzeństwo..

Zasneła.

//nmm.

Rozejrzała się dziwnie po okolicy.
A jest ktoś inny obok mnie prócz Ciebie -zapytała zaciekawiona i zaczepnie walnęła Makoto łapką.

Podniosła się z ziemi. Przez swoje długie łapy była prawie o głowe wyższa od suczki, jednak to ją nie powstrzymało. Skoczyła na nią, przygniatając ją do ziemi.

Obróciła się gwałtownie i zrzuciła z siebie Makoto. Położyła się na niej tak aby przez chwile nie umiała wstać i zasłoniła jej oczy łapką. Zachichotała.
Duża jesteś.-powiedziała rozbawiona.

Zaczęła na ślepo kłapać pyszczkiem, aż w końcu natrafiła na jej ucho. Zaczęła je ciągnąć.
- Ty za to jesteś taka puchata

Złapała w ząbki jej ogon i pociągnęła go. Usiadła.
Emm...yy..a tak w ogóle to Lucky jestem -powiedziała i wyszczerzyła ząbki w uśmiechu.

Puściłam jej ucho. Spojrzała się na suczke. Była ona pierwszą osobą przed którą nie czuła strachu.
- Makoto - odpowiedziałam i również się lekko uśmiechnęłam

Ziewnęła i położyła się obok Makoto. Zamknęła małe czarne oczka.
Jestem zmęczona...Dobranoc..-powiedziała i jeszcze raz ziewnęła. Po chwili wtulona w swoje łapki zasnęła.

- Dobranoc - odpowiedziałam i położłam łebek na łapkach. Czyżby było już coraz lepiej ? Nie.. pewnie to chwilowe... Przymknęła oczy i zasnęła *nmm*

Przybyła wartkim krokiem, łapami ubijając mokrą od deszczu trawę. Uniosła lekko pysk i wzrok wbiła w horyzont. Zmarszczyła nos, siadając.

Przyszedł :3

( gome net nawalił XD )

Wzrok, kasztanowych ślepi skierowała na Volare. Chwilę doglądała mu i skinęła pyskiem machinalnie. Ogon wachlował dość melancholijnie.

- Hej - wymamrotał ospale do Sabriel, nikogo innego w pobliżu nie dostrzegając.

Przyszedł leniwym krokiem.Spojrzał po psach obojętnym wzrokiem.Usiadl owijajac łapy puszystym ogonem

*sorki, że tak długo*

Kiwnęła także do Akintsu.
-Morte. - przywitała obu.

Kątem oka zerknął na Akintsu, jesli miał by sobie na chwile obecną znaleśc towarzystwo i wybierać z dwojga.. chociaz po co komu wybierać. Więc może inaczej.
- No prosze, spotkać aż dwa psy nad rzeką o tej porze to nielada miły widok :3

Oblizała wargi, strzygąc uszami ku Volare.
-Miły? - uniosła lekko łuk brwiowy i machnęła ponownie ogonem.

Morte-odpowiedział bezbarwnym tonem.-A jednak ktos tu jest.-pomyślał.
Morte, morte...głupie to powitanie-mruknął cicho pod nosem.

-Tya. Lepsze jest Ave. - uśmiechnęła się kątem pyska. Nareszcie ktoś podzielający jej zdanie. Dźwignęła się na łapy i ziewnęła krótko.

- A miał być 'be' ? Na pewno mniej 'be' niż kompletna pustka >_> - wymamrotał.