Wielka rzeka

-Lunae. Meredith. - przedstawiła się Carmen i skinęła lekko pyskiem.

machnęła na prawo ogonem , uchem zastrzygła .

- Gautama - powiedziałem i zacząłem się zastanawiać nad tym, ile czasu minie, aż nie bedę się musiał przedstawiać...

Dźwignęła się na łapach i z rozpędu, wbiegła do wody. Nareszcie ulga.

Rozłożyłam swe ciało na ziemi. ^^ Ziewnęłam i znów uśmiechnęłam się ciepło do psów.
Wywróciłam się na grzbiet i spojrzałam w niebo, wywalając jęzor.

Przybyła, ostrożnie stawiając łapy. Łeb miała jak zwykle nieco opuszczony ku dołowi, a ślepia wpatrzone gdzieś przed siebie. Khm, ślepie, lewe. Przystanęła, wdychając powietrze. Tak, tak, zachciało jej się wrócić w stare strony.

Wyszła z wody i otrzepała się. Wskoczyła na zacieniony głaz i owinęła mokre łapy, równie mokrym ogonem.
-Lunae - przywitała Pazur.

Spojrzałem się przez chwile na nowoprzybyłą, i przewróciłem się na plecy. Zacząłem wgapiać się w niego i cicho coś mruczeć

Dużo psów pojawiło się nagle w owym miejscu. Apologize , nieco speszona odeszła trochę dalej .

Podniosła się i odeszła w swoją stronę.

Wstałam, usiadłam zapatrzona w łaciatą sunie. Przekrzywiłam pysk. Znajoma osoba?
Machnęłam odruchowo ogonem, a moje ślepia dalej wpatrywały się w psa.

Położyła się i wyciągła łapy do przodu .

Przekrzywiła łeb by spojrzeć na Meredith. Wymamrotała coś do siebie i usiadła, zwyczajowo owijając chude łapy ogonem. Z białej suni przeniosła spojrzenie na Carmen. Zmarszczyła lekko nos, jakby starając się, coś sobie przypomnieć.

Bez pożegnania , wybiegła .

Uśmiechnęłam się delikatnie, niepewnie do Pazur. Rozbawiło ją to. Miałam nadzieje, że umysł zaraz się rozjaśni, bo zaczynało to być irytujące.
Położyłam się, oczywiście wzrok nie odszedł na krok od suni.

Chyba dopadło ją olśnienie, bo wyszczerzyła kiełki zadowoleniu.
- Caaarmiiik.
Niemal, że wrzasnęła wymawiając imię suni. Wciąż potrafiła, oczywiście po dłuższym zastanowieniu, przypomnieć sobie swoje grono przyjaciół. Końcówką ogona lekko zamachała.

Ten głos, uśmiech. Tak. To była Ona.
- Pazuuuuur! - krzyknęłam.
Wstałam bez namysłu kierując się na łaciatą. Wywaliłamm się na nią i przytuliłam Ją mocno.
- Pazia. Pazia. Pazia.

- Nie ściskaj moich biednych kości. Posłużą mi jeszcze.
Stwierdziła, po czym zachichotała pod nosem. Lekko zwaliła z siebie sunię, na ziemię i podniosła się. Pacnęła ją na przywitanie w ucho.
- Ciebie też miło widzieć.
Przekrzywiła łeb na bok. Gdyby tylko mogła pozbyć się przepaski z oka.

- Gdzieś była? Hę?
Położyłam się i ogonem pacnęłam ją w bok. ;3 Zachichotałam jak szczeniak. Machnęłam jeszcze parę razy ogonem.

- Nawiedzałam inne krainy swą obecnością.
Z czego oczywiście, owe inne krainy zbyt zadowolone nie były. W jednej się nawet zadomowiła, ale...to wciąż nie był jej prawdziwy dom, choć zostawiła tom wiele rzeczy. Wbrew pozorom warto było wrócić do swoich.
- I tak jakoś mi zleciało.
Dodała, niby to z beztroską w głosie. Nie miała się co obwiniać oto, że się zapomniała.

- Ach.
Uśmiechnęłam się delikatnie i znów spojrzałam na niebo. Wszystko tutaj wydawało się być takie kolorowe.
Bo nie ma to jak dom...

- A tobie jak się wiodło?
Spytała, uderzając lekko końcówką ogona o podłożę. W końcu nie ona w tej rozmowę była najważniejsza. U krańca jej pyska malował się lekki uśmiech, gdy wyczekiwała odpowiedzi.

- A wiesz. Nudno i wolno. - zaśmiałam się.
Spojrzałam na psa który się obudził.
- Carmen. - przedstawiłam Mu się i wzrok przeniosłam na Pazur.
Przyglądałam się łaciatej suce, tak dawno nie widziałam tej mordki. Tej kochanej mordeczki. x3

- Czy tylko ja sprawiam, że czyjeś życie nie jest nudne?
Wyglądała na rozbawioną własnymi słowami. Jak bywała sama to może i narzekała, ale wtedy to już na cały świat. Zaśmiała się cicho, wyraźnie dając upust swemu rozbawieniu.
- Miło wrócić do swoich.