Rzeka. {Zakaz porywania}

Każdy ma wady i zalety.-powiedziała.
Przepraszam, muszę lecieć.-powiedziała i wybiegła.

//muszę iść.

-Leć - rzuciła za nią pogodnie i zamknęła oczy... Kochała ciepło słońca i nie zamierzała z tego rezygnować...
-Znowu nuda - mruknęła.

Weszła. Sunęła do przodu dziarsko, kołysząc się w rytm swoich kroków.

Zastrzygła uszami i zerknęła na przybyszkę. Po chwili wróciła do wylegiwania się na słońcu.

Wszedł.

Przyszła wolnym krokiem.Rozejrzała się dookoła i nie dostrzegła nic rewelacyjnego...

Uniosła głowę i popatrzyła na dwa przybyłe psy z nutką zainteresowania...

Spojrzenie, z którego aż wylewała się fascynacja mrokiem, przekierował na Avę.
Kolejna przypadkowo napotkana suka, którą karmił teraz swój wzrok.
Usiadł, zamierając jednocześnie w bezruchu.

Wzdrygnęła się i odwróciła wzrok, patrząc teraz prosto w słońce.
-No tak... - mruknęła cicho pod nosem.

Wyłoniła się z cienia.. Stąpała po ziemi wolno a zarazem stanowczo. Nikły uśmiech zagościł na jej pysku ... Zlustrowała obecne psy obojętnym spojrzeniem po czym ułożyła się pod drzewem. O taaak, cień. To jest to.

{fak no i posta wcieło=___=}

Dobermana już widziała natomiast łaciatą sunie widziała po raz pierwszy.No i?No i co z tego?I tak nikogo tu nie znała.

Obserwowała czujnie psy, nie mówiąc nic. Chociaż czasami wydawało się, że się nad czymś zastanawia lub coś wspomina...

Nagle wstał i już po chwili znalazł się tuż koło Laury.
Dmuchnął chłodnym powietrzem z pyska w jej ucho,
Gdy na pysku psa zamajaczył się paskudny uśmieszek.

Oblizała spierzchłe wargi. Swe kasztanowe ślepia wlepiła w czarnego niczym smoła, dobermana. Jej spojrzenie było puste, nie wyrażało żadnych uczuć, myśli ..

Spojrzała na niego bez słowa lekko pytajacym wzrokiem.Zmarszczyła brwi,w jej oczach nie było strachu...strach to oznaka słabości.

Końcem nosa dotknął jej ucha, po raz pierwszy chyba starając się o delikatność.
Ciekaw był jedynie reakcji suki, która i tak nic wielkiego nie mogła mu zrobić.
Wyprostował się ponownie, by ze swobodą móc obserwować jej zaciekawione oblicze.


// Piszę jak porąbana. xDD Ale to przez szybkość.

-Odsuneła trochę łeb.-Chyba musi ci się nieźle nudzić-powiedziała znowu marszcząć brwi.Machneła ogonem.

Div postanowil wrocic w to miejsce, choc cholera wie dlaczego. Hm,
najlepiej zrzucic wine na jego lapy, o, tak! To lapy go tu przyniosly i
to ich wina, hah! Kiedy juz sie tu pojawil, rozejrzal sie i ziewnal
cicho. Jego spojrzenie utknelo naowczarku niemieckim, okrutnie podobnym do kogos, kogo znal, albo moze zna? Tylko teraz pytanie za 1000 dolarow - kogo?

Tobie jak widzę również...
* Przechylił nieco pysk na bok, a choć jego oblicze wytatuowane było spokojem,
Tam gdzieś pod spodem czaiło się rozbawienie. *

-Całkiem możlwie-rzuciła krótko i beznamietnie.Połozyła się kłądąc łeb na łapy.

Przyszła tanecznym krokiem nad rzekę i usiadła przy jej brzegu. Napiła się wody i rozejrzała po okolicy.

* Podszedł bliżej niej, po czym nosem powiódł po jej karku, odsunął się.
Na jego obliczu nadal tkwił zgryźliwy uśmieszek, wyraz poirytowania? *
Dlaczego więc go tak żałośnie marnujesz?
* Wysyczał, co świetnie kontrastowało z ostentacyjnymi gestami, które ukazywał. *

Wyszedł.

// sąsiad.

-Nie mam z kim go dzielić,poprostu taka już jestem,mam ograniczone zaufanie co do innych-odparła mu na odchodnę.

Usnęła.