Rzeka. {Zakaz porywania}

Zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam.

Wszedł.

Odwróciła głowę czując jakieś dziwne przeczucie, znów zobaczyła tego samego dobermana. Jednak nie zamierzała długo się nim zajmować i wskoczyła do wody, zanurkowała i po chwili wynurzyła się.

Niezrażony tym, iż niezbyt mile był widziany ostatnimi czasy nad rzeką, usiadł na jej brzegu.
Jego oblicze trwało jakby w letargu, zamalowane spokojem.
Czarne niczym węgiel ślepia skierował w kierunku Nuki, która właśnie nurzała się w wodzie.

Nie zrażało jej spojrzenie Cormercal, wyskoczyła i przeszła obok niego z uniesionym łbem, odeszła kilkanaście kroków i otrzepała się, nie chciała znowu mieć nieprzyjemności, rzuciła spojrzenie na dobermana i położyła się pod drzewem

* Wzrokiem odprowadził sukę pod drzewo, gdy na jego pociętym pysku nadal trwał błogi spokój. *
Nawet się nie przywitasz...
* Syknął, ale nadal zdawał się być nieobecnym, niemalże martwe ślepia doskonale o tym świadczyły. *

-Ah faktycznie, cześć, sądziłam że to ty będziesz na tyle uprzejmi i pierwszy to zrobisz - uśmiechnęła się cwano
Położyła łeb na łapach

* Zaśmiał, a śmiech jego był głęboki i słyszalnie drapał jego krtań, będąc niezbyt przychylnym dla uszu Nuki. *
Więc sądzisz, że nie należę do uprzejmych..?
Wiesz zapewne już, że z tego powodu nie prześpię kolejnej nocy...
Jak możesz tak mnie nękać?
* Wycedził przez niemal zaciśnięte zęby, a na jego uprzednio obumarły pysk, napłynął ironiczny uśmieszek,
Który znaczniej przypominał wredny gest, niźli uprzejmy grymas. *

- Hyh w końcu nie każdy musi być obdarzony uprzejmością, a ty z pewnością do takich należysz, Cóż mogłam się spodziewać, ale nie licz że i ja będę miła dla kogoś takiego, więc nie oczekuj że będę się kłaniać pierwsza.
Położyła się na boku, upał chyba doskwierał jej chyba jeszcze bardziej, tak jakby ktoś podnosił temperaturę.

Uprzejmość jest rzeczą zbędną, bynajmniej stosowaną w kierunku psów dwulicowych i fałszywych...
* Ostatnie słowa wyrzekł z ostentacyjnym wyróżnieniem, wstał, po czym wyszedł. *

Chuda czarna suka nie śpieszyła się z przybyciem nad Rzekę. Krok jej był miarowy, dostojny, zaś spojrzenie zwyczajnie puste. Nie tak jak spojrzenie osoby bezrozumnej, lecz jak osoby, która straciła tak wiele, że i tak przestało to mieć dla niej znaczenie. Było w tym spojrzeniu wiele z chłodnego cynizmu. Ona bynajmniej wiedziała o tym kim się stała.

Wbiegłam spokojnym, acz pewnym siebie krokiem.
Podeszłam bliżej rzeki i usiadłam przy jej brzegu.

Masywny border wybiegł z lasu. Ledwo wyrobił się skręcając. Nie zdążył zahamować przed Bellą i padłna glebę przewracając ją.
-Guten Morgen

Odwróciłam nagle wzrok, wpatrując się w Te oczy, właśnie w Te oczy, których tak dawno nie widziałam.
- A... Aragorn. To naprawdę ty? - Spytałam z wybałuszonymi oczami, nadal niedowierzając.

-tak, to ja
Uśmiechnął się.
-przepraszam ale ćwiczyłem hamowanie

- Nie poznajesz mnie? - Spytałam, uśmiech powoli zagościł na moim pysku x3

-poznaje, ale myślę w sercu, a na głos myśli czasem wyrażam...
Spojrzał w oczy Belli.
-i jeszcze jedno.... zejdź ze mnie!

Tak to było on, mój kochany braciszek, za którym tak tęskniłam.
- To ty na mnie wpadłeś. - Powiedziałam z uśmiechem.
Jakoś wygramoliłam sie spod jego objęć, otrzepałam i popatrzałam na niego.
- Tęskniłam za tobą, braciszku. Tak długo cię nie widziałam. - Powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję x3

Przytulił ją.
-ja ciebie też długo nie widziałem...
Przymknął oczy.
-przedstawię ci moich przyjaciół, którzy wrócili...

W końcu puściłam go x3
- Bounty wróciła? - Spytałam po chwili.

-tak, i moja siostra przybrana, wielka z niej przyjaciółka, jest medyczką, nazywa się Elpi....
Usiadł.

Przyszedł powoli, nie rozglądając się zbytnio. Obojętnie kiwnął głową do obecnych psów, nawet na nie nie patrząc i usiadł gdzieś w cieniu.

-Veris
Odwrócił łeb w stronę Disa.

Kiwnęłam pyskiem do przybyłego.
- Musisz mnie z nią poznać. A poza tym, opowiadaj co u ciebie ciekawego sie zdarzyło? Tyle czasu sie nie widzieliśmy. - Powiedziałam.

-ja? mieszkam z Bou, zabawa z przyjaciółmi, radość z ich powrotu... i wiele różnych rzeczy...
Spojrzał na Bellę.