Rzeka. {Zakaz porywania}

Kompletnie olała akite, bo po cóż się przejmować ? Woda, w końcu nie jest jego, nie należy do nikogo, ot co. Skierowała swój zacny zad ku rozłożystemu drzewu i spoczęła przy nim. Położyła swą łapę na pnie drzewa i wypaliła na nim jej odbicie, poczęła się mu przyglądać z zadowoleniem.

Spojrzała na dożkę. Pokręciła lekko łbem i usiadła przy rzece. Wpatrzyła się w wodę, cóż innego miała robić. Z `wyjątkowymi` już miała za dużo do czynienia. Popatrzyła na szramy na brzuchy, które zostały po metalowych pazurach.

Spojrzała za Takuro, a z jej nozdrzy wydobyła się gorąca para. O tak, to znak złości. Przerzuciła swój wzrok ku suce Huskiego, machnęła chudym ogonem, uderzając o pień sąsiadującego drzewa.

Poczuła, wręcz na sobie wzrok suki. Nie miała zamiaru się odwracać ku niej. Zaczęła grzebać łapą w ziemi.

Oczy suki zaczerwieniły się mocniej, teraz wręcz jej wzrok był ciepły i bardziej odczuwalny. Po chwili jednak odwróciła wzrok na suchą trawę, która i tak jeszcze bardziej przypaliła, zostały puste placki, czarnej ziemi...

Spojrzała błękitnymi oczyma na spaloną trawę. Warknęła gardłowo i wstała. Nie miała zamiaru zostać tym razem poparzona. Machnęła ogonem i wybiegła, mierząc sukę uważnym spojrzeniem. Zniknęła w krzakach.

Zaśmiała się pod nosem, ach ten strach. Oczy jej wróciła do poprzedniego zabarwienia. Podniosła się i wolnym, ociężałym krokiem opuściła to miejsce.

Weszła powoli nad rzekę. Podeszła do niej i obmyła pysk z ludzkiej i zwierzęcej krwi. Opadła ciężko na zdrowy bok i spojrzała na niebo. Dopiero po chwili zauważyła spaloną trawę i odbitą łapę na drzewie. Następny wyjątkowy pies? Lecz jednak ten musiał być całkowitym przeciwieństwem lodowatej suczki Saluki.

Wyszła.

Wbiegłem.
Położyłem się przy rzece, po czym zanużyłem w niej łapę.
Zagłębiłem się w myślach.

Ponownie wchodzi oo''. Siada przy brzegu rzeki i patrzy na jej spokojny nurt. Dopiero po chwili zauważyła psa.
Lunae. Vixa.-przedstawiła się i spojrzała pustym wzrokiem na niebo.

Ocknąłem się.
Zmierzyłem sukę obojętnym wzrokiem.
Nic nie odpowiedziałem. Dziś dobry humor raczej mi nie towarzyszył.

Cóż. Następny który ją całkowicie ignoruje. Przejechała łapą po ziemi i spojrzała na ślad. /swój wzrok skierowała po chwili na niebo.
Coś nie w sosie, co ?-zapoczątkowała rozmowę, choć niebyła pewna czy odpowie.

Och. Już nie bądź taki wredny.
-Mhm.-Mruknąłem jedynie, po czym skierowałem z niechęcią pysk ku niej.

//Vixa, nie była pisze się osobno.

Zamknęła ślepia.
Nie chcesz rozmawiać, to nie. - powiedziała.

-Przepraszam, że tak się zachowywałem. Poprostu, kazdy ma gorsze dni.-Powiedziałem.
-Na mnie czas.-Wybiegłem. //nmmt//

Rozgląda się i po chwili wybiega.

Idę ku polanie. Gwiżdżę sobie pod rytm piosenki. Siadam od razu przy brzegu rzeki.

Truchtem przybiegła, jakoś tanecznie tak. Jak gdyby w rytm jakiegoś szalonego utworu Vivaldiego. Musiała być z siebie zadowolona, bo świata poza swoim nosem dziś nie widziała.

Nagle na nosie usiadł mi, tak po chamsku komar. Zrobiłem zeza, aby mu się przyjrzeć i znienacka zabiłem go łapą. Skrzywiłem lekko pysk i rozejrzałem się po polanie. Zobaczyłem borderkę, czy ona tańczy? Zaśmiałem się i na razie przyglądałem się jej poczynaniom.

Pozwalała swej kicie dryfować na wietrze swobodnie, pyskiem targnęła na lewo, uchem lewym na prawo, a łapy swoje robiły, ni to bieg ni to taniec.

Uśmiechnąłem się i machnąłem ogonem. Podszedłem do niej i mruknąłem cicho do jej ucha.
-Witam panią.-zaśmiałem się cicho.

Aż podskoczyła zaskoczona stanąwszy też naraz.
- Ładnie to tak mię straszyć pod wieczór? - fuknęła. Całkiem jednak była przecież spokojna. Droczyła się.