Rzeka. {Zakaz porywania}

Spojrzałem na Łapę. Przyglądałem jej się przez dłuższą chwilę, po chwili uznałem iż to tak nie wypada, więc mój wzrok przerzuciłem na łapy, kątem oka nadal Ją obserwując.

Jej oczy nagle jeszcze bardziej pojaśniały, zrobiły się wręcz blado czerwone. Ach... to znak, że dziś ma lepszy humor, co jednak nie znaczyło, że nie może się dziś pogorszyć. Położyła się i poczęła przyglądać Huskiemu, jej jednak nie wydawało się to nie grzeczne.

Poczułem, że suka się na mnie patrzy. Podniosłem wzrok, a moje oczy spotkały się z jej ślepiami. Zamarłem. Miała taki dziwny kolor oczu, taki nienormalny - to w tym wszystkim przykuło mą uwagę. Mój wzrok uciekł na koronę jakiegoś drzewa.
Skinąłem jej lekko pyskiem, patrząc powierzchownie na nią, unikając wzrokowego spotkania. Jej ślepia były takie hipnotyzujące.

Czuła jego w pewnym sensie strach, lubiła to. Wręcz uwielbiała gdy ktoś się jej bał. Jednak dzisiaj jak już wcześniej wspomniałam miała dobry humor. Dziwne! Odwzajemniła skinięcie, uśmiechała się do siebie pod nosem, tak by pies nie widział. Czyżby coś knuła? Nie. Nie była aż taka straszna. Uderzyła chudym ogonem o pień drzewa, odgłos przeszył cisze.

Westchnąłem. Ułożyłem pysk na łapach. Przez chwilę obserwowałem Ja kątem oka, zastanawiając się czy przedstawić się czy też nie. Nie, ona pierwsza powinna jest... większa? Dopiero teraz to sobie uświadomiłem. Spojrzałem na nią, przyglądnąłem jej się, po czym wróciłem do poprzedniej pozycji.
Znów napadło mnie rozmyślanie o wspomnieniach.

- Jestem inna - rzekła, jej głos był jak miód, taki słodki i przekonywujący, dlatego go nienawidziła i tak rzadko się odzywała, chociaż umiała go zmienić, ale tylko wtedy kiedy naprawdę chciała i musiała, tym razem nie było takiej potrzeby. - Inna niż wszyscy inni, prawda? - nie brzmiało to jak pytanie, raczej stwierdzenie, ale mimo wszystko postawiła na końcu znak zapytania.

Ocknęłam się.
Spojrzałam na obecne psy.
Przez dłuższą chwilę przyglądałam się Husky'emu.
Później przeniosłam wzrok na jakieś "coś", które ruszało się w trawie.
Zgniotłam to łapą.
Jestem drastyczna...
Podniosłam łeb i ziewnęłam przeciągle, nie zważając na maniery.
I tak nikt tego nie zauważył xDD.

Uniosłem pysk, i mój wzrok znów wylądował na suce. Wydawało mi się to trochę zabawne. Uśmiechnąłem się kątem pyska.
- Tak inna. Bynajmniej dla mnie, niestety pierwszy raz widzę kogoś zupełnie innego, a przyznam, że to dość ciekawy widok. - mój głos był spokojny, nie wyrażał żadnych uczuć.
- Devil Star. - rzuciłem do suczek.

Weszła powoli nad rzekę. Mój ogon poruszał się w takt mego chodu. Dwukolorowe ślepia spoczęły na każdym z osobna. Kiwnęła tylko pyskiem, na przywitanie i podeszła do rzeki. Usiadła i wbiła pusty wzrok w ziemię.

Spojrzała kontem oka na Borderke, znów uderzyła ogonem o pień drzewa. - Niestety ? To znaczy, że chciałbyś zobaczyć więcej takich 'innych od innych' ? - niezbyt zrozumiała to sformułowanie, dlatego spytała, niejasności należy wyjaśniać. Ona jednak nie zamierzała się przedstawiać, po co im tak zbędna informacja.

- Squeal. - Odpowiedziałam.
Wstałam i podeszłam bliżej rzeki.
Położyłam się tak, że zamoczyłam końcówkę ogona w wodzie.

- Owszem. Chciałbym więcej spotykać takich stworzeń. - powiedziałem, w moim głosie nadal nie można niczego wyczuć. Nie miałem potrzeby wykazywać jakiekolwiek uczucia, chociaż samo przebywanie tak niedaleko takiego stworzenia, było fascynujące i ciekawe. Mój wzrok znów utkwił w jej oczach, nie chciałem być nachalny, ale to samo przyciągało. Widzieć oczy o takiej barwie, któż by się oparł - gdy tak trwałem, zaczęło to do mnie docierać, przecież to niemożliwe, może mi się to śni? Nie, to jakieś brednie.

Przybiegła i odrazy wskoczyła do wody żeby się ochłodzić, przy okazji ochlapując psa który leżał nad samym brzegiem
- Ojć, przepraszam że cię ochlapałam

Popatrzyła po psach. Cóż, nic tu po niej. Wstała i przeszła na drugi koniec rzeki, tam zniknęła.

Budzę się , otwierając zaspane oczy. Chcę się przeciągać, ale coś nie chce mi to umożliwić. Patrzę, a tu Nelith, jest wtulona we mnie. Uśmiechnąłem się i delikatnie wyswobodziłem się z objęć córki.

Ciekawe, nazwał ją 'takim stworzeniem'. Co z tego, że była inna, ale była psem! Nie jakimś byle jakim stworzeniem tylko Psem! Co prawda zmutowanym genetycznie, ale czy to sprawiało, że nie zaliczała się do gatunku jakim był pies? Po czuła się trochę obrażona, gdy pies przyglądał się jej oczom mógł dostrzec, że jej oczy robią się coraz to bardziej czerwone. Próbowała opanować uczucia, tym razem, na szczęście jej się to udało - Jestem takim samym psem jak ty mój drogi - jej głos się nieco zmienił, przybrał barwę grubego i niepokojącego - tylko trochę przerobionym, lecz dalej pozostaje psem.

- Nie miałem tego w sensie złym. Chciałbym się wyróżniać czymś, chciałbym być inny niż wszyscy. A co do tego, że jesteś psem, wiesz na samym początku nawet nie zauważyłem się się wyróżniasz. Nie mam wątpliwości co do tego, że jesteś naszego gatunku. Jeżeli Cię uraziłem to wybacz. - odrzekłem.
Po chwili przeniosłem wzrok na Diega.
- Devil Star.

Przeprosił, no cóż, wybaczyła mu, w końcu widział psa innego niż inni pierwszy raz. Jej oczy znów straciły soczystą czerwień, która zmieniła się w bladą. - Ahm... Wiesz jest nas więcej... - jej głos wrócił znów do normalności. Na jej pysku błądził tajemniczy uśmiech.

Wybiegła z wody i otrzepała się ziewnęła i zaczęła węszyć coś po ziemi

Odwróciłem pysk w stronę husky'ego.
-Witaj, Diego, miło mi.-skinąłem do niego pyskiem i skierowałem swoje kroki do rzeki. Chwilę wpatrywałem się w swoje odbicie, ale jednak po coś tu przyszedłem. Schyliłem pysk na tyle nisko aby zamoczyć pysk w zimnej wodzie. Upiłem parę łyków, na ukojenie pragnienia.

Na jej słowa zareagowałem dość... gwałtownie.
- Więcej? - powtórzyłem, w moim głosie oraz wzroku można było dostrzec zaciekawienie. Fascynujące.
Nastawiłem uszu.

- Tak więcej i każdy z nas wyróżnia się czymś innym - chociaż nie przepadała za towarzystwem tamtych mutantów, wiedziała, że muszą się trzymać razem, by zrobić to co chcą zrobić, od momentu gdy uciekli z laboratorium. Pies chyba zdobył jej zaufanie. Podniosła się ociężale i zbliżyła się nieco do psa, jednak nie za blisko. Siadła obok.

- Czy... to też są psy? - spytałem.
Byłem tym zafascynowany, pierwszy raz coś mnie tak zaciekawiło. Przyglądałem się suczce, wsłuchany w nią.
Trzepnąłem lekko prawym uchem.

Mruknąłem coś cicho pod nosem. Przyzwyczajony byłem do samotności. Spojrzałem na ową 'parkę', ale nie przysłuchiwałem się ich rozmowie, to nie było w moim stylu. Upiłem jeszcze trochę wody i wróciłem na miejsce, obok Nelith.

- Można tak powiedzieć - zaśmiała się pod nosem. - Chociaż tamte rozpoznasz szybciej niż mnie. - wzrok spuściła teraz na swe czarne jak smoła łapy, pokryte oszałamiającą ilością blizn. Poczęła prawą łapą trzeć o ziemię, a z niej począł wydobywać się dym i po krótkiej chwili pokazał się mały płomień. Podniosła nieco łapę, by pies go dostrzegł jednak ją nie bolał kontakt z ogniem.