Rzeka. {Zakaz porywania}

Rozejrzała się dookoła, z dość poważną miną.
- Z tego co wiem, jestem tu ty i ja i jeszcze Cahir.

Łapą pokazała na Chels i Ave.
Oprócz nas jeszcze one.-powiedziała i położyła się.

- Mhm. - Mruknęła. Kątem oka spojrzała na Chels i Avę. Cóż, nie widziała ich...

A co tam u Ciebie?-spytała i przewróciła się na grzbiet. Zamknęła oczy, wygrzewając się w popołudniowym słońcu.

- W porządku... A u Ciebie? - Spytała.
Podniosła się i chwiejnym krokiem udała się do wody. Słońce strasznie grzało jej sierść, która przyklejała się do ciała. Weszła po łapy w wodzie i położyła się. Odetchnęła z ulgą.

Nic ciekawego...ale nadal chce wejść na drzewo...-powiedziała bardzo poważnym tonem i zaczęła machać łapami w powietrzu.

- Wariatka. - Skwitowała kolejny raz.
Zaczęła się śmiać i nie mogła przestać.

No co? Mówiłam że chcę ustawić wszystkim psom poprzeczkę jeżeli o to Ci chodzi.-powiedziała z niemałym wyszczerzem dalej machając łapami w powietrzu.

Wstała, otrzepując się z wody. Czuła jak drobne krople wody, wciąż zostały na jej skórze, lecz nie przeszkadzało jej to w niczym. Wgramoliła się na brzeg.
- Na mnie już czas, bywaj. - Powiedziała i zniknęła w krzakach. *nmjt*

Paaaa.-wymruczała i podążyła wzrokiem za nią. Wstała i powoli weszła do wody. Zanurzyła się, by w chwilę później wyskoczyć. Zaczęła spacerować na płyciźnie.

Otrząsnął się i zerknął na niebo. Medytował całkiem długo, rzadko mu się to udawało. Uśmiechnął się kątem warg i przeciągnął.

Yaay! Już jest ciemno! Mogę zacząć włazić!-wykrzyknęła uradowana i wyskoczyła z rzeki. Jej lewe oko było nadzwyczaj rozświetlone. Podeszła do pobliskiego drzewa i zaczęła je dokładnie oglądać z każdej strony.

- A ja mogę zacząć czekać na dole, aż spadniesz - mruknął pod nosem i zbliżył się do niej.

O, wiem!-wykrzyknęła i złapała psa za łapy, przyciągając go do samego pnia drzewa. Akuratnie nad jego głową znajdowała dość gruba gałąź. Gdy ten stał już przy samym pniu wskoczyła mu szybko na grzbiet, żeby się przypadkiem za szybko nie odsunął i z jego grzbietu wskoczyła na gałąź. Wszystkimi czterema łapami owinęła się o gałąź i z wyższością, na jaką pozwalała jej wysokość około metra nad ziemią wpatrywała się w okolicę.
Paaaatrz! Weszłam!!-zaczęła się drzeć z radością w głosie.

-Brawo - zaśmiał się cicho i cofnął parę kroków - A nie prościej tak? - rozejrzał się i po chwili wskoczył na przekrzywiony po ostatnich burzach pień. Wrył pazury w korę i zaczął iść po nim, co jakiś czas osuwając się w dół. Zatrzymał się dopiero będąc jakieś pół metra wyżej niż Solar. - I po co było skakać? - zaśmiał się.

Pojawił się. Cień podążał za nim bezszelestnie. Spojrzał na Cahira oraz Solar. Podszedł. Zatrzymał się jakiś metr od nich.
-Veris

Ty...-powiedziała i puściła się drzewa. Wskoczyła na gałąź wyżej i następną, następną, i następną. Teraz znajdowała się dobre z 2 metry nad owczarkiem. Wyszczerzyła się tylko do niego, mocno wbijając pazury z korę żeby nie spaść.
Bo trzeba skaaaakać!-wydarła się radośnie, rozglądając się dookoła.
Arcio!!! Braciszek!!-krzyknęła machając mu łapką.

Machnął do niej.
-tak to ja
Uśmiechnął się.
-A ja wyżej skacze od was.
Usiadł.

-To ja już lepiej... - zeskoczył nieco niżej - zejdę - niżej... - na dół. - popatrzył na Solar dobre trzy metry nad nim - żeby móc cię złapać... bo coś mi się zdaje, że nie pomyślałaś o zejściu, prawda? - zachichotał i obrócił się w stronę nieznanego sobie psa - Witaj.

-Aragorn
Spojrzał na Cahira.
-a ty?

-Cahir - rzucił krótko, zmierzywszy psa wzrokiem, po czym powrócił do obserwacji akrobatycznych wyczynów Solar, gotów w każdym momencie jej pomóc.

-siostrzyczko, schodzissz?
Spojrzał nań.

Milva ponownie się tu przypałętała. Najwidoczniej uznała, że tu może w końcu ktoś jest i istotnie - ujrzała kilka psów nad Rzeką.
Wyciągnęła zapalniczkę, zastanawiając się, którego obrać za dzisiejszy cel.

Ej...-spojrzała w dół z dziwną miną na pysku.
A-ale jak stąd zejść?-spytała gapiąc się w dół, na Arcia i Cahira.

-Eeeee, nie wiem, ale mam plan. Możemy ciąć gałąź po gałęzi, aż znajdziesz się na dole
Uśmiech i zadowolenie.