Wielka rzeka

Wieczór zapowiadał się jako chłodny, ale chciała dojrzeć gwiazdy. Być może to przynosiła jej największą uciechę w życiu? Któż to wie, skoro nikt jej nie zna.

- Na glupelkę. - wyszczerzył się zawadiacko. Kichnął i o to, próbka jego super kleju! Gluty.

Och, jak chciałbym być teraz szczeniakiem. Życie bezproblemowe, bez zmartwień sama zabawa i słodycz o tak. Tego mi brakuję, chociaż na jeden dzień zamienić się ciałami i duszami. Zatopiłem się w swoich myślach. Po chwili marzeń podniosłem pysk i powiedziałem do siedzącej kilka metrów ode mnie suki.
-Rudolf jestem.-powiedziałem , chodź nie miałem zwyczaju przedstawiać się nieznajomym to coś mi kazało to zrobić.

- Fuuu - mruknęła i mocniej trzęsie łapą

- Konik!! - trzymał się nadal, może nawet mocniej? XDD

Dyskretnie spojrzała na Rudolfa. O ironio! Teraz będą się traktować jak powietrze?
Znów patrzy na szczeniaka. Jedną łapą lekko go przygniata, a drugą ciagnie o_O''

- Air. - skróciła swe imię do formy jej odpowiadającej. Uśmiechnęła się do psa delikatnie w ramach wdzięczności za cząstkową uwagę, z pewnością była ku temu rada. Machnęła wolno ogonem.

Mamrotał coś przygnieciony, ale nadal nie puszczał.

Podnosi gwałtownie łape :_;

- Star Mi zabrała zapalniczkę! - poskarżył się w końcu, puścił jej łapę.

- Bo ona, to niedobra jest. Nie ma własnej - stwierdza, strzygąc uchem i wycierając łapę o trawę XDDD

Nie odpowiedział już nic. Uśmiechną się tylko, jeśli można to było nazwać uśmiechem, raczej skrzywieniem warg lub coś w tym stylu. Nie popatrzył ani razu tego wieczoru na Joy. A po cóż skoro wybrała takie życie? Przecież nie mogę jej zabronić. W liście było wszystko co chciałem jej przekazać, ona wybrała inaczej. Mówi się trudno...nie. Tu nie można powiedzieć trudno, to zbyt trudne.

- Ale nie ładnie jest zabierać innym. - zrobił ubolewająca minę.

/ Nie obrażać starka, nu nu nu.

Uniosła ciemne ślepia na gwiazdy. Zastąpiły jej kogoś, kto mógłby by być potencjalnym rozmówcą. Poza tym, jedno imię już zmienia ogół rzeczy. Nie był bezimiennym, nie był już tylko anonimem. Ona swe imię wypowiedziała, choć nie te sobie niegdyś upodobała...

Usiadła i machnęła parę razy ogonem.
- Zgadza sie - powiedziała w końcu i lekko zniżyła łeb.

Przełkną ślinę, jego gardło było suche jak papier. Wstałem i podszedłem do rzeki.Schyliłem pysk aby zanurzyć go w jej nurcie. Wziąłem kilka dużych, łapczywych łyków wody. O tak to mi pomogło.

Podniósł się i pacnął łapką nos Joy.
- Berek! - zaśmiał się cicho, zaczął uciekać.

Podniosła się i ruszyła do przodu. Kości w stawach cicho jej chrupnęły, przez co skrzywiła się mimowolnie. Goni szczeniaka truchtem, jak na razie.

Chwilę baczyła na szczenię, nim znowuż pochłonęło ją czarne niczym ciemny całun, niebo. Ogon rytmicznie uderzał o ziemię, a ona zdawała się śnić na jawie. Uśmiechała się do Księżyca czy do obrazów?

On za to uciekał jak najszybciej, schował się za Airanel, miał na dzieję, że prababcia go tu nie znajdzie. Zerknął na Ai, będzie mieć coś przeciwko?

Ujrzała, jak szczeniak schował się za łaciatą suką. Zastrzygła uchem, przystanęła.

Postanowiłem zostać nad rzeką. Usiadłem sobie patrząc się w nią. Co chwila przed oczyma przepływały mi ryby. Postanowiłem coś zjeść. Wkładałem szybkim i zwinnym ruchem łapy do wody, lecz ryby były sprytniejsze. Dopiero za którymś razem udało mi się ją złapać. Zdusiłem ją trochę aby się tak nie ruszała. Włożyłem do pyska, pogryzłem i połknąłem. No to głód i pragnienie zaspokojone.

Nie, nie będzie mieć. O ile owa suczka nie zechce jej staranować w poszukiwaniu szczeniaka. Zerknęła tylko na otoczenie, musiała wiedzieć, co się dzieje.

Schował łeb pod łapkami, znajdzie go czy nie?. Zaczął machać ogonem szybko.