Wyprawa - Smok Mnementh - jutro cz. dalsza, godzina 17

-Najpierw trzeba mieć jeden dobry plan.Jedynym któremu się najbardziej
spieszy chyba jesteś ty.-pokiwał tylko głową.-Skąd się tacy
biorą....-mruknął w myślach.-Może zatem odwrócić jakoś uwagę ludzi.Udamy ,że walczymy,a potem ktoś będzie udawał rannego.Może weźmiemy ich na litosć?

Ja jestem trochę pokrwawiona i niedawno przechodziłam tortury, więc zostały mi jeszcze po nich rany.-wysyczała niemiłym głosem i spojrzała w stronę psów z SKP.
Więc może ja będę uchodziła za tą ofiarę, którą atakowaliście.-stwierdziła już milszym tonem.

albo mnie pokaleczcie i wyrzućcie na środek ulicy :P

- Wtedy rzucą się na nas oo' Trzeba by zbudować coś dużego, nie wiem, ułożyć kupę gałęzi i potem ją przewrócić chociażby, co wszyscy odbiegną od stołu .. - podrapała się za uchem.

-albo obrzucić ich szyszkami -Powiedział niemiłym głosem-
Może by tak ze wszystkich stron?nieoczekiwanie?

-A może ową kupę gałęzi podpalić?Ogień weźmie się z ogniska ludzi.To na pewno by odwróciło ich uwagę.-powiedział

Zmierzyła Hirashiego morderczym wzrokiem.
Jestem za pomysłem Tana.-powiedziała po chwili.

{muszę spadać,po za tym i tak nie ma ani Joy ani Corma}

- Tak, ale trzeba jakoś podejść do ogniska ludzi. Poza tym, to pomysł jest ok - pokiwał głową. - Teraz potrzebny jest ktoś mały, szybki i niezbyt rzucający się oczy, by mógł niespostrzeżenie zabrać ogień.

-Hmm...a jest ktoś taki?

- Dobre z tym podpaleniem. Właśnie zastanawiałam się ciągle jak zrobić tam hałas i zamieszanie, przez głowę nawet przeszedł mi dynamit, a o ogniu nie pomyślałam - palnęła się w łeb - może po prostu potrzeć kamieniem o kamień? xd {to ja też już nie piszę}

-Działać nie gadać!

-ja mam zapałki
Uśmiechnał się.
-pozwólcie, że to zrobię, mój braciszek nie raz mnie podpalał...

To zbieramy patyki?-spytała niepewnie resztę psów.

Szybko zaczął zbierać patyki na kupkę...

Wyjął zapałki. W oczach zabłysło światełko.
-szybkooo, bo Aro chcę palić ognisko!

Kupka była już gotowa
-zapalaj!

Nierealistyczne to!Bez jaj...niby każdy ma broń?

-Upss
Szepnął.
-zapalać?
W ręcę trzymał zapałkę. Na kupkę wylał trochę paliwka. Masie takie rzeczy po kieszeniach .

Pokiwałem głową na znak zgodzenia się na plan. Wyjrzałem w stronę ludzi, zauważyłem, że na chwile zrobiło się u nich gwarno, a potem wszystko ucichło. Było słychać tylko odgłosy ocierającego się o siebie metalu i przyśpieszone ludzkie oddechy.
-Zamknąć pyski, idioci.-warknąłem na psy, lecz cicho, gdyż wiedziałem już co nas czeka. Podbiegłem po chrust i złapałem nie małą garść w pysk, rzuciłem ją na kupkę. Zabrałem psu zapałki i zwinnym ruchem zapaliłem jedną i wrzuciłem ją do opakowania, które zaczęło się palić. Rzuciłem je na gałęzie i szepnąłem.
-Zwiewać, do przodu. Ruchy,ruchy.-nadal próbowałem szeptać i pobiegłem okrężną drogą aby wyminąć ludzi.

Zaczęła biec szybko przed s9iebuie.

Szybko, trzeba obejść ludzi naokoło, wykraść jedzenie i zwiewać.-powiedziała szeptem do reszty psów i pobiegła za Rudym, okrężną drogą.

-brzzydal-szepnął do Rudolfa.
Zaczął biec za resztą. Wkoło ludzi.

Zerknął jeszcze na stertę gałęzi, jakby chcąc się upewnić że się palą. Następnie ruszył za Solar, łeb trzymając w miarę nisko. Starał się też nie robić hałasu.