Rzeka. {Zakaz porywania}

-T..taaaak....jaaasne...ja...wcale się nie bałem...ja tylko.....eee...udawałem...
Wyszedł z rzeki i zaczął się otrząsać z wody przy tym mocząc Ave
//

-Bardzo przekonywująco wyszło ci to udawanie - i zamiast otrząsnąć się z wody, zanurzyła się w rzece po szyję - Masz ciekawe imię... - zauważyła

-a co w nim ciekawego...jeśli można spytać....
Położył głowę na łapach...Zaczął się opalać...Uśmiechnął się...

-Po prostu... jest inne, ładnie brzmi, tak obco - zaśmiała się cicho - Nie słyszałam nigdy niczego podobnego. - wyszła z wody i położyła się na trawie, przymykając oczy.

Jeszcze bardziej się uśmiechnął...Otworzył oczy...
-Dziękuje... Jesteś najmilszą osobą jaką tutaj znam...No...Chociaż znam tylko 2 osoby...ehem....czemu wszyscy których poznam mówią o moim imieniu ...
Przewrócił się na plecy....Słońce miło grzało...

-Może dlatego, że naprawdę jest niezwykłe? - uśmiechnęła się przyjaźnie - Jak ci się tu podoba? - spytała zamyślona.

Szczeniak przyszedl nad rzeke powolnym krokiem. Pierwsze co zrobil to spojrzal na dwa psy i zamrugal powiekami, nie wiedzac co robic. Chcial sie przywitac, jednak zamiast tego, usiadl w wysokiej trawie i sie im przygladal, choc nie trudno bylo go zauwazyc przez kolor jego siersci.

-Całkiem fajnie...
otworzył oczy...Zauważył szczenie
-Cześć mały

Wpadła zadowolona, wyczuwając braciszka. Rozejrzała się za nim i w pewnym momencie dostrzegła czarną plamę wśród zieleni.
- Noche~! - zawołała i jednym susem dopadła go. Oczywiście, przygwoździła go swoim cielskiem, bo jakżeby inaczej.

- Witam... - odpowiedzial psu, jednak nagle poczul na sobie czyjas wage, no poprostu jakby tone miesa na niego rzucili! Upadl na ziemie, lezac plackiem - Hej, Dia - wymamrotal, choc trudno go bylo uslyszec w tej pozycji.

Parsknęła śmiechem widząc dwa szczeniaki - Przynajmniej nie będzie nudno. Veris - rzuciła do nich i przesunęła się nieco, by znaleźć się na słońcu - Jestem ciekawa co dzisiaj się wydarzy... - mruknęła.

Popatrzył na szczenięta...Wstał...Zrobiło mu się gorąco...Zanurkował w rzece.....

Zaczęła machać ogonem z wielkim bananem na pysku.
- Bry! - wymruczała do obecnych.
Zerknęła na brata.
- Mówiłeś coś? - spytała, a potem zaczęła bawić się jego uchem.

-Pogoda ostatnio nie rozpieszcza... doprawdy, tylko tu, nad rzeką, da się przeżyć - zbliżyła się do wody.

Mruknal jeszcze cos, jednak znowu nie dalo sie go slyszec. Oj, znowu robi za dywanik... Swietnie... Nawet nie probowal wstac, bo wiedzial ze to bez sensu i tyle.

Wybiegł z wody...Padł na ziemie ....ogląda szczeniaki...
-Fajna parka...Nie sadzisz Ava?
spojrzał na nią i się uśmiechnął ...
-co się wydarzy?pewnie meteor spadnie z nieba...i nikt nie zwóci na to uwagi...nie boisz się że cię porwą ?

-Po dwóch ostatnich dniach to by mnie nawet nie zdziwiło - zaśmiała się - A szczeniaki? Fajnie, że są... kiedyś było ich mniej - zanurzyła łapę w wodzie i ochlapała się nią.

Zaśmiała się, zadowolona. Zlazła z niego, uderzając go jeszcze ogonem w nos.
- Noche~ - zaczęła słodkim głosikiem. - Gonisz! - krzyknęła, dotknęła go łapą i zaczęła zwiewać.

Odwrócił się w jej stronę....
-tak...ja jestem od niedawna....nie wiem jak było kiedyś....

Noche malo sie przejal zabawa siostry, wiec jedynie wstal i otrzepal sie. Ziewnal cicho i podszedl do cienia, gdzie sie polozyl. Oj, nie latwo jest byc szczeniakiem o czarnej, puchatej siersci.
- Sama sie gon - ziewnal znow, zamykajac oczy i kladac pysk na lapach.

-Inaczej... - wyjaśniła krótko - Mnie nie było tu też sporo czasu, więc jesteśmy w podobnej sytuacji - zauważyła i usiadła, owijając łapy ogonem.

Podszedł do niej...
-Podobnej ale nie tej samej...jeju...co ty tu robisz przez cale dnie :p.....
Siadł

Wbiegła i tuż przed samą rzeką wyhamowała. Usiadła sobie na brzegu.
Lunae.-powiedziała do psów i spojrzała za siebie.

-Generalnie... cały dzień upływa na rozmowach... z różnymi psami - powiedziała i ziewnęła szeroko - Choć często - "nawet za często" dodała w myślach - Jest po prostu nudno.

Wybiegł spomiędzy drzew i zamarł, ze zjeżoną sierścią. Jego oczy miotały błyskawice. Całą swoją uwagę skupił na psach, znajdujących się nad rzeką. Warknął cicho - To... za trudne... - wycedził.