Rzeka. {Zakaz porywania}

Podniósł się i ruszył w kierunku Onki, całkowicie leniwym krokiem. Łapami szeleścił w trawie, a ogonem uderzał o swoje brudne a przez to już nie takie białe łapy. Gdy już doszedł - a trochę to trwało, bo jednak jakaś odległość ich dzieliła a mu się wcale to wcale nie śpieszyło - dmuchnął jej delikatnie w kark a zaraz usiadł obok.
- No i po cóż siedzisz tu w nocy, nie mając żadnego konkretnego zajęcia? - zapytał, taa, jak on lubił udawać zatroskanego wujaszka. Mimo wszystko lepsze to, niż idiotyczne ''co tam'' a i o przedstawieniu {nie wiem czy oni się znają? 8d} zwykłym zapomniał.

A więc znowu została sama ale dla niej do żadna nowość.Przymkneła oczy.

{znają. xd}

Obróciła łeb w stronę husky'ego, czując na karku lekki powiew jego oddechu.
- Zebrało Ci się na troskę? - odpowiedziała wymijająco na zadane przez niego pytanie.

- Czasem przyda się o kogoś zatroszczyć. I czasem każdy będzie potrzebował choć trochę troski. - mruknął, zerknąwszy na nią kątem oka i wykrzywiając wargi w nikłym uśmiechu. Całkiem spokojnie spojrzał na rzekę.

/jestem/

Wzdrygnąłem lekko, a mój wzrok powędrował na dwóję z SKP. Phi.
-Z jakiego jesteś stada?-zapytałem się jej.

-A już myslałam ,ze zniknąłeś-zlustrowała go wzrokiem.A wiec...z jakiego jestem stada?Z żadnego-zkwitowała krótko, lekko się uśmiechając.Nieczęsty to był widok.-A ty?

-Tak jakoś zamyśliłem się, przepraszam.-powiedziałem znowu obracając kamieniem w łapach.
-Mhm. Samotniczka-uśmiechnąłem się patrząc na przewracający się kamyk-Ja jestem z SPK.

- Mhmh - mruknęła przeciągle, przeciągając się. W uszy najbliżej znajdujących się psów - czyli Kiby i Joy - dotarł niemiły zgrzyt kości. Suka skrzywiła się i usiadła prędko, nie chcąc dłużej skazywać się na ból żebra.

Nie szkodzi-powiedziała.-Myślałam aby być w tym stadzie ale jednak wole być samotnikiem.-dodała.Jej ślepia zabłysnęły w lekkim blasku półksiężyca.

-Ja postanowiłem tam się zapisać, gdyż już nie będę podróżował ani nic w tych sprawach, dlatego postanowiłem mieć swoje stado.-powiedziałem i machnąłem wysoko ogonem.

-Może kiedyś dołącze do jakiegoś stada...chociaż i tak odkąd pamiętam zawsze byłam sama...-odparła

Wbiła z mp3 w uszach i miną odkrywcy. Najwyraźniej miała bardzo dobry dzień. Hah. Machnęła ogonem i usadziła dupkę gdzieś pod jakimś drzewem.

Znów obdarzył ją znaczącym spojrzeniem.
- Rozpadasz się? - zastrzygł jednym uchem, zerkając na jej żebro, z którego najprawdopodobniej dochodził owy niemiły zgrzyt.

Westchneła chicho i zasneła sama nie wiedząc kiedy.

*nmm-musze leciec.say*

Skierowała na niego wzrok, trochę zirytowany. Jakby chciała go uciszyć.
- Coś Ci się humor wyostrzył - zauważyła bystro, chcąc doszukać się w nim czegoś, czego mogłaby się przyczepić, tak jak on jej żebra.

*pa*
Skinąłem jej na pożegnanie i również wybyłem.

Zaczęła coś kręcić w mp3 pazurem z jęzorem na wierzchu i błyskiem w ślepiach. Zerknęła kątem ślepia na będące tu psy i pomachała uszami na zmiane.

- Ja zawsze byłem bardzo wesoły. - mruknął i ze znużenia, legnął na boku. Spojrzał na sukę, strzygąc jednym uchem ruchliwie. Zaraz jednak swym spojrzeniem powędrował na gwiazdy... ta, gwiazdy... i księżyc nawet był.

Pokręciła lekko pyskiem i zerknęła na Tabathę. Kiwnęła jej pyskiem, katem wargi uśmiechając się do niej. Bez cienia ironii czy kpiny. Szczerze.

Obserwował owe jasne diamenciki, myśląc o pewnej osobie. Zaraz łuk brwiowy lekko zmarszczył i kątem oka zerknął na Tab. Skleroza nie boli, przeszło mu przez myśl. Oparł pysk na brudnych łapach i ziewnął, próbując w ten sposób walczyć z atakującym go znużeniem.
- Starość, nie radość. - mruknął, wracając do tematu żebra (XD).

Spostrzegła Joy i machnęła ogonem krótko.
Zasalutowała {? XD} jej łapą po czym znowu wbiła pazur w mp3.

Wchodzę już drugi raz do owego miejsca, tego dnia. Zauważam kilka znajomych twarzy.
-ave.-powiedziałem do nich.

Odwróciła pysk w stronę Kiby ponownie i z tego powodu, że wprost nie mogła się powstrzymać, zdzieliła go łapą w ten przemądrzały łeb.
Zerknęła na Rudolfa i odpowiedziała mu dźwięcznym ave.

Weszła wolnym krokiem wlokąc za sobą ogon. Skinęła do psów po czym usiadła przy rzece.

*nmm - zwalają*