Rzeka. {Zakaz porywania}

Przystanęła, z łapami tuż przy tafli wody i odwróciła się, słysząc znajome powitanie. Inna sprawa, że głos, który to powitanie wypowiedział nie należał do znajomych.
Machnęła ogonem i uśmiechnęła się kącikami pyska.
- Veris, Rook.

-Ava - rzuciła, unosząc pysk znad wody - Też jesteś z SWD? - bardziej stwierdziła niż spytała. Po chwili weszła do wody, tak, aby sięgała jej po nadgarstki.

- W rzeczy samej. I Ty również. - zniżyła pysk, nosem dotykając chłodnej tafli wody, oczy zwróciła na sukę.
- Straszny upał. - mruknęła w pełni zbulwersowana tym faktem, jakby słońce, wiatr i wszystkie inne czynniki specjalnie robiły jej na złość.

-Tak to już bywa o tej porze roku - stwierdziła sentencjonalnie - Choć krótkie - parsknęła cicho, wspominając dawniejszą sierść - futro bardzo pomaga. Jednakowoż polecam rzekę. - sama weszła głębiej.

Popatrzyła zazdrośnie na jej krótką sierść. Dziwne, ale o tym, że krótka sierść pomaga nigdy nie pomyślała.
- Domyślam się. - odparła i spojrzała na swoje odbicie.
Rozejrzała się. Hm, coś było nie tak. Czyżby rzeka się cofnęła? Położyła jedno ucho. A może coś jej się wydawało?
- Rzeka wysycha. - powiedziała cichym, prawie straceńczym głosem.

-Nie powinna wyschnąć całkowicie... Przydałby się deszcz - zanurzyła pysk pod wodę, co przyniosło nareszcie jakieś orzeźwienie. - Jeszcze parę dni temu te glony - dotknęła łapą burozielonej masy kawałek od brzegu - mnie zaatakowały. A teraz? - prychnęła - Nie widziałam cię tu wcześniej...

- Nie wyschnie, jest - była - za szeroka, za głęboka. Chociaż nie wiem, co stanie się jeśli upały potrwają dłużej. - powiedziała zamyślona i weszła do rzeki.
Rzuciła krótkie spojrzenie na glony i zachichotała cicho. Dobrze wiedziała, jak to jest zaplątać się w coś takiego.
Położyła się w płytkiej wodzie. Och, od razu lepiej.
- Tak jak i ja nie widziałam Ciebie. - odparła. - Cóż, ostatnio nie dało rady mnie gdziekolwiek spotkać. Odbyłam którką wycieczkę nad jedno z jezior, niedaleko doliny. Potrzebowałam chwili czasu dla siebie.

-Rozumiem - uśmiechnęła się zamyślona - A... nie spotkałyśmy się wcześniej? Dużo wcześniej? - przekręciła łeb, czekając na odpowiedź Rook. Jednocześnie szła powoli, odpychając się łapami od dna, aż do miejsca, gdzie była zmuszona płynąć.

popatrzył na ludzi...nikt warty uwagi....
Wskoczył do wody....

Prychnęła lekko, czując jak ktoś ją ochapuje. Po chwili zdała sobie sprawę, co to za "ktoś" i parsknęła śmiechem - Hej - rzuciła.

- Znałam jedną osobę o podobnym imieniu, ale.. nie, nie sądzę. - przekrzywiła lekko łeb, próbując ją skojarzyć.
- Przepraszam, zbyt dużo psów już znam. Granica między tym, co znajome i co obce zaczęła mi się już nieco przecierać.
Położyła uszy płasko na łbie, chroniąc je przed kroplami wody. Spojrzała ciekawsko na przybysza.

Wyszedł na kamień po środku rzeki...Miał na twarzy rany...i po bokach...stracił 25 % krwi....w tej rzeczce...po chwili spojżał na ave i zdecydował się zawołać
-Lunae, ava

Wyskoczyła z wody i podeszła do Hirashiego - Coś nowego? - spytała przyjaźnie i usiadła na słońcu. Po rzecznej kąpieli było całkiem przyjemne.

-tak...odgryzłem kawałek brzucha wampirowi po tym jak wyssał mi 25 % krwi....a u ciebie? dawno cie nie widziałem...

Nie była wścibska, nie zamierzała więc przerwać im rozmowy. Położyła pysk w płytkiej wodzie i zaczęła się przysłuchiwać.

-Przebywałam trochę na terenach stada... nie byłam w nastroju. Mniejsza o to - wzruszyła ramionami - Pogryzłeś wampira... no no - mruknęła z podziwem.

-no...chyba wiesz że Cahira porwali?

-Cahira... Cahira... - przez chwilę szukała w myślach właściciela owego imienia - Aaaa, tego co mnie zaatakował parę dni temu? Smutne - spuściła głowę - Ale tak to już bywa. Też kiedyś tego doświadczyłam - zerknęła na blizny na nadgarstkach.

Widać złe stado wzięło się do roboty.
Przejechała łapą po mule, wzbijając w górę plamę brudu z dna. Przypatrywała się z zainteresowaniem, niemal autentycznym, jak drobinki ponownie opadają w dół.

-Hmm...szkoda go mimo wszystko......a co do mnie....Wszystko jeszcze przede mną....
Chlapnął ja wodą w twarz
-solar kiepsko to zniesie...w końcu ona go...eee...lubiła....

-Lubiła? - na jej pysku odmalowało się szczere zdziwienie - Jej bym o to nie podejrzewało. Ani jego o jakąkolwiek zażyłość z innym psem. - pokręciła głową - Tylko nie doigraj się, nie chciałabym się dowiedzieć, że to ty zasiliłeś ich lochy jako następny - zmartwiła się.

Jej myśli zaczęły krążyć wokół jednego z bliskij jej psów. Nie, nie nie. Potrzepała pyskiem na boki.
Dźwignęła się na nogi i otrzepała, starając się nikogo nie ochlapać. Skinęła psom z lekkim roztargnieniem i wyszła, zamiatając ogonem.

-Ja już raz im się wymsknęłam... Wprawdzie na granicy śmierci, ale jednak - popatrzyła mu w oczy - Ponaśmiewać się? Jestem przekonana, że ten wampir ma cię już na celowniku... I będę się martwić, taką mam naturę - zaśmiała się cicho - Jakieś pomysły na zwalczenie nudy?

-hehe....nie kuś mnie :P...Nie...nie mam żadnego pomysłu...