Rzeka. {Zakaz porywania}

Położył uszy po sobie, dalej mając poważną minę.
- Co Ci te ślimaki zrobiły? - spytał, patrząc jej prosto w oczy. Tym samym przerywając ciszę.

Napadły na mnie wczoraj. A Avie aż cztery do ucha wlazły.-powiedziała, nadal z poważną miną.

- Ale na pewno nie te same - rzekł, po chwili, jakby analizując to co powiedziała. Podniósł się i znów usiadł, bo coś go kuło w cztery litery.

A skąd wiesz? Ślimaków wodnych tu za wiele nie jest.-powiedziała.

Zapowietrzył się, bo miała rację.
- Ale i tak nie masz pewności że to te same - powiedział w końcu.

Mam bo mają te same kolory.-powiedziała z wyszczerzem.

- Może to są bliźniaki tamtych? - powiedział. Po chwili puścił ją i westchnął.

Ok, już więcej nie będę rzucała ślimakami.-powiedziała z poważną miną.

Uśmiechnął się.
- No i bardzo dobrze - powiedział radośnie. Zamajtał ogonem i rozejrzał się, ot tak.

Chlapnęła go wodą, gdy ten miał wzrok poniesiony w przeciwną stronę. Uważała żeby przypadkiem nie wziąć żadnego ślimaka, oczywiście. Odwróciła wzrok i udawała że to nie ona.

//No i se poszedłeś >.<

Wybiega.

*Sorry, wszystko się zacięło i musiałam kompa zresetować >> Zresztą, i tak muszę iść v.v*

Spojrzał za nią i wyszedł *nmg*

Wyszła z cienia i podeszła do rzeki, aby się napić.

Podszedł do rzeki i zaczęł się przeglądać....

Podniosła głowę i spojrzała na obcego psa z zainteresowaniem - Veris - rzuciła.

przez chwile nie odrywał się od wody
-Przepraszam , Mówiła pani coś do mnie?
Zwrócił się do avy

Uśmiechnęła się lekko i powtórzyła - Veris, witaj.

-oh, tak...witaj , nieznajoma...Przedstawisz się??

Uniosła jedną brew, po czym powiedziała cicho - Avalanche, zwana Avą, przez wszystkich.

-taaa....zapewne zwana również przez tych którzy cię nie znają.-Rzekł cicho-Nazywam się Hirashi...nie ma żadnego skrótu ani nazwiska....

-Niewykluczone. Mało kto zna moje pełne imię - dodała - Miło mi - rzuciła po chwili odsuwając się od rzeki na parę kroków.

-tak...Do widzenia...
Wybiegł szybko....

Skinęła głową, lekko zdziwiona zachowaniem psa, i weszła do rzeki.

Wbiegł wystraszony patrząc w tył czy nic go nie goni...Wbiegł w jezioro....Nie umiał złapać oddechu...musiał długo biec bez przerwy...
-Cz..czy węże pływają?
Jego oczy były wystraszone

-Niektóre pływają - powiedziała z uśmiechem - Ale nie sądzę, żeby mogły ci zagrozić...