Rzeka. {Zakaz porywania}

Podeszła zatem do Rudolfa i położyła się na ziemi, obok niego. Zerknęła na patyk.

Spojrzałem kątem oka na nią i dźgnąłem ją łapą patykiem.
-Już chyba 5 dzień z rzędu się widzimy.-zaśmiałem się i ponownie zacząłem strugać.

- Przeszkadza Ci to? - spytała go i złapała patyk w kły, gdy ją nim dźgnął. xP

Weszła lekko wlokąc łapami.
- Ave- powiedziała do obecnych i dodatkowo skinęła im łbem, wysilając się na uśmiech.

-Nie, skąd. Tylko zabawne, cieszę się, że mogę się tak często z tobą widywać.-powiedziałem i wyjąłem jej moją 'twórczość' z pyska. Nastroszyłem uszy, które wykryły jakiś dźwięk. Podniosłem wzrok na tą osobę.
-ave.-odpowiedziałem starym, stadnym przywitaniem do Lidy.

Zaszyła się w dębowym cieniu. Łeb oparła wygodnie o drzewo, wyciągając ze swojego drobnego dorobku starą, porządnie podniszczoną książkę (bynajmniej tak 'to' wyglądało). Z cichym szelestem przewracała to jedną, to drugą z kartek. Spojrzenie Sody błądziło po słowach, nieczytelnie zapisanych na stronnicach (cóż, w każdym razie było to jedno z najmniej starannych pism w tej krainie).

Usiadła gdzieś na uboczu, jak zwykle, wbijając ślepo wzrok w niebo. Jakby nie miała nic innego do roboty...

Ponownie potrzepała pyskiem i pacnęła go łapą. Kiwnęła pyskiem w stronę Lidy.
/jako Uny XD

/hehe. xdd

Podrapałem się po głowie, myśląc, co można jeszcze zrobić z tym patykiem. Otrzepałem łapy i szyję z obierek badyla. Wbiłem ostrze sztyletu w sam środek owego patyka, siła była dość mocna, gdyż przerwała z chrzęstem go na pół.

Westchnęła głucho, automatycznie przymykając oczy... Ile to już dni go nie widziała? Jeden, dwa, trzy? Chyba dwa - przeszło jej przez myśl.

Położyła łeb na łapach i wypuściła powietrze nosem.

-Co za kim tak wzdychasz?-zapytałem ją beznamiętnie nie odrywając wzroku od przedmiotu w moich łapach.

Uniosła pysk z ponad pożółkłego papieru. Czytanie często wprawiało ją w melancholijny nastrój. Burknęła jakąś zlepke słów pod swym nosem. Wszystko było cholernie przytłaczające. To pewnie przez tą koszmarną pogodę.
Prychnęła zażenowana, szukając w swym łbie sposobu. Sposobu, na poprawę nastroju.

- Za nikim, tylko z nudy - mruknęła i przekręciła się na lewy bok.

Spojrzała po wszystkich. Cóż... Niestety czas na nią. Podniosła swe wychudzone cielsko i wyszła.

-To rozbierz się i popilnuj rzeczy.-powiedziałem o, tak, nie za bardzo zdając sobie sprawy z tego co powiedział. W końcu my psy, nie nosimy ubrań nieprawdaż?

Wstała i wyszła.

Uniosła lekko brew.
- Mh, coś ci nie wyszło. XDD

Wszedł krokiem wolnym, niemalże z całkowitą dokładnością stawiając każdy kolejny.
Gdzież ta noc? Już nie mógł się doczekać chwili, gdy ciemność ze swobodą opadnie na jego ciało
I ukoi myśli, pozwoli zapolować w ciszy.

-Nie łap mnie za słówka.-trzepnąłem ją łapą w ucho i rozejrzałem się. Choć mało co widząc przez te cholerne krzaczory, dostrzegłem dorosłego dobermana. Skądś go kojarzyłem.

Prychnęła coś pod nosem i się przeciagnęła.

Poczułem jak moje ciało przechodzi nagła fala zmęczenia. Ziewnąłem całą paszczą wydając przy tym dziwny odgłos. Wyciągnąłem łapy to przodu, jak najdalej, aż mi kości strzyknęły.

Przeciągnęła się i przysnęła.

{inne konto idę.xd}

Zlustrował Rudolfa z niedbałą uwagą, ale postanowił skinąć pyskiem w jego stronę.
Jego oblicze stężało, zmieniając się na powrót w maskę z marmuru,
Ale pod grubą warstwą obojętności kryło się coś wyjątkowego, nieznane światu.

Wybyła. /nmj.