Rzeka. {Zakaz porywania}

Nie spuszczałam zmrużonych oczu z psa, a gdy ten podszedł bliżej, miałam okazję lepiej mu się przyjżeć. Nie, to przecież nie możliwe... Ale jednak. Leniwie podniosłam się z wody i postąpiłam kilka kroków w jego stronę. Nawet ból głowy, woda i upał nie były w stanie odebrać mi płynności i gracji ruchów. Stanęłam wyprostowana metr, dwa od niego.
- Devil..? - szepnęłam niezbyt pewnie. A jeśli to nie on?

Pokręcił z irytacją wyrysowaną wyraźnie na pysku i odszedł od niej.
Przystanął jakoś na środku polany, by wzrokiem móc ze swobodą prześlizgnąć się po wszystkich obecnych.
Zauważył Joy, której posłał zwykłą dla siebie formę powitania, skinienie pyskiem.

Slysząc znajomy mimo wszystko głos, odwróciłem sie w strone właścicielki tegoz głosu.
-A kto pyta?-Zapytalem sie suczki. Po chwili jednka wydal mi się znajoma. Chociaż... ostatnim czasie duzo podobnych psów sie przewineło

Zaraz, kurna chata z piernika, opamiętaj się! Nie zachowuj się jak nastolatka, która zobaczyła na ulicy swojego idola! Na powrót przymrużyłam oczy, co nadało mojemu pyskowi wyraz jeszcze głębszej pogardy dla świata. Usiadłam,owijając łapy ogonem.
- Fallen - odparłam miękko, poruszając końcówką ogona.

Odkiwnęła dobermanowi pyskiem, i, nie poświęcając mu więcej uwagi skierowała wzrok w stronę dwóch huskych. Przecięła powietrze ogonem. Ona.. nie musiała się upewniać. Rozpoznawała od razu.

Usiadł, bowiem wiedział, że nikt z tutaj obecnych nie jest w stanie zapewnić mu ani minuty rozrywki.
Z jego krtani wydobył się głuchy charkot, zapewne wyraz rozgoryczenia sytuacją, w jakiej się znalazł.

-Fallen.. heh... troche czasu juz minęło- rzekłem do niej stojąc dalej.
-Widzę, z enadal sie trzymasz- dodałem jeszcze i czujac zapach jeszcze jednej znajomej osoby spojrzałem w tym kierunku. Tak .. Tego owczarka to wszędzie rozpoznam...
Zastrzygłem lekko uchem i machnąłem ogonem spoglądając na obie.

Położyła się i położyła łeb na łapach. Przymrużyła oczy.

- Hm. Może. Nie wiem, już przestalam przejmować się czasem - mruknęłam, kontemplując chmurki na niebie. A raczej ich brak. Co za nieznośny upał. Na drugie stwierdzenie wyszczerzyłam się wesoło i szczerze, jak kiedyś. - Ty też, staruszku, Ty też! - zachichotałam, nawiązując bardziej do tego, ile się już znamy, niż do faktycznego wieku Devila.

Chyba jedynym wyjściem z tej sytuacji jest opuszczenie tego miejsca.
Na cóż miał marnować swój czas, który mógł przeznaczyć na znaczniej szczytny cel?

Wstała i zniknęła po drugiej stronie rzeki.

Usiadła i owinęła łapy ogonem. Kiwnęła pyskiem ku Devilowi i Fallen, po czym zwróciła go ku niebu.

Zerknął raz jeszcze na Joy, po czym wyszedł.

*nmm - idę z psami*

-Ano..- powiedziałem i skinalem łbem tylko do Joy, po czym znów spojrzałem an Fallen- co przez ten czas porabiałaś?- zapytałem się jej swoim dumnym a zarazem spokojnym głosem.

Przyszedł wolnym krokiem.Rozejrzał się dookoła.Jak zwykle upał i smętna atmosfera-pomyślał.

Machnął tylko ogonem.Rozejrzał się po psach...było ich niewiele jak to często bywa.Ale...nagle jego źrenice się zwiększyły.Użyły postawił sztywno w górę.-Nie wierze....-pomyślał.

Słysząc kroki, po czym kolejny z znanym mi zapachów odwróciłem łeb w tamta strone.
-kogo łapy przywiały..- rzekłem unosząc brew ku gorze

Stanął jak wryty lecz po chwili podszedł bliżej.-Devil...wiesz nie przypuszczałem,że jeszcze kiedykolwiek cię zobaczę-powiedział spokojnym lekko zaciekawionym tonem.

Zaśmiałem się na jego słowa- Nie tak łatwo jest się mnie pozbyć- rzekłem do niego swym głosem, w którym można było dosłyszeć nadal tę sama dumę co niegdyś. Machnąłem ogonem i zmierzyłem go wzrokiem.

-Właśnie widzę,ze nieźle się trzymasz.Ten słynny silny Devil...-dodał śmiejąc się lekko z pewnym wyrazem twarzy,zastrzygł uchem.

-dokładnie, we własnej osobie- rzekłem do niego i usiadłem w koncu patrząc na niego swym niebieskim okiem.
-ty widzę, że też się trzymasz... młody przywódco- powiedziałem do niego spokojnie.

-Jakoś się trzymam,a i lat przybywa wiec nie uważam się za jakiegoś młodzieniaszka.-powiedział i spojrzał na jego zrytą bliznami posturę.

Swobodny krokiem biegła wzdłuż rzeki, ogon trzymała wysoko w górze i
mimowolnie nim machała. Nie okazywała jednak zadowolenia czy jakiegoś specjalnego szczęścia, było to zupełnie bezcelowe i odruchowe. Przystanęła na chwilę i wciągnęła ciężkie
powietrze w swe nozdrza.
Kiedy wreszcie skończą się te upały przeszło jej przez myśl.
Rozglądnęła się po zebranych, zauważyła tylko dwa rozmawiające ze sobą psy, nie miała zamiaru zawierać aktualnie znajomości i im przerywać. Skierowała wzrok na wodę w rzece, patrzyła w swoje odbicie w tafli wody, nie wyglądała bynajmniej cudownie. Na jej pysku widniał grymas, była przemęczona, zakurzona, ogólnie czuła się jakoś podle i nieprzyjemnie, mruknęła coś pod nosem bez celu wpatrując się w swe odbicie jakby to coś miało zmienić.

-Młodszy ode mnie na pewno i dla mnie jesteś młody- Powiedziałem do niego i zastrzygłem uchem
-Nadal przewodzisz tymi swoimi psiaczkami?-zapytałem sie go od tak- i nadal ćwiczysz walki czy zatrzymałeś sie w swych umiejętnościach?