Rzeka. {Zakaz porywania}

-Co mnie straszysz, chcesz żebym na zawał padła ? -spojrzała z wyrzutem na Shaga.
-Czasami, aż za dobrze ... No to kolejne gratki ^^ -wyszczerzyła się.
-Zaledwie od kilku dni... a Ty myślisz już nie wiadomo o czym :P -pacnęła go w nos.
-Ehh...ty się chyba nigdy nie zmienisz...-wymruczała.

-Głodnemu chleb na myśli.-zaśmiałem się.
-A co chcesz abym się zmieniał? Ty mnie od razu posądzasz o jakieś inicjacje seksualne.-zapytałem po czym burknąłem owe zdanie.

-Oj tam, czepiasz się. -wytknęła ku niemu jęzor.
-Czy ja mówię, że chcę abyś się zmienił ? ; > nie. -odpowiedziała za niego po czym uśmiechnęła się lekko.
-Trzeba uczcić twoje szczęście, nieprawdaż ? -dźgnęła go pazurem w łapę.

-A Ty dokąd? Chodź do nas, a nie uciekasz -powiedziała.

Skinąłem psu na odchodnym i szepnąłem jej do ucha.
-Deser ci zwiał.-i trzepnąłem ją w ucho.
-Oh, impreza? Oczywiście, niedługo coś wymyślimy.-uśmiechnąłem się i rzuciłem kamykiem przed siebie.

-I co żeś zrobił ? To przez Ciebie ! -powiedziała z wyrzutem. Popchnęła go lekko na trawę, chcąc przewrócić.
-Musisz mnie zapoznać z tą Niqui.

-Przeze mnie?! Przecież to ja ci kazałem do niego iść, a ty , nie,nie,nie.-fuknąłem i również obaliłem ją na trawę.
-Okej. Jak tylko ją spotkam to jej powiem.-mruknąłem.

-Wiem, wszystkie mi to mówią.-zaśmiałem się i po chwili zasnąłem.

/sorki, ale z psem muszę iść . ;p

Jumpnęła sobie na Rudego.
-Ty jednak jesteś najwygodniejszy .. x3 -stwierdziła rozkładając się wygodnie na nim.
-Spokojnie. Wdech, wydech Przecież żartowałam. -wyszczerzyła kiełki, chwyciła nimi za nosek Rudego. /ok, spoko.
Zasnęła na nim

Pojawiłam się ni stąd ni zowąd. Oh, jak ja uwielbiałam te tereny. Podeszłam do strumyka, pijąc łapczywie parę łyków świeżej wody. Dopiero teraz zauważyłam, że ktoś leży na moim partnerze. Potrzęsłam głową z wrednym uśmieszkiem. Położyłam się przy brzegu rzeki, ostrożnie obchodząc się z moim brzuchem.

Weszła wolnym rokiem nad rzekę. Podeszła do niej i ułożyła się na zdrowym boku.
Lunae.-powiedziała do owej białej suczki.

Usłyszawszy głos, leniwie uniosłam głowę.
- Ave. - Powiedziałam.

Vixa.-przedstawiła się mimowolnie unosząc głowę w stronę suczki.

- Nequitia. - Powiedziałam bez cienia zaintersowania.
Ah, ile czasu minęło od tego jak przestałam się przedstawiać pełnym imieniem. Stare czasy, stare.

Cóż, może nie była w humorze do rozmów?
Gorąco, czyż nie? Do jakiego stada należysz?-zapytała, próbując nawiązać jakiś kontakt.

- Tego najgorszego. - Powiedziałam z wrednym uśmieszkiem.
- A ty? - Spytałam po chwili ciszy.

Do Pełni księżyca...-odpowiedziała i spojrzała pustym wzrokiem na niebo.
Dawno trafiłaś do tej krainy?-zapytała nadal wpatrując się w niebo.

- Jakiś czas temu. A tyś skąd tu przybyła? - Spytałam.

Uciekłam ze schroniska...A Ty?- spytała, owijając puszystą kitą tylne łapy.

- Ze schroniska? Przecież to najcudowniejsze miejsce na ziemi. - Powiedziałam, zacierając łapy. Po chwili jednak się uspokoiłam.
- Z rezerwatu dla wilków. - Powiedziałam spokojnie. Łapę położyłam na ziemi, wciskając pazury w ziemię.

Jednak miałaś się lepiej ode mnie. Schronisko to nie jest najlepsze miejsce dla pół wilków.-mruknęła, po czym ułożyła łeb na łapach.
Dlaczego wybrałaś akurat te złe stado?-spytała.

- Biorąc pod uwagę, że jesteś pół psem i pół wilkiem w ostatecznym straciu ze schroniskowymi psami miałaś większe szanse niż oni, no ale cóż... - Powiedziałam, robiąc dziwną minę. oo'
- Czemu akurat złe stado? Cóż, po tym co przeżyłam raczej nie mogłabym należeć do Deszczowców ani do Pełni. - Powiedziałam spokojnie.

Wchodzę po cichu zauważając z daleka Neq. Nie chciałem jej przeszkadzać widząc jak rozmawia z jakąś suką. Usiadłem kilkanaście metrów od nich.