Wielka rzeka

Spojrzałam na Makoto. Uśmiechnęłam się przyjaźnie, by ją ośmielić. Przypomniała mi sie mała Squeal, była identycznie nieśmiała jak ona. 
Ostrożnie podniosłam jej pyszczek łapą i spojrzałam w jej oczy.
-Jak tam? - zapytałam przyjaznym tonem.

Przyglądałam się z uwagą szczeniakom.
Mlasnęłam zniesmaczona, widząc pająka obok mnie.
Szczęście, poszedł sobie. Chwilka, i zaczęłabym drzeć się w niebogłosy.
Przysiadłam, unosząc pysk ku niebu.
Ah, jaką miałam teraz ochotę powyć.

Wywaliła się tuż koło Makoto. wyszczerzyła ząbki i zobaczyła do ''środka'' łapek.
-Jest!.-krzyknęła i jeszcze bardziej się wyszczerzyła.

Skuliła lekko uszy. Ot, wiedziała jak to jest. Ile to miesięcy Joy nie była sobą?
Jej postawa mówiła wszystko, nie potrzeba było słów.

Moje oczy zrobiły się wielkości pięciozłotówk (). Najchętniej uciekłabym jak najdalej stąd, jednak wiedziałam, że mi to nie pomoże. Nic nie odpowiedziałam. Nie byłam w stanie. Przełknęłam tylko ślinę i lekko pokiwałam głową, na znak że "dobrze".

Przyglądałam się małemu szczeniakowi.
Hm, w dzieciństwie raczej przypominałam małego Husy`ego.

Walnęłam się na plecy obok szczeniaków. Wpatrywałam się w niebo.

Wypuściła małego komara. Popatrzyła na psy i ziewnęła. Położyła się koło Sq i wtuliła w jej sierść. Zasnęła.

//mama każe zejść z kompa :P

- Ja lepiej pójdę. - mruknął, podniósł się. Zerknął na Kokę, a potem na Joy. Kiwnął pyskiem do pożegnanie i odszedł.

Siedze dalej w bezruchu. Po chwili spojrzałam się w niebo. Pogoda zaczęła się chyba powoli rozpogadzać (masło maślane, ale dobra xP). Spojrzałam się po psach, które jeszcze były przy rzece.

Kiwnęła pyskiem za Soulem. Spojrzała po otoczeniu znużona.

//Lucky, karze przez rz. ;p //
Zastrzygłam uchem.
Wyburkałam coś pod nosem, po czym zeskoczyłam ze skały i podeszłam do rzeki. Zaczęłam wpatrywać się w tafle wody.
Eh, dlaczego to wszystko musi być takie trudne...?
Spojrzałam za Soulem. Gdzie on poszedł?
Wybiegłam stąd, w poszukiwaniu za S. D:

Westchnęłam.
Nie miałam nic przeciwko wtuleniu się Lucky, polubiłam ją.
-Przyjemny wieczór. - Mruknęłam, chyba do siebie, bo wątpie czy śmiertelnie przestraszona Makoto mnie słuchała...
-Chyba nie jestem, aż tak straszna, co? - zapytałam z uśmiechem, nie chciałam jej znów speszyć.

Spojrzałam się już spokojniej na suczke
-Nie aż tak bardzo.. - odpowiedziałam cicho xP

Wyszła nie mając nic innego do roboty.

Weszła z łbem opuszczonym na wysokość łopatek. Wolno kołysała ogonem, rozglądając się ukradkiem po otoczeniu.
Dostrzegła psy i kiwnęła im pyskiem.

Skinęłam pyskiem ku Unyan.
- No właśnie, nie musisz się mnie bać. - Uśmiechnęłam się do Makoto, wstałam ostrożnie, by nie obudzić Lucky i usiadłam obok szczeniaka.
- Spójrz. - Powiedziałam pokazując łbem w niebo.
- Widzisz te gwiazdy? - Zapytałam retorycznie.
- Te tam. - Wskazałam - To Wielka Niedźwiedzica.
Próbowałam zagadać, by ją ośmielić. xd

Podeszła wolno do rzeki, zajrzała w jej lustro. Wypuściła powietrze nosem i odwróciła wzrok, na gwiazdy.

Spojrzałam na Makoto.
Hm, zasnęła, albo głęboko się zamyśliła.-Pomyślałam.
Liznęłam ją i Lucky w ucho, co miało oznaczać pożegnanie.
Wolnym krokiem wyszłam. //nmmt//

Nawet nie zauważyła odejścia borderki. Wciąż wpatrywała się w gwiazdy, jak urzeczona.

Wchodzę machając ogonem. Zauważam znaną mi sukę.
-Ave Unyan.-mruknąłem i usiadłem obok niej.

Wzdrygnęła się, gdyż została wyrwana z rozmyślań. Zerknęła na Rudolfa i uśmiechnęła się szczerze.
- Witaj, Rudy - pacnęła go ogonem. >3

Złapałem ją łapą za ogon.
-Co tam słychać? Dawnośmy się nie widzieli, nie?-zapytałem patrząc na jej ogon.

- U mnie się nic nie zmieniło - przyznała, zgodnie z prawdą. Spojrzała na swój ogon lekko zawiedziona.

Zacząłem wyrywać kolejno jej rudawe włoski.
-Mhm.-mruknąłem tylko i dalej zajmowałem się jej ogonem.