Rzeka. {Zakaz porywania}

Zacząłem znowu coś mruczeć pod nosem, jakby komentarze własnych myśli? Możliwe. Urwałem jakieś źdźbło zboża, które rosło w zasięgu łapy. Włożyłem je sobie w pysk i tak normalnie żułem.

Usiadła z dala od innych psów i przyglądała się ich poczynaniom.

Wzrok przeniosła na biszkoptowego labradora.Przypatrzyła mu sie chwilę...Przymkneła oczy i zaczeła rysowac coś pazurem po ziemi.

- To miał być komplement? - prychnęła cicho pod nosem w odpowiedzi, lustrując wzrokiem psa. Ten uśmiech.. Brr. Aż się gorzej robiło od emanującej z niego radości.

W końcu coś mnie wyrwało z przemyśleń, ze strachu aż podskoczyłem wydając z siebie głuchy odgłos. No tak, Nelith zmieniła pozycję spania. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się lekko. Rozejrzałem się i dostrzegłem siedzącą samą sukę. Skinąłem do niej pyskiem.

Również skinęła pyskiem do biszkoptowego labka....Machneła ogonem.

Przyglądała się innym psom, nie znała zbyt dobrze, pobiegła w stronę wody i zrobiła kilka łyków

Wstałem i postanowiłem zagaić do owej osoby. Ruszyłem w jej stronę, machając ogonem.
-Witam. Diego, jestem.-powiedziałem doszedłszy do niej.

[na twoich zdjęciach to przypadkiem nie jest szczeniak?]

[na moichxP?A nie wiem,szczerze]

Wyrwała się z zamyślenia.Miło mi-odparła.Ja jestem Laura-dodała po chwili.Zasłoniła gojącą się ranę na łapie drugą łapą.

Odwróciła się i zamerdała ogonem
- Hej, ja jestem Nuka, miło mi was poznać
Usiadła
-Pięknie tu

[no tak, to wygląda. :P]
Uśmiechnąłem się i skinąłem pyskiem na miejsce obok.
-Mogę się przysiąść, nieprawdaż?-usiadłem obok suczki.
Spojrzałem również, na drugą suczkę.
-Diego, miło mi.-ukłoniłem się lekko w jej stronę.
Zlustrowałem wzrokiem Laurę i niechcący zauważając dużą ranę.
-Matko! Co ci się stało?-zapytałem z bólem w oczach.

Jego masywne łapy przywiodły go znów nad rzekę. Pies, najwidoczniej nie mogąc znaleźć sobie miejsca w tym dniu, jak i większości swoich dni ostatnimi czasy, zatrzymał się na jakimś niewysokim wzniesieniu. Wbijając długie pazury w wilgotną ziemię, spojrzał po psach a zaraz zmrużył ślepia lekko. Podmuchy wiatru szastały jego puchatą sierścią, a ten jakby w rytm, bujał ogonem delikatnie i całkiem nieznacznie na boki.

Wpatrywała się w ranę
-Naprawdę wygląda straszne
skrzywiła się lekko

Doszła do wniosku, że Comillio odpłynął, więc odeszła od niego parę kroków i spojrzała przed siebie. Dostrzegła Kibę i kiwnęła mu nieznacznie pyskiem.

Laura-odparła Nuce.(tak to sie odmieniaxP?).Oczywiscie,siadaj-powiedziała do Diega.Zastrzygła uchem i...zawstydziłą sie gdy usłyszała pytanie labradora.Rana?...Ah..to nic strasznego...takie zadrapania.No i po co kłamiesz?

-Nie wygląda to dobrze, powinien to medyk zobaczyć.-powiedziałem delikatnie dotykając okolic rany.

/sorki, ide z psem bd za 30 minut.

- naprawdę straszna ta rana, nie możesz tego tak zostawić
Przyglądała się bardziej

/spoko/

To nic poważnego-skrzywiła się i obróciła na zdrowy bok.-nie lubiła gdy ktoś się nad nią litował,nie znosiła tego,cholernie.-Ale dzięki za zainteresowanie.-kiedy ktokolwiek sie nią interesował?Zawsze przeganiana z kąta w kąt.

Odwróciła łeb w stronę psów, biadolących nad raną labradorki. Ojej. Straszne! Prychnęła ironicznie w myślach.

Przegryzł wargi nieznacznie a wzrok swój utkwił w Joy. Przysiadł, obserwując ją, bo czym innym mógł w tej chwili się zająć.

Odsunęła się od Laury i położyła się
-Nudno u trochę, chyba się zdrzemnę

Podwineła łapy,ot co.Spojrzała obojętnie na owczarka i psa husky.Zmrużyła oczy.

Wstała i otrzepała się,
- Chyba już pójdę
po chwili wyszła

Odprowadziła wzrokiem łaciatą.Ziewneła cicho kładąc łeb na łapy.

Czując na sobie wzrok husky'ego, wymusiła na sobie obojętność. Nie lubiła, gdy ktoś tak bez powodu się na nią zwyczajnie gapił. Lecz żeby było śmiesznie, ona sama tak robiła innym.