Wielka rzeka

Przyłożył łapę do ruska, nie no jak jakaś ruska telenowela. Brakuje jeszcze, żeby tu Rook wpadła. Poruszył końcówką ogona.

- Od ciebie to nic nie chcę... I wszystko powiem Mamie ! - powiedziałem nie odwracając się. 
- Są też dobre strony.. teraz nie będe musiał się wstydzić Ojca - mruknąłem cicho, ale tak żeby Xav usłyszał 

No chyba zapomnieli o jego obecności, ale to może nawet dobrze. Legł na ziemi, skrzyżował łapy i ułożył na nich czarny pysk.

-Jakiej mamie? Prawdziwej czy przyszywanej? - parsknął śmiechem, kątem oka spojrzał na Steele'a, coś taki milczący się zrobił ..

Zajął się swoimi sprawami a konkretnie jedną. Wypuścił powietrze pyskiem, ogonem uderzył o ziemię. Przysłuchiwał się jednak ich rozmowie.

- I tej, i tej... dostaniesz od obydwu xP- powiedziałem dumnie i położyłem się tyłem do psa

-Jasne, jasne. Marz dalej. -był blisko tego by wytknąć mu język, ale się powstrzymał. Zamknął bursztynowe ślepia, położył pysk na łapach.

- Pasożyt, a co Cię tu sprowadziło na powrót? hm? - spytał od tak sobie, tak dawno się nie widzieli, że trzeba jakoś pogadać.

Wziąłem kamyk i rzuciłem nim w Xava. Niech sobie za dużo nie myśli..

-Doszły mnie słuchy, że coś zaczyna się znowu dziać w tej nudnawej okolicy więc postanowiłem zajrzeć, nie zaszkodzi posiedzieć tu trochę. A i tak nie mam nic ciekawszego do roboty. -otworzył jedno oko by móc spojrzeć na Steele'a. Machnął nieznacznie ogonem, ostatni raz gdy zawitał w te strony wszystko skończyło się równie szybko jak zaczęło.. Nawet zbyt długo nie nacieszył się towarzystwem starych przyjaciół, a szczególnie jednej przyjaciółki. - Ty jak słyszałem dobrze się tu ustawiłeś, co wodzu? - uśmiechnął się lekko.

- A no, poszczęściło Mi się. Jak to sie mówi Kto pierwszy ten lepszy. - uśmiechnął się lekko, ukazując przy tym jednego kła. Przeciągnął się.

Machnąłem ogonem, siedząc w swoim kącie. Zacząłem mruczeć coś pod nosem i grzebać pazurem w ziemi.

-Ja teraz postanowiłem nie dołącząć do żadnego stada. W końcu nie wiadomo jak długo zagrzeję tu miejsce. -skubnął źdźbło młodej zielonej trawy, ohyda. Spojrzał na Coma dziwnie. - Teraz już sam do siebie gadasz? Ratunku ...

- Przynajmniej w końcu mam godnego siebię rozmówcę  - powiedziałem nieco głośniej i wróciłem do mruczenia pod nosem xP

- I dobrze, w sumie nie wiadomo jak długo to wszystko się utrzyma. Ale mam taką cicho nadzieję, że jak najdłużej. - powiedział cicho, ale na tyle głośno, aby to usłyszał. Kątem oka zerknął na bratanka, ziewnął krótko i dyskretnie. Podniósł się.



- Czas na mnie, dobrej nocy życzę młodziaki. - błysnął kłami w ironicznym uśmiechu, odszedł znikając w mrokach nocy.

Odprowadził brat wzrokiem, po czym sam również wstał. Spojrzał na syna z uśmiechem.
-Na mnie także czas, już nie te czasy gdy mogłem balować do późnej nocy. - wymruczał, pacnął Coma ogonem i oddalił się w ciemny las.

Pomachałem za psem
- A moze on jest moim prawdziwym Ojcem.. - zamyśliłem sięSpojrzałem się na Xava.
- Co prawda, to prawda.. masz już swoje lata xP - mruknąłem i rozejrzałem się. Zostałem sam.

Spojrzałem się na suczkę, która weszła.
- Mama ? - powiedziałem pośpiesznie, ale po chwili przypomniałem sobie co mi Xav powiedział..
- Dobry.. - mruknąłem smutno

Bezszelestnie stawiając swoje kroki, postawna suka wyłoniła się z cienia. Jej puszysty ogon leniwie bił o boki, a wzrok biegał z miejsca na miejsce, szukając punktu zaczepienia.
Prawdę mówiąc cieszyła się, że skusiła się wrócić w te okolice. W jej nozdrza wdarł się znajomy zapach, nie jeden.
Zamrugała powiekami i zatrzymała się, przyglądając sylwetką psów w oddali.

Spojrzałem się na Val smutno
- Czy to prawda że jestem podrzutkiem ? - zapytałem, mając nadzieje że to tylko wymysł tego starego piernika

Zniżyła machinalnie pysk, nosem wciągając soczysty zapach zwilżonej
wodą trawy. Zbliżyła się niepewnie parę kroków, o jej uszy obiło się
jedynie słowo ' podrzutek.'

Przeczuwała, że szykuje się poważna rozmowa w którą nie powinna ingerować.

Jednak wystarczył fakt, że mogła napatrzeć się na Comillio, którego nie
widziała tyle czasu. Przysiadła, ogonem oplatając łapy. Poruszyła
nieznacznie wąsami.
Dziwne, ale czuła się nieswojo. Te tereny nie przynosiły już takiej
radości, przeminęły jej czasy szczenięcej głupoty. Końcówka ogona
niemrawo drgała, a uszy wyłapywały ciche świsty powietrza rwącego znad
tafli wody.

Wciagnąłem powietrze czując jakiś znajomy zapach. Rozejrzałem się szybko i zobaczyłem kogoś w oddali lecz nie mogłem rozpoznać kto to.
- Bo tata powiedział ze nie jestem jego synem.. czyli że jeste podrzutkiem.. albo ty go zdradzałaś.. - do drugie dadałem baardzo cicho xP