Rzeka. {Zakaz porywania}

Zauważył,że rozmawia z jakimś owczarkiem,nie zamierzał się wtrącać.Tak, miał ochotę z nią pogadać,a może to i lepiej,że tak nie jest po mógł by powiedzieć coś co by ją zraniło.Zmrużył oczy,to już nie to miejsce które zapadło mu w pamięci,nie to miejsce,nie ten czas,nie te psy.

Parsknęła śmiechem, takim szaleńczym śmiechem.
Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi.-powiedziała trochę się uspokajając. Skinęła przybyłemu psu i spojrzała na Ave.
A czemu Ci smutno?-spytała dziwnie wykrzywiając łeb.

Kiwnęła pyskiem do Avy i Solar. Zlustrowała przybyłego spa wzrokiem. Tak, to był Tante. Znała już go. Westchnęła cicho, zaczęła znów nucić coś pod nosem. Coś niezrozumiałego dla innych psów, coś jej. Uśmiechnęła się pod nosem sama do siebie.

Minęła Cahira i Solar i podeszła do Tana.
-Veris - uśmiechnęła się lekko - Dawno się nie widzieliśmy. - zmierzyła go wzrokiem, wyczuwając jego dziwny nastrój.

-No i poszła - skwitował i położył się na trawie, mrużąc oczy. Nastawił tylko uszy, słysząc jakąś melodię. Podobała mu się.
-Co ja najlepszego zrobiłem. - warknął na siebie głucho.

To znaczy co zrobiłeś?- spytała trochę dziwnie i wstała. Zaczęła łazić wkoło Cahira. Nudziło jej się, żadnego dreszczyku emocji ani nic podobnego...

Veris-odparł siadając.Tak to prawda-opowiedział wypuszczając dynamicznie powietrze nosem i uderzając ogonem w ziemię.-Wiele się tu zmieniło,bardzo wiele-dodał po chwili jakby sam do siebie.

-Sama słyszałaś... - westchnął ciężko - Naraziłem kolejną osobę na zagrożenie z mojej strony. Szczególnie tak bliską. Wiesz o co mi chodzi... - przypomniał sobie zajście na plaży - Ciebie to dotyczy mniej, bo głównie ratuję cię z różnych opresji. Ale rozumiesz chyba...

-Wiele - skinęła głową - Ale trzeba przecież żyć. Coś cię trapi albo nie masz ochoty ze mną rozmawiać - zmrużyła oczy, usiłując go przejrzeć.
-Mogę sobie po prostu iść. Sęk w tym, że lubię twoje towarzystwo. - uśmiechnęła się promiennie. Nie wiedzieć dlaczego, poprawił jej się humor.

Kogo znowu naraziłeś?-kolejne pytanie wydobyło się z jej pyska, gdy ta teraz w niemałych podskokach okrążała Cahira. Musiało to być powoli wkurzające, coś białego pojawia się z jednej strony i znika z drugiej i tak na okrągło.

Uśmiechnął się.-Wiesz,całkiem niedługo już nie będę liderem-odparł jakby zmieniając temat,spojrzał w niebo.

-Chels. - szepnął i mimowolnie się uśmiechnął. - Czy ty nie musisz sobie odpocząć? - rzucił do swojej satelity - Najgorzej, że nie zdaje sobie sprawy z tego, co może jej się stać. I ty też nie. - wyszeptał.

Przekręciła głowę, usiłując go rozgryźć.
-Mi to nie przeszkadza, a nawet może wtedy częściej będziesz się tu zjawiać.
Przestąpiła z łapy na łapę i również spojrzała w niebo.
-Jakieś inne rewelacje?

Uuu czy ja o czymś nie wiem?-spytała z głupim uśmieszkiem na pysku. Można byłoby powiedzieć że język zwisał jej już do ziemi a ta nadal biegała.
Muszę wyładować swoją energię.- powiedziała przyśpieszywszy swoje podskoki.

-Czy ja wiem.Tak dawno nie widziałem nikogo znajomego.Eh,kiedyś ta kraina tętniła życiem,teraz to zupełnie inne miejsce,i zupełnie inne osoby.

-Nooo... widzisz mnie. Chociaż może ja się nie liczę - dodała nieco ciszej.
-Na początku, po powrocie, też mi to przeszkadzało. Ale przyzwyczaiłam się. I uważam, że może nie jest tu tak tłoczno jak kiedyś, ale nie można narzekać. Ale to... moje zdanie. I nie jest zbyt ważne - posmutniała i położyła uszy po bokach głowy.

-O czym na przykład? Jeśli chodzi o Chels to... zgodziła się być ze mną. - wypowiedzenie tego faktu na głos jakby wszystko urealniło. Siedział, wodząc za nią wzrokiem - I gdzie masz guziczek off przy okazji. - zaśmiał się i rozsiadł się wygodniej.

Łiii!! Nawet nie wiesz jak się cieszę.- powiedziała i z tej radości jeszcze wyżej skakać zaczęła.
Nie ma guziczka OFF, jest tylko bateria która musi się wykończyć.-powiedziała bardzo poważnym tonem, nadal biegnąc w podskokach.

-Czemu się cieszysz? - przekręcił głowę nie rozumiejąc - No i mam nadzieję, że to nie była zbyt dobra bateria. Ciężko się tak z tobą rozmawia...

Łaaa bo się cieszę. Chciałeś mieć rodzinę i będziesz miał! Juhuu!!-wykrzyknęła z wyszczerzem.
A czemu ciężko? Mi się baaardzo fajnie tak rozmawia.-powiedziała i zaczęła robić przedziwne piruety, gdy leciała nad jego ogonem.

Słysząc radosną nowinę, podreptała do Cahira i Solar melodyjnym krokiem. Nucąc coś w stylu; 'Like in angel in the sky', ogonem zamiatała pojedyncze pasma traw. Uniosła pysk do góry, witając się z letnim wiatrem. Fiolka zadygotała. Ona również się cieszyła.
- Gratulacje. - Powiedziała z uśmiechem, przysiadając do nich.

Podniósł się i wyszedł bez słowa.*nmm*

-Robicie z tego nie wiadomo co - pokręcił głową - Ale dzięki. - zerknął na Zoyę a potem na szalejącą wokół Solar.

Juhuuu!!-krzyknęła biegając po ''palnie 8'' między i dookoła Zoyi i Cahira. Teraz piruety robiła nad ogonami ich obu. Z wielkim wyszczerzem powiedziała do Cahira ;
Nawet nie wiesz jakie dobre są te baterie, nawet połowa się jeszcze nie wyczerpała.

- Mhm. - Wydała coś takiego spod nosa, wątpiąc, że ktokolwiek oprócz niej to usłyszy. Wstała i melodyjnym krokiem udała się pod to samo drzewo, pod którym przed chwilą leżała.