Rzeka. {Zakaz porywania}

- Phi tylko tyle
Ziewnęła szeroko i odwróciła tyłem do idącego dobermana i położyła się na boku, było jej strasznie gorąco

Spojrzała najpierw na Roxy a potem na Tantego. Nie wtrącała się do rozmowy, siedziała tylko i miarowo uderzała ogon o ziemię z nudów. W sumie nie powinna też podsłuchiwać, ale aż tak uprzejma nie była, wolała nie wychodzić z cienia, było tu na pewno lepiej niż na słońcu, może nie wiele lepiej, ale zawsze. Przymknęła lekko oczy, nie przeszkadzały jej zwykle ciepłe dni, ale takich upałów nie znosiła. Czuła się jak w zamkniętej klatce, która stoi obok wulkanu czy gorących źródeł. Donikąd nie można było uciec, drzewa dawały co prawda przyjemny cień, ale czuło się w powietrzu skwar panujący dookoła.

Pare rzeczy się zmieniło-odparł siadajac.Właściwie wszysko sie zmieniło odkąd przybył na tę kraine.

-Żeby tylko parę
-Nie to żebym była jakaś wścibska czy coś...wiesz może co się dzieje z Valixy ? -spojrzała na niego katem oka. Zaczęła wachlować puszystym ogonem, taa dużo jej to dało.

-Valixy?-gdzieś jest,widziałem ją całkiem niedawno-odpowiedział i zastrzygł uszami.Cóż na mnie czas-powiedział i wybiegł.

Spojrzała za psem No nareszcie .. słońce zachodzi . Uśmiechnęła się na samą myśl o tym. /sorki, nie było mnie

Pocisnęła kamykiem Shagona. Szybko położyła pysk na łapach i udawała, że śpi.

Pocisnęła go jeszcze raz Śmiała się w duchu.

Uchyliła się przed kamykiem.
-Te kamyki jakoś tak do Ciebie lgną ;p -uśmiechnęła się niewinnie.

-Baaardzo A założę się, że do Ciebie wszystko ciągnie. - spojrzała na szyszkę po czym wstała i podeszła do psa.
-Cóż za piękne niebo, takie gwieździste. Ah.. a ten księżyc...-uśmiechnęła się cwanie po czym legła na plecach wpatrując się w niebo.

Zrobiło się już znacznie chłodniej, przyjemnie było wąchać mile powietrze, i patrzeć w niebo, tak tam zmierza, chce odnaleźć prawdziwe szczęście..., po sprzeczce z nieznajomym dobermanem uświadomiła sobie coś..., wpatrywała się w ciemność i słuchała ciszy...
- Zostanę tu na noc
Położyła łeb na łapach i spoglądała na inne psy.

Wchodzę nadal uradowany swoją myślą. Siadam przy brzegu rzeki i zamaczam w nim łapy. Skinąłem pyskiem do wszystkich, nie przyglądając się nawet psom.

Nawet nie zauważyła Rudego, tak była zafascynowana gwiazdami.
-Heh, chyba każdy jakąś ma. -co jakiś czas zerkała na Shagona kątem oka.
-Mi podoba się najbardziej ten gwiazdozbiór. -wskazała łapką na najbardziej świecące gwiazdy, były naprawdę zadziwiające.

Podeszła do wody żeby się napić, nie próbowała skakać do wody i ochlapać innych psów, nie chciała znowu wplątać się w jakąś sprzeczkę, zrobiła kilka łyków i położyła się nad brzegiem.

Kątem oka spojrzałem na leżącą Roxy z jakimś psem. Uśmiechnąłem się lekko, patrząc na nią. Ochlapałem pysk wodą.

Wybiegłem po chwili tak siedzenia. W stronę nie wiadomo czego . oO

Błądziła wzrokiem po gwiazdach w poszukiwaniu Wielkiej Niedźwiedzicy, ale nie mogła jej wypatrzeć.
-Jutro poszukamy jej razem. -puściła mu oko.
-A teraz dobranoc. -zasnęła obok Shagona.

Ułożyła się wygodnie, położyła łeb na łapach i zasnęła, tu z innymi, chodź ich nie znała czuła się jakoś raźniej.