Rzeka. {Zakaz porywania}

Pokiwała twierdząco łbem i złapała go w łapki. Mooocno przytuliła go do siebie.
Ale Ty słooodki i misiowaty!!-powiedziała a raczej krzyknęła i jeszcze mocniej go przytuliła.

Zaśmiał się cicho, co było u niego rzadkością. Zazwyczaj siedział cicho, nie odzywając się, a tym bardziej śmianie się... To naprawdę było u niego mało spotykane.
- Au... Udusisz mnie - wymamrotał, pod siłą jej uścisku.

Aha...przeeepraszam...Ale i tak jesteś słodki.-powiedziała i postawiła go normalnie na ziemi. Odwinęła ogon ze swoich łap a ten w zawrotnym tempie zaczął uderzać o ziemię.

- Ale niedługo będę taaki duży jak Ty! - stanął na tylnych łapach, by jej to zademonstrować. Dziś był nadzwyczaj ruchliwy.

Nieprawda!-krzyknęła i spojrzała na niego dziwnie.
A ja jeszcze bardziej urosnę!-powiedziała i też stanęła na tylnych łapach lecz jej nie wyszło to na dobre. Szczęściara potknęła się o własne nogi i wywaliła się na ziemię.
A może prawda....-wymamrotała i spojrzała na małego akitę który cały czas stała na swoich małych łapkach. Masz Ci los....a ona nadal leży...

Wolnymi krokami przedzierał się przez pobliskie chaszcze,
Nie zważając na gałęzie, które z boleścią uderzały o jego ciało.
W oczach skrytą miał wrodzoną nienawiść.
Błędne spojrzenie pobiegło po polanie.

Od razu stanął na wszystkich łapach i podbiegł do niej.
- Nic Ci nie jest? - zapytał z troską.

Słysząc troskę w jego głosie parsknęła śmiechem. Obróciła się na brzuch i popatrzyła na niego z uwagą.
Mi nic nieee jest.-powiedział i pokiwała twierdząco łbem.
Gorsze rzeczy się przeżywało.-stwierdziła i wyciągła łapy przed siebie.

Uśmiechnął się lekko i zastrzygł uszami, wdrapał się jej na grzbiet. Ułożył się na nim wygodnie.

A co ja poduszka?-spytała i spojrzała kątem oka na niego. Uśmiechnęła się lekko i położyła łeb na łapach.

- Taak - uśmiechnął się radośnie i wtulił się w jej futro.

Niemal o mdłości przyprawił go widok dwojga obecnych nad rzeką.
Jednak zacięty wyraz pyska nie zmienił się ni krztynę.
Rozsiadł się wygodnie na kamienistym zboczu, przymykając ślepia.

Zamknął oczy, przeciągając się lekko. Po krótkiej chwili spał.

Uśmiechnęła się lekko i rozejrzała się po polanie. Zastrzygła uchem i zaczęła mruczeć swoją psychopatyczną piosenkę.

Spojrzała na psy.Ta...tą białą już widziała.Tego dobermana też ale nie miała najmniejszego zamiaru poznać go bliżej.Ziewnęła przeciągle przymykając oczy.

I to jest uprzejmość...
Lunae.-powiedziała trochę głośniej do suczki. A może poprostu wcześniej jej nie usłyszała. Chciała podejść do niej bliżej lecz małe białe coś leżało na niej.

Skinęła Solar łbem.Machnęła ogonem po czym przejechała pazurami po wilgotnym piachu.

Przyjrzała się suczce. Tak, widziała ją...Ach tak! To ta co gadała o zmarszczkach z tabakiarą! Albo ją z kimś pomyliła? Ale w każdym bądź razie wypada się przedstawić...
Solar.-powiedziała sama gubiąc się we własnych myślach.

Myśmy się już chyba widziały,w każdym bądź razie Lysis jestem-odparła do białej i przecięła powietrze ogonem.

Widziałyśmy ale się no ten nie przedstawiałyśmy, o!.-powiedziała i próbowała nie robić zbędnych ruchów gdyż chciała żeby jej mały zabójca sobie pospał.

Kiwnęła łbem do przybyłego psa i spojrzała na śpiącego Assa. Zaczęła gapić się na swoje łapy.

Nad rzekę spacerowym krokiem przybyła Sabithara, w większości musiała zdać się na dobry węch ponieważ o tej porze było już bardzo ciemno. Usiadła tuż nad
brzegiem spoglądając na wodę na której migotały odblaski księżyca na na jej pysku pojawił się delikatny uśmieszek. Po chwili uniosła łeb do góry by podziwiać także i gwiazdy na tle granatowego nieba.

Lunae.-powiedział i ostrożnie podeszła do suczki z małym białym czymś na grzbiecie. Delikatnie położyła się koło niej nie chcąc budzić Assa. Uśmiechnęła się do niej.

Sabi była nieco skołowana dawno z nikim nie rozmawiała więc i wypadło jej z głowy jak powinna się przywitać, nie mogła odpowiedzieć "lunae" ponieważ jeszcze nie należy do SPK, zwyczajne "witaj" nie było na miejscu w uważaniu suczki zaś "hej" bądź "cześć" nie, to nie w jej stylu. Na szczęście jej dylemat rozwiało wschodzące słońce.
- Dzień dobry - odpowiedziała w końcu delikatnie się uśmiechając. Spojrzała na szczeniaka który spał a grzbiecie białej nieznajomej lecz po chwili zwróciła wzrok z powrotem na rzekę.