Rzeka. {Zakaz porywania}

Dźwignął się zatem na łapy, podchodząc do nich, kołysząc się lekko.
Niee, alkoholu nigdy nie mógł sobie odmówić. Idiota...
Nie przejmował się tym jednak, nie teraz.
- Młody? - parsknął krótko śmiechem, sięgając po butelkę.

- No cóż, za pewne młodszy ode mnie. - dodał z nutką rozbawienia w głosie.
Podsunął mu jedną z butelek. Napił się ze swojej.
- Czy masz zamiar do jakiegoś stada dołączyć? - zagadną do niego.

Z zapasu wzięła jedną butelkę dla siebie.Ziewnęła.Napiła się.Wzięła znów duży łyk, po czym znowu przerwa.Spojrzała na Venoma
-Jak tam?-Zwróciła się do niego obojętnym tonem.
Znów tysiące gwoździ wbiły się jej w gardło.Przynajmniej takie miała uczucie.

- Śmiem twierdzić, że żadne z nich do mnie nie pasuje, choć gdybym się postarał, odnalazłbym się w każdym. - powiedział, odkręcając butelkę z łatwością.
Pociągnął jeden łyk, nie okazując żadnych oznak niesmaku.
Neutralność? Może co innego już go tak wypaliło... Albo był wytrwały i niczego nie okazywał.
Zerknął na dożycę, kiwnął jej łbem, na znak, że wszystko okej.

- Krwiści chętnie by Cię przyjęli w swe szeregi. - odparł niby to normalnie.
Chciał zwerbować nowego członka? Ale oczywiście, trzeba korzystać.
Zaśmiał się chicho, widząc o raz reakcje jak i zachowanie Rok. Wypił do końca swój rum, wyrzucił pusta butelkę i wziął się za drugą.

Wzięła butelkę do ust i brała jej dopóki nie zobaczy pełnego dna.W tym czasie tryliony gwoździ wbijały jej się w gardło.Zobaczyła dno.Nic tam nie było już, mogła więc wyrzucić butelkę.Zrobiła tak.Wzięła ponownie następną .


[Em...czemu Venom nazwałeś mnie dożycą?^^]

Zaśmiał się, odgadując wnet zamiary psa. Ile razy już go ktoś próbował tak zwerbować?
- Nie daję sobą manipulować. - utwierdził go w tym, biorąc następny łyk.

{Dog argentyński, czyż nie? xd dog, to dog - samica doga = dożyca }

[Aha xd]

Odbiło jej się.Prościej mówiąc beknęła.Łapą zatkała pysk
-Sorki-Powiedziała po czym wzięła następny łyk rumu.

Uchyliła lekko powieki. Mimowolnie zaczęła przysłuchiwać się rozmowie trzech psów. Mruknęła coś pod nosem i wstała, mierząc je wzrokiem.

- ah, brakuje takich psów u nas. - odparł, patrząc na psa z błyskiem w oku.
wypił połowę zawartości butelki, zerknął na Rok.
- Powiedz Mi moja mała, czemu Krwistych wybrałaś? - zagadnął do niej spokojnie.

Pokręcił pyskiem, jakby przecząco, lecz uśmiech, typowy uśmiech bulika, nie znikał mu z mordy.
Następny łyk, jeszcze jeden. Wysunął język dalej, jakby szukając ukojenia.
Butelka szybko została opróżniona, bowiem pojemność jego pyska jest znacznie większa niż, na przykład, owczarka.

-Proste, nie umiem być dobra.Za młodu rodzice torturowali mnie.Byłam dla nich pośmieliskiem.Żyłam w kałużach własnej krwi.Omal nie zabili mnie.W końcu dali mi spokój i odeszli.-Syknęła
-W ogóle mi ich nie brakuje-Dodała po chwili.Napiła się rumu.

Towarzystwo owych psów wyraźnie jej nie odpowiadało. Syknęła cicho i wyszła z cichym trzaskiem kości.

nmjt

Zamyślił się na moment nad odpowiedzią Rok. Taka odpowiedź dla niego nie była satysfakcjonująca, gdyby ją trenował pewnie by ją oblał. Zerknął w niebo, późno się robiło.
- Darujcie młodzi przyjaciele, ale czas na mnie. - mruknął, podniósł się z trzaskiem kości.
Zostawił im parę butelek rumu, niech korzystają, póki mogą. Skinął pyskiem i oddalił się powoli, znikając za drzewami.

-Do zobaczenia-Powiedziała do odchodzącego psa jak i również do Venoma.
Skinęła mu łbem.Wzięła parę butelek i odeszła.

- Bywajcie. - rzucił za nim miękko, odrzucając pustą butelkę za siebie, niemalże nie miażdżąc jej szyjki pod naciskiem szczęk.
Obejrzał się. Nikogo.
Sam tu też nie będzie gnił; odszedł.

Przyszła nad rzekę wolnym krokiem, węsząc nosem przy ziemi. Podeszła do najbliższego drzewa i położyła się w jego cieniu.

Suka szła brzegiem Wielkiej Rzeki zanurzając co jakiś czas łapy w wodzie. Obserwowała psy przed sobą chodź nie bała się ich mimo iż czuła również zapach złego stada. Zatrzymała się w pewnej odległości od nich i przysłuchiwała się rozmowie.

Podniosła łeb, słysząc wyraźnie czyjeś kroki. Zastrzygła uszami - miarowy odgłos mieszający się z pluskiem wody niewątpliwie ją irytował. Warknęła głucho i podniosła się z ziemi. Przez chwilę przeczesywała wzrokiem okolicę. Zatrzymała się dłużej na germance. Prychnęła.
Dobry, głupi pies.

A jakże. Widziała teraz tylko w oddali Wilczaka. Z trudem udało jej się zdusić śmiech na widok jej miny. A podobno to takie poważne psy. Warknięcie też jej nie ruszyło. Bo po co ma sobie zadawać trudu i zwracać uwagę na tego kundla ? Pokręciła tylko łbem po czym zanurzyła pysk w wodzie chłepcząc jak zwykle głośno. Aha, zaraz może zrobić się ciekawie.

[Rokita masz zbyt duże logo które rozciąga forum i źle się czyta.Zmniejsz je]

Usiadła i uniosła pysk do góry, węsząc. Spojrzała na rzekę. Parsknęła niepohamowanym śmiechem. Nic nie mogło się równać obserwowaniu psa pijącego jak zwykły prosiak.

Ona jednak była na tyle kulturalna, że hamowała swój śmiech. Kiedy przestała pić znowu spojrzała na wilczaka. Zgrabnie wyskoczyła z wody i baczniej przyglądnęła się psowilkowi. Prawda była taka, że to jej daleka kuzynka. Aż ją ciarki przeszły kiedy sobie o tym pomyślała. Spojrzała jeszcze raz w jej kierunku z obrzydzeniem.

Zaśmiała się ponuro, jednek śmiech nie objął jej oczu. Nadal wpatrywały się w obcą sukę z zimną obojętnością.
Oto, proszę państwa, zdrowa reakcja dobrego głupiego psa na złą sukę.

Przyszła nie wiadomo skąd.Rzuciła spojrzenie bez wyrazu na otocznie.Tak,można by rzec że Lysis łazi w te i we wte ale to chyba jej sprawa,nie?