Wyprawa - Smok Mnementh - jutro cz. dalsza, godzina 17

Westchnęła.Położyła się koło Remusa.

Może ja?-zapytała niepewnie i spojrzała na łódkę.

Kolejne przeprawy udały się pomyślnie.
Paraliż Remusa nie ustępował.
Cormercalowi, idącemu dalej drogą, ukazał się majak lasu, a do jego uszu, i innych po drugiej stronie rzeki, dotarł mrożący krew w żyłach skowyt.

{Bloy, Tan, Solar, i e.. chyba wszyscy}

Wybiegł szybko zza drzew
-Jestem za późno?

/no ja npxD/
Veris-odparł.Uniósł brew i spojrzał na rzekę.No tak to jedyny sposób-pomyslał.

- ok - uśmiechnęłam się do suki -wskakuj. Kto jeszcze?

Zwinnie wskoczyłam do łódki nie dotykając wody.Uśmiechnęłam się do suni.

-No to jeszcze ja-powiedział i wszedł na łódkę.Spojrzał na drugą stronę rzeki.

-Ja chce...mogę?
spytał się bo nikt nie zwracał na niego uwagi

Odwróciła łeb w stronę odgłosów.Ogon zaczął lekko machać.Najeżyła sierść po czym wyszczerzyła kły.

Zastrzygła uszami, żywo reagując na coś w stylu wołania o pomoc oo' Hmm, obejrzała się za siebie, po czym posłała nieprzyjemne spojrzenie psu który wyłamał się i polazł do przodu -.-

I Solar, i Tanowi udało się wejść.
Skowyt ustał.

Corm

Zatrzymał się, słysząc wycie.
Postawił w tę stronę uszy, wchłaniając zachłannie powietrze.
Jednak w niczym mu to nie pomogło.

Czekał na łódkę...Denerwował się czy ktoś po niego wróci...

/ ok ostatnia partia to Bloy i Hir? Pisać, jeśli ktoś został pominięty!!! /

- no to ruszamy -uśmiechnęłam się do psów w łódce i odepchnęłam sie leciutko od brzegu. Gdy po paru minutach dotarliśmy na drugą stronę spytałam Remusa lekko zaniepokojona.
-wszystko okej Remus? - gdy psy wysiadły odbiłam się wiosłem i popłynęłam z powrotem. Niestety nie mogłąm zaczekać na odpowiedz.

Tan znalazł się już na brzegu.Spojrzał przed siebie wyostrzając słuch.Machnął ogonem ot tak.

Gdy skowyt ustał Rok była oszołomiona.Otrzepała się.Usiadła.
Zamknęła oczy i w myślach warknęła.Co będzie dalej.Czy cos się jej stanie, ktoś zginie.Otworzyła ślepia.Wzięła się za siebie po czym poszła dalej.Po kilkanastu metrach zatrzymała się.

Tak samo jak zwinnie wskoczyła to i wyskoczyła, zostawiając za sobą spory kawałek ziemi. Nie dotknęła wody. Rozejrzała się po psach.

Psy wysiadły bezpiecznie.
Po drugiej stronie czekał jeszcze Bloy i Hirashi.
Paraliż Remusa nie ustępował, a wszystkie odgłosy ucichły; zapanowała śmiertelna cisza na brzegu, gdzie była już większość.

Aragorn

Usiadł, czekając na pozostałą dwójkę.

- _ - _ -

{jkbc, Rudy jest na z/w, z psem}

-uff...czyli zdążyłem....
Uśmiechnął się..

-dobra Hir i Bloy - uśmiechnęłam się. Nareszcie już są ostatni ...

Czekał aż Bloy wsiądzie....Chciał iść za nim

Zmrużyła ślepia i ułożyła pysk na łapach, czekając na ostatnią porcję psów.

Cicho, prawie niedosłyszalnie jęknął z bólu. Czuł się coraz gorzej, nie tylko fizycznie ale i psychicznie, nawet śmiałby powiedzieć, że psychicznie gorzej.

Usiadła kilkanascie metrów od grupy.Wpatrywała się w dal

-co jest! gdzie ta barka?
Spokój zniknął