Rzeka. {Zakaz porywania}

Mhm. To na razie.-rzuciła do suczki. Przeskoczyła przez wyschniętą rzekę i tam znikła w gęstwinie.

//będę za ok. godzinę : P

- Cóż... - Powiedziałam cicho.
Dopiero teraz zauważyłam, że ktoś się kręci w pobliżu, odwróciłam łeb widząc znajomą twarz.
- No chodź tutaj. - Powiedziałam z uśmiechem do Rudego.

Zastrzygłem uchem i popatrzałem na odchodzącą sukę. Wstałem i truchtem skierowałem się w stronę Neq.
-idę,idę.-mruknąłem i usiadłem obok niej. Liznąłem ją w pychol.

Zaczęłam się ocierać o jego sierść.
- Już niedługo. - Powiedziałam, wpatrując się w swój brzuch x3

Zatonąłem wzrokiem w tafli wody, od której odbijaliśmy się.
-Mhm.-przytaknąłem i położyłem swoją łapę na jej brzuchu, lekko masując.

Uśmiechnęłam się promiennie, opierając łeb na jego barku.

-Mam pytanie. To są twoje pierwsze szczeniaki, prawda?-zapytałem ją tak prosto z mostu. A co będę kręcił. Dmuchnąłem jej powietrzem po sierści na karku.

/sory, ale do sklepu lecę. mam nadzieje, że będziesz później? * . *

// Taa, jasne. Będęxd

- Tak, pierwsze. Twoje z pewnością nie. - Powiedziałam wpatrując mu się w oczy.

Obudziła się. Po chwili wstała i wyszła, bo ile można siedzieć w tym samym miejscu ?

/sory, że tak późno,ale miałam ważną sprawę.

-Taak.-odpowiedziałem zgodnie z prawdą, bo co innego miałem powiedzieć. Objąłem ją łapą.

- Jak dużo ich miałeś? - Spytałam po chwili ciszy.

-Nie myśl, że ja jakiś dzieciorób jestem.-zaśmiałem się.
-Nie, nie miałem ich dużo...Ile, to sam nie wiem, jedynie te, które jakby to powiedzieć pamiętam i wiedziałem o ich istnieniu.-mruknąłem patrząc się w wodę.

Zaśmiałam się.
Przytuliłam się do niego, spoglądając w niebo i rozmyślając.

Spoglądnąłem na nią i utkwiłem wzrok w niej. W jej oczach, które teraz przyglądały się pięknemu, gwieździstemu niebu, które odbijało się w jej kasztanach.
-O czym myślisz?-zapytałem jej.

- O tym co będzie później, a czego może nie być. - Powiedziałam spokojnie.
W tym momencie zagłębiłam się w błękicie jego oczu.
Nie potrzebowałam już nieba, bo miałam własne. x3

To jest ocean,kochanie,ocean. Nikły uśmiech zagościł na moim pysku.
-I co myślisz, że czego nam brakuje?-zapytałem jej ciągle nie odrywając wzroku od odbijającego się w jej oczach nieba.

- Myślę, że teraz już niczego. - Powiedziałam z uśmiechem na pysku.
Łapą dotknęłam swojego brzucha.

//Muszę spadać.

-Ja też tak myślę.-wziąłem ją i przerzuciłem delikatnie przez plecy.
-Idziemy do lega.-zaśmiałem się i razem wyszliśmy *nmm*.

Wszedł.

W jego ślepiach tkwiło znudzenie. Czy znowu nikt nie miał nadejść?
Miał całkiem sam tutaj tkwić? Przecież sam siebie ironią nie nakarmi.

Pojawiła się gdzieś w oddali.Przysiadła pod drzewami.

Przyszłam, już bez majaków o ptaszkach machających ptaszkami. Zmrużyłam oczy, rozglądając się. Coś pustawo. Oczywiście, nie bardzo mi to przeszkadza. Westchnęłam i potrząsnęłam łbem, jakby chcąc wygonić ten nieznośny, uporczywy ból głowy. Podlazłam do brzegu i położyłam się w wodzie, co nieco ulżyło mym cierpieniom związanym z wysoką temperatują. Jak ja nienawidzę lata...
Dopiero po chwili podniosłam wzok znad tafli wody, okazując lekkie zainteresowanie psami.

Uniósł łeb nieco wyżej, by móc ze swobodą rozejrzeć się ponownie po otoczeniu.
Z jego pyska dobył się głuchy pomruk rozgoryczenia, nie było nikogo, kogo znał.
Ale przecież nie jest na tyle dziecinny, by bać się obcych...
Usiadł, zapierając się znaczniej na przednich łapach, musiał podjąć decyzję.

Weszła machając ogonem na boki. Głowa nadal bolała ją po wczorajszym. Skinęła psom na przywitanie i usiadła w cieniu drzewa.

Obudziła się i rozglądnęła nie bardzo orientując się w sytuacji, przecież nie była jeszcze taka stara, no ba... sporo jej jeszcze brakowało, więc to pewnie przez ten nieznośny upał. Choć jak zauważyła leżała pod drzewem i to dosyć sporym, jednak cień nie wiele pomagał w ostatnich dniach. Po chwili przypomniała sobie, że zasnęła ostatnio właśnie pod tym drzewem. Podniosła tylko głowę, nie miała ochoty wychylać się spoza zacienionego obszaru, choć musiała przyznać, że była nieco spragniona.
- Lunae - przywitała się z zebranymi strzygąc lekko uszami i mrużąc oczy.