Lazurowy Klif{Zakaz porywania}

*Nie, nie powiedziałam co stało się z tobą. Jakbym napisała, że zacząłeś pocierać łapami oczy... - to wtedy bym napisała co się dzieje z tobą*

Pies najwyraźniej nie miał zamiaru dalej atakować. Punkt dla niej, więcej obrażeń dla niego. Podeszła do niego i łapą zadała mu cios w pysk, zostawiając krwawe szramy. Ponownie odskoczyła.

Uchylił się przed ciosem....
-wiesz...walka bez sędzi nie ma sensu...Stop...
Zdecydowałaś ze piach dostał się do moich oczu....i przewidziałaś przyszłość...

/idę na et :P/

Wybiegł

*Nie znasz się na walce. Odejmij sobie 20 HP*

-Tchórz... -syknęła za nim. Chwile mrugała, trzymając łeb w dole. Gdy natarczywe drobinki piasku wypadły spod powieki, udała się do wyjścia.

Przybiegł i położył się na klifie, myśląc o Chels, którą musiał zostawić. Czuł się z tym strasznie, ale miał nadzieję, że niedługo dołączy do niego. Parę łez upadło na gorący, rozgrzany słońcem piasek.

Gość

Weszła i spojrzała na psa po czym podbiegła do niego - K...kto ci to zrobił? - zapytała po chwili zdziwiona .

-Weel - odpowiedział cicho i opuścił głowę - Ale to nic - warknął i spojrzał na nią - A ty czujesz się dobrze?

Gość

Coś cię gryzie ?- zapytała po chwili widząc z jakim tonem mówi - Tak u mnie wszytsko gra - dodała po chwili.

-Tak - pokręcił głową - Mnie wypuścili a ją... zostawili - uniósł pysk ku niebu i zawył, głośno, długo, boleśnie i jakby... nie psio? - Przepraszam - położył uszy po sobie.

Gość

Spojrzała na psa ze współczuciem - Aaa...rozumiem . Pewnie i ona wyjdzie , zobaczysz - powiedziała pocieszająco do psa i kitą puchatą zamachnęła.

-Kiedyś, tak... - mruknął cicho, nadal zły, na SPK na siebie - Ale... boję się o nią. Wolałbym, żeby to ona wyszła na wolność, a nie ja - położył łeb na łapach, ukrywając łzy.

Gość

Widzę , że ci na niej zależy - powiedziała i uśmiechnęła się - Pewnie nic jej już nie zrobią ...przetrzymają do jutra i wypuszczą - chciała go jakoś pocieszyć.

-Dzięki - spojrzał w jej oczy - A jak ci się układa... z tym, no - usiłował sobie przypomnieć - Fatisem? Coś tam słyszałem. Gratulacje - wyszczerzył się w uśmiechu.

Gość

No układać to jakoś mi się układa ale przez ostatnie dni się nie widzieliśmy , jest w lochach - powiedziała ze skwaszonym uśmiechem - A wy jesteście...ten...no razem ? - zapytała się psa.

-Oficjalnie jeszcze nie - powiedział i trącił ją pyskiem - W lochach... Ach tak. - przypomniał sobie, gdzie poznał tamtego psa - to jesteśmy w takiej samej sytuacji - dodał ponuro.

Gość

No właśnie- powiedziała do psa - A nie wiesz co z nim ? Bardzo go torturowali ?- zapytał - A ogólnie to bardzo was torturowali ?-zapytała

-Nie, chyba nie aż tak bardzo. - powiedział cicho - A dla mnie największą torturą był widok Chels... - westchnął - Co do mnie to sama widzisz. Wrak.

Gość

Mam nadzieję , że wszytako się ułoży a teraz na mnei czas bywaj - powiedziała i wyszła.

Gość

Wbiegła, wachlując ogonem na wszystkie strony.
Zobaczyła smutnego psa, natychmiast do niego podeszła.
- Coś się stało ...? - Spytała.

Skinął jej głową, po czym ułożył się na piasku - Hmm? - uniósł łeb - Tak, sporo się stało - dodał.

Gość

Zobaczyła jego rany na całym ciele.
- SKP, hmm? - Spytała, siadając naprzeciw niego.

-Tya - spojrzał na nią uważniej - Nie widziałem cię tu wcześniej... Jesteś nowa?

Potężny pies pojawił się na klifie, rozejrzał się wokół z dziwnym wyrazem pyska. Jego łagodne brązowe ślepia patrzyły wprost na dwójkę psów, nie znał ich. Ciekaw był jak dużo jeszcze spotka nieznajomych nim trafi na choć jedną dobrze znaną osobę. No nic, nie ma co się nad sobą rozczulać, potrząsnął łbem. Przysiadł na trawie i mchu, nie zadając sobie trudu by się z kimkolwiek przywitać.

Podniósł łeb i zerknął na obcego psa. Po chwili wrócił do poprzedniej pozycji. Czekał.

Czarny rosły owczark wkroczył powoli na klif. Trzeba zwiedzić nowy teren, jego dotychczas szkarłatne tęczówki, teraz były czarne jak dwa węgielki. Jego mina była kamienna, nie świadcząca o niczym. Jego postawa wyraźnie mówiła o niebezpieczeństwie dla tego, kto z nim zadrze.

Leniwie odwrócił łeb w stronę przybyłego psa, uśmiechnął się niewyraźnie pod nosem poznając owego osobnika. Dawno go nie widział, nie ma co. Zmarszczył `brwi` zastanawiając się przez chwilę nad kwestią zmartwychwstania, jednak szybko porzucił tą myśl.
-Ave. -bez zastanawoienia użył powitania, z którym dorastał.

» Rzeka. {Zakaz porywania}
» Rzeka. {Zakaz porywania}
» Rzeka v8 (Zakaz porywania)
» Rzeka. {Zakaz porywania}