Wyprawa - Smok Mnementh - jutro cz. dalsza, godzina 17

Zadrżał, ale starał się opanowac.
-Dobrze - powiedział, i ostrożnie stawiając łapy, wszedł do łódki.
Przedtem się nic nie stało, to i teraz powinno być dobrze.

Przysiadł i ziewnął. Zapewne trochę czasu minie nim sam wsiądzie. Zresztą, jemu się nie spieszy.
Spojrzał po psach a potem jego wzrok spoczął gdzieś tam w miejscu gdzie była łódka.

*Ja muszę lecieć grzyby obierać >> Jeżeli dobrze pójdzie do będę za godzinę/półtorej. Póki co baj, baj.*

| Ja jeszcze nie wróciłam ale kij |

Spojrzałam na Remusa.
-cykor -mruknęłam. - Rokita szybciej...

-Dobrze-
Powiedziała.Bała się trochę, ale nie za bardzo.Weszła do łódki.Lekko się zatzręsła.Usiadła na łódce.

Zdenerwowały Go trochę słowa Summer, jednak nie odezwał się, tylko siedział i czekał. Co ma być to będzie...

- no to płyniemy -mruknęłam i odbiłam się lekko od brzegu. trochę nurt rzeki ciągnął ale udało się dopłynąć do lądu.

Woda obmyła brzegi łódki, lecz na szczęście was nie dotknęła. Możecie płynąć.

Jako Corm

*Skierował pysk w stronę Rudolfa, jedynie po to, aby na niego spojrzeć; następnie wykonał krok do przodu.*
- Poszedłbym dalej, ale wypada mi zaczekać na resztę.
*Zaśmiał się cicho, bo jednak nie miał zamiaru czekać. Ruszył spokojnie przed siebie, jednak bardzo wolno, jakby coś go ograniczało.*

{ słuchajcie, wszyscy znikacie na jakiś czas, więc jak już wszyscy będą na drugim brzegu to przerywamy i jutro dalej, o tej samej porze }

Wyskoczył z łódki, jak najszybciej to było możliwe. Lekko potknął się na brzegu. Eee tam, to nie było takie straszne - pomyślał i uśmiechnąl się lekko.

westhnęła z ulgą.Wskoczyła na brzeg.Usiadła i zaczekała na resztę.

- Wszystko okey? - zawołała do psów znajdujących się na drugim brzegu xo Niech się trochę pośpieszą, czeka jeszcze na przewóz pokaźna gromadka. Tym razem nie chciała wybierać kto, co ona jest, szefunio? oO'

Jęknął cicho, w końcu położył się na ziemi. Ból w łapie był nieznośny, ale nie chciał się przyznać nikomu, że coś go boli. W końcu to jego pierwsza wyprawa, na której tak mu zależało..

Ziewnęła.Spojżała na resztę.

Spojrzałam lekko przerażona, gdy łapa Remusa dotknęła wody. Odepchnęłam się wiosłem i dopłynęłam do brzegu.
- kto teraz chce? -spytałam reszty psów.

Jako Aragorn.

Podszedł do łodzi.
- Ja i Nadia? - spytał, nie oczekując odpowiedzi - po prostu wszedł do niej, ostrożnie.

- - -

Na szczęście paraliż nie postąpił bardziej, dało się chodzić - ale z trudem.

Wzruszyła barkami. No skoro tak ma być - dobrze. oo' Ostrożnie wsadziła jedną, drugą łapę do łódki, by po chwili znaleźć się w niej w całości. Denerwowało ją to miarowe kołysanie się na boki, chciała jak najszybciej znaleźć się na brzegu -.- Może to była choroba morska xP

Nie mógł. Nie mógł się teraz poddać. Wstał więc i przeszedł kawałek - po mimo bólu jakoś mu się to udało. Położył się więc znowu i postanowił oszczędzać siły tyle, ile będzie to możliwe.

Zza drzew wyłoniła się biała suczka. Zdyszana podeszła bliżej psów.
Lunae.-wysapała i spojrzała na rzekę.

Wywróciłam oczami.
- uwaga odbijamy - uśmiechnęłam się lekko i odbiła się od brzegu. Zaczęliśmy się coraz bardziej przybliżać do brzegu... Po paru minutach już zatrzymywałam łódkę. Czekałam aż pasażerowie wysiądą.

Spojrzała na Remusa.Kiwnęła doń łeb na znak-Wszystko w porządku?-
Biała suka podeszła do Remusa.

-Dzięki, jakoś dam radę - powiedział i uśmiechnął się lekko, niedokońca szczerze.

Dołączył po drodze do psów.Zmierzył wszystkich bacznym wzrokiem.

{Joy pozwoliła dołączyć jak coś}

Wysiadła, zadowolona z chyba bezproblemowej przeprawy o__O'

Aragorn

Wyskoczył z łódki, daleko za sobą zostawiając granicę wody z lądem.

Odbiłam sie od brzegu i ruszyłam na drugą stronę rzeki. Gdy dotarłam zatrzymałam łódkę.
-veris-uśmiechnęłam się do przywódcy. - kto teraz?


/ może ktoś napisać kto został jeszcze nie przewieziony? /