Wyprawa - Smok Mnementh - jutro cz. dalsza, godzina 17

MAPA; uwaga. nikt nie ma mapy, znacie tylko drogę, jak mniej więcej iść !! nie wiecie, co was spotka ! KLIK - by Joy

Cel wyprawy; Znalezienie smoka i zabicie go, zabranie skarbu
O wyprawie; Mnementh zamieszkuje wysoką górę, słynie z tego, że pilnuje zażarcie skarbu - nikomu nieznanego, ale z pewnością cennego - i napada na tamtejsze tereny, rabując je. Posłaniec, stary kruk, przyleciał do naszej Krainy, z wiadomością, iż tamtejsze psy potrzebują Naszej Pomocy w zgładzeniu Mnementh'a.
Ich Kraina jest bardzo oddalona - śmiem twierdzić, iż bardzo, ale to bardzo; uczestików czeka długa, niebezpieczna droga.
Nagroda; W nagrodzie uczestnicy dostaną owy skarb + parę drobiazgów, jak i punkty EXP.

Zgłoszeni;

Mogą się zgłosić 3 osoby, które nie posiadają rangi Adepta/Szczenięcia + Alpha {ew. kto inny w zastępstwie}.
Alpha proszona o wybranie tych osób i przesłanie mi na pw.

Stado Wiosennego Deszczu

¤ Tante


¤ Summer
¤ Remus
¤ Soulshade


Stado Krwawego Przymierza

¤ ....


¤
¤
¤

Stado Pełni Księżyca

¤ ....


¤
¤
¤

Samotnicy - tylko 3, chętni zgłaszać się na PW

¤
¤
¤


Data rozpoczęcia wyprawy; Czwartek, godzina jeszcze nie znana, jutro ją podam raczej. Około południa-popołudnia.

UWAGA. Mam taką uwagę. Jak już wszyscy wejdą, to nich trzymają się kolejności w jakiej napisali. Tzn. A,B,C,D,E, MG, A,B,C,D itp.


Zapraszam do zgłoszeń.

Niestety jestem zmuszona wyprawę przenieść, na jutro, około godziny 17. Nagrabiłam sobie u mamy, a zresztą, nie ważne. t_t
I tego, kto chce, niech przychodzi {nawet jeśli jest w SWD gdzie miejsca są już pełne} bo jakoś widać w dwóch pozostałych stadach nikt się nie pali...
Czyli JUTRO, godzina 17, przyjść może KAŻDY.

START. xd

Przyszedł, rozglądając się wokoło. Usiadł, czekając na innych. Majtnął ogonem.
No, zapowiada się ciekawie.

Przybiegła, wachlując sobie ogonem xd Skinęła pyskiem psu, którego znała jedynie z widzenia. Rozejrzała się uważnie i przeciągnęła.

Przyszedł, rozglądając się po psach i szukając znajomych pysków.
-Veris - przywitął obecne psy.

Weszłam. Zaczęłam się rozglądać. Czyżby miało być dzisiaj samo SWD?
- Veris -mruknęłam do wszystkich i usiadłam koło Nadii.

Pojawił się zdyszany.
-Veris
Uśmiechnął się.

Przyszedł, poruszając leniwie ogonem na boki. Pysk miał nisko przy
ziemi, jakby obawiał się, że zaraz niebo mu na łeb spadnie. O dziwo
dzisiaj nie miał opaski, a jego szare, puste oczy widoczne spomiędzy
delikatnie rozchylonych powiek. Stanął kilka metrów od grupki psów i
ziewnął sobie potężnie, jako znak, że się pojawił, bo w końcu po co powitania, jak to wystarczy?

Na przekór wszystkiemu, chciał przełamać fakt, iż na wyprawie mieli być sami Deszczowi.
Z jego gardła wydobył się cichy pomruk, którym świadczyć miał o jego oczywistym zdegustowaniu.
Stanął, by ze swobodą móc obejrzeć oblicza obecnych.

Skinął wszystkim przybyłym. Podniósł się i podczłapał do Erebusa.
- Yo - mruknął tylko i spojrzał na drogę. Po chwili ruszył powoli przed siebie.

Leniwie uniosła się z piachu i ruszyła wydeptaną ścieżką, co jakiś czas oglądając się na pozostałe psy.

Szedł za resztą psów, w ich tempie. Nie znał tu nikogo, więc westchnął cicho.

Spojrzałam na ścieżkę. Ruszyłam szybko, aby dogonić resztę. Zwolniłam gdy z równałam krok z Nadią. Szłam patrząc przed siebie w milczeniu.

Weszła najszybciej jak mogła.Spojrzała na ślady łap.Poszła za nimi
W końcu znalazła psy.Podbiegła i kiwnęła łbem.Szła z nimi.

Ruszył za psami. Wyrównałz Remusem.
-Aragorn, a ty?
Wyszczerzył się.

Uśmiechnął się do Bloya, zamykając swe puste oczy.
- Witam, Bloyowaty - zastrzygł uchem i ruszył koło psa, o dziwo nie
potykając się o żaden kamyk, gałąź, nic, poprostu szedł, jakby już nie
raz tędy chodził.

Ustawił się na końcu niewielkiej grupki psów.
Zawsze lubił mieć wszystko pod kontrolą.
Jego spokojne wejrzenie uderzało co chwilę w ścianę gór.
Parł jednak prosto przed siebie.

Skrzywił się lekko. Dlaczego oni nie aktualizują tych znaków?
Spojrzał na rzekę. Skoro znak mówi coś o nie przepływaniu, to chyba lepiej nie ryzykować.
Podszedł do łódki i zerknął do środka, starając się ją jakoś obejrzeć.

Uniosła lekko brwi, przyglądając się nierównemu brzegowi oraz szybkiemu
nurtowi owej rzeki. Następnie podeszła do łódki, czyniąc totalny
przegląd. Wyglądała porządnie, jednak Nadia mogła coś przeoczyć. Bądź co
bądź, ta opcja była bezpieczniejsza, w końcu nie każdy potrafi pływać -
Może ktoś z nas mógłby kursować łódką pomiędzy brzegami i przewozić? - spojrzała na
resztę.

Spojrzała na łódkę.Westchnęła.Oczy skierowały się w stronę innych psów
-Co teraz?-Zapytała.Prawdopodobnie łódka mieściła tylko 3 psy.
-Niech idą najwarzniejsi.Reszta może płynąć-Zaproponowała po chwili.


ODPISUJESZ PO POŚCIE CORMERCALA !

- jak chcesz to płyń ja wolę skorzystać z łódki -mruknęłam. - ja mogę kursować łódką -spojrzałam na obecne psy.

Wbiegam i wyczuwam trop. Podążam za nim, za chwilę dochodzę do reszty.
-ave.-powiedziałem na przywitanie i rozejrzałem się.