Rzeka. {Zakaz porywania}

Obudziła się i zięwnęła szeroko. Wstała i zaczęła się rozprostowywać, wogóle nie zauważając psów. Spojrzała się na niebo
- Cudownie.. - mruknęła sama do siebie i podeszła do rzeki, żeby się napić.

Przestała się tarzać i została w pozycji na plecach, przyglądała się innym psom a szczególnie dobermanowi i jakiejś nieznajomej suczce

Prawdą chyba jest, iż niektórzy nie dorastają do poziomu jednolatka*.
* Mruknął, ostentacyjnie kręcąc pyskiem, po czym parsknął śmiechem. *

* w sensie psa. ; )

Przekręciła się na brzuch
- Ja wolę być taka jaka jestem niż użalać się na sobą i zgrywać twardziela, po co mam być poważna jak tyle życia przede mną
Była zadowalano że to powiedziała i jeszcze bardziej miała ochotę na zabawę

Słysząc rozmowę podniosła szybko głowe i ją odwróciła. Zaczęła się zastanawiać czy te psy były tutaj od samego początku. Spojrzała się na suczke, której nie znała, a potem na Corma No nie znowu on ? pomyślała i podeszła do jakiegoś drzewa.

Ptaszek ma cięty języczek, jednak i on zwykle odpada wraz ze łbem...
* Mruknął, po czym wstał i zbliżył się ku niej, nadal tnąc jej ciało niezbyt przychylnym wzrokiem. *

Wstała i jej oczy przeniknęły jego spojrzenie
- do prawdy? a może ten ptaszek mówi coś niewygodnego i dlatego ma być skrócony o głowę? czyż nie? nie przerażasz mnie
Obcięła go wzrokiem z góry na dół.

Shade obudziła się i rozejrzała nieco zaspanym wzrokiem po okolicy. Łeb trzymała między łapami a ogon miała zwinięty pod siebie. Przymknęła na chwilę oczy a następnie wstała powoli. Dalej był ogromny skwar, którego miała już serdecznie dość. Dobrze, że spała w cieniu, bo inaczej by się zagotowała. Podeszła do rzeki chcąc się napić, gdy zobaczyła jej poziom mruknęła coś pod nosem i powoli weszła...a ściślej mówiąc zeszła do wody, ponieważ linia brzegu była trochę wysoko od płynącej rzeki. Napiła sie nieco, choć woda była ciepła i nie było jej już wiele. Odwórciła głowę w stronę psów
- Lunae - przywitała sie i zastrzygła uszami.

-To dobrze. -powiedziała, jednak zauważyła tą niepewność z jaką wyrażał się Shagon. Wyszła z wody i otrzepała się, jednak na nikogo owe krople nie opadły. Ułożyła się w pod drzewem, z dala od słońca. Spojrzała na każdego psa z osobna.

To Ty snujesz sobie bajki o tym, że mam zamiar Cię... przerazić.
* Zaśmiał się, by odpowiednio zaintonować wcześniej wypowiedziane słowa. *
Doprawdy, nie interesuje mnie opinia innych, ja mam swoje życie i nikomu nic do tego,
A może przeczysz temu faktu..?
* Wyskandował kolejną partię słów, która z boleścią ocierała się o jego wyschłe gardło.
Zbliżył się ku niej jeszcze znaczniej. *

Zerknęła na biało-czarną huszczkę.
-Luane. -odpowiedziała, machnęła nieznacznie ogonem. Ułożyła pysk na łapach obserwując dwa psy, które zachowywały się jakoś inaczej.

Nieznacznie odwróciła głowę, jej wzrok dalej tkwił w psie
- Masz gadane cwaniaczku,-zaśmiała się cwano i znów bardziej się przysunęła nie interesuje mnie twoje życie, więc i ty mógłbyś skończyć z twoimi uwagami na temat mojego zachowania
Odsunęła się kilka kroków dalej

Wyszła z rzeki, odbijając bok od boku do boku leniwie. Spojrzała na rudą suczkę husky. Uśmiechnęła się lekko do niej i podążyła w jej kierunku. Stanęła kilka kroków przed nią, nie wiedziała czy suczka ma ochotę z nią rozmawiać, bo wiedziała, że i ona tak czasem ma. Jednak pozostałe dwa psy obecne w rzekach były zajęte rozmową i nie miała ochoty się wtrącać.
- Shade - przedstawiła się jej nadal stojąc i strzygąc lekko uszami. Nighta nie było dziś z nią, wiedziała, że kruk nie lubi tej pory dnia a zwłaszcza gdy panuje taki upał.

Nie uciekaj, mam zamiar wymienić z Tobą jeszcze kilka słów.
* Momentalnie na nowo zmniejszył odległość, jaka ich dzieliła.
Parsknął prosto w jej pysk, spojrzenie czarnych jak mroźna noc oczu nurtując w jej obliczu. *

- Już mi się nie chce z tobą dalej ciągnąc tej konwersacji, no ale mów mądralo
powiedziała znudzona i mało co nie ziewnęła mu w pysk

Zrobiła dla suczki miejsce obok, przecież nie będzie tak stała.
-Roxy. -uśmiechnęła się lekko.
-Zapewne jesteś tu nowa ? -przyjrzała się jej.

Przyszedł wolnym krokiem.Spojrzał po psach....i znowu zobaczył tą rudą.I znowu nie przypomnał sobie jak brzmi jej imię.

Spojrzała się na psy które weszły. Kolejni nieznajomi. Wyprostowała łapy i zaczęła się im przyglądać. Ciekawe jak bym wyglądała z krótszymi łapami.. pomyślała

Spojrzała na przybyłego Akitę.
-Luane. -uśmiechnęła się nikle.

Veris-odpowiedział....podszedł do niej bliżej.Kurcze...ty chyba jesteś...R-Roxy,prawda?-w końcu coś zaświtało mu w głowie.

- Miło mi poznać - odparła z uśmiechem
- Nowa nie nowa, w sumie można tak powiedzieć, wychowałam się tutaj
częściowo, ale mam zaledwie rok. Zapewne ty jesteś tu wiele dłużej -
powiedziała i przymknęła oczy, gdy promienie słońca przebiły się przez
gałęzie gęstego drzewa. Gdy zobaczyła, że Roxy zrobiła jej miejsce, usiadła obok, ciesząc się, że jest tu przyjemny cień.
Zwinąwszy ogon do siebie spojrzała na przybyłego
- Lunae - przywitała się skinąwszy lekko łbem

Roześmiała się.
-Owszem. -uśmiechnęła się.
-To już chyba wiem dlaczego wczoraj tak dziwnie się na mnie patrzyłeś, p. Tante ;p

-Bo nie mogłem przypomniec sobie twojego imienia.Wiesz baardzo dawno cie nie widziałem-odparł usmiechajac sie.

-Mi również miło. -odpowiedziała suczce.
-Mhm, ja Ciebie także. -odparła zastanawiając się, kiedy ostatnio.
-Rzeczywiście, moje imię jest baardzo skomplikowane xd -uśmiechnęła się lekko.
-Zapewne dużo się zmieniło ? -zapytała a raczej stwierdziła.

Lecz, jakby na przekór, nadal trwał w bezruchu, obserwując ją jedynie.
Parsknął dość charkoczącym śmiechem, po czym wyszedł.