Rzeka. {Zakaz porywania}

Znów pacnęła go łapą.
- A powinieneś!
Zaśmiała się cicho.
- Mnie też miło. Masz jakieś stado?

Gość

- Nie, skręcona łapa. - Powiedziała, zaciskając nieco zęby do Vesper. Jednak po chwili znów się szeroko uśmiechnęła. Na co komu jej problemy...

Wszedł, rozejrzał się po psach. Dostrzegł Zoyę.
-Veris. Jak łapa?

Gość

- Już lepiej, dzięki. - Powiedziała, szczerząc się do Remusa.
- Myślałam o dojściu do Pełni Księżyca. A ty, gdzie jesteś? - Powiedziała, a raczej spytała Vesper.

Nie , zastanawiam się lecz wybrać nie mogę - powiedział - Popchnął Ves łapą lekko - Takiej cherlawej suczki kto by się bał - prychnął zawadiacko i spojrzał na Zoyę.

- Cherlawa, ale postrzelona, i w tym moja siła - wyszczerzyła się i trąciła go ogonem.
- Ja jestem pod wodzą Matki Chrzestnej Harpii. Polecam - odparła Zoi.

-To dobrze, że lepiej - uśmiechnął się delikatnie i podszedł do rzeki. Napił się kilka łyków chłodnej wody.

Że jesteś zwariowana akurat widzę - powiedział do niej i bandamę w wodzie zamoczył po czym walnął ją lekko nią w bok i założył z powrotem na szyję i cwanie się zaśmiał i skinął przybyłemu psu.

Gość

- Mhm.
Zaczęła się przyglądać poczynaniom dwóch goldenów. Spokojny i szajbuska, cóż za duet. Zaśmiała się pod nosem. Szkoda, że ona nie mogła się bawić...

- Nawet nie wiesz, jak bardzo - puściał mu oczko.
Przyczaiła się do skoku i rzuciła się na Oscara, wpychając go do wody.
- A to zemsta za bandankę! - zaśmiała się, prychając wodą.

Wyszedł z wody i stanął obok niej otrzepując się - Jesteś szalona - powiedział do niej i mokrym ogonem klapnął ją w bok , wyglądał teraz jak wychudzony pies ponieważ sierść przylegała do jego ciała .

Udała przerażenie, patrząc na chudość psa.
- Żywy szkieletor!
Wskoczyła za najbliżesze drzewo.
- Ratuj się kto może!

Podszedł do niej wolno i podrapał się w łeb - A myślałem , że to koty chodzą po drzewach - powiedział , zawarczał i podskoczył łapiąc ją za ogon , zaczął go tarmosić próbując zdjąć ją z drzewa.

Sukę obudził gwar i hałas.-Rany-mruknęła otwierając oczy do których dotarły gorące słoneczne promienie.Rozejrzała się wciąż nieprzytomnym wzrokiem po psach.-Co to?Trzy goldeny czy jak?-

Gość

Wstała i otrzepała przylepioną już do ciała sierść.
- Na mnie czas. Bywajcie kochani.
Powiedziała z uśmiechem szerokim. Pokuśtykała w stronę wyjścia.
*nmjt*

// ZA drzewo, nie NA drzewo xP //

Rzuciła się na psa w obronie własnego ogona.
- Tylko nie moją szczotę, chudzielcu! - zaśmiała się i palnęła go w łeb.
Spojrzała kątem oka na Lysis.
- Nie przejmuj się, tylko w oczach ci się troi! - krzyknęła, walcząc z psem.

Dostrzegła kątem oka wychodzącą Zoyę.Westchnęła cicho.
Przekręciła się tylko z boku i spojrzała obojętnie na psy.

Odszedł do niej kilka kroków - Mam się bać ?- powiedział pytająco po czym ziewnął sapiąc nieco i skinął Lysis i puchatą kitą zamachnął .

Udała, że się namyśla.
- Hm... Taaak - powiedziała, uśmiechając się szeroko.
- Bój się, bóóójj...

Podszedł do rzeki i napił się wody po czym sierść otrzepał i pysk oblizał , spojrzał w niebo po czym wzrok odwrócił na rozmówczynię .

-W takim razie słoneczko mi musiało przygrzać-ziewnęła.-Nie ma tu nic co by mogło ją zadowolić.Skinęła tylko łbem goldenowi.Wstała i wyszła.

Uniosła lekko brwi. Podskoczyła do góry - wydawać by się mogło, że chce znów zaatakować Oscara, jednak Vesper z łomotem zwaliła się na ziemię i przekręciła na bok, wyciągając przed siebie łapy.

Usiadł obok niej - Od dawna jesteś w tej krainie - zaczął rozmowę bo przecież to nie cisza nocna czy coś no nie.

- Od... eee...
Zaczęła coś liczyć w pamięci.
- Od tego wtorku. A ty?

Ja od dziś - powiedział i zamachnął puchatym ogonem po czym się przeciągnął.

» Rzeka. {Zakaz porywania}
» Rzeka v8 (Zakaz porywania)
» Rzeka. {Zakaz porywania}