Lazurowy Klif{Zakaz porywania}

-Nie przesadzaj - parsknął cicho, ale również się uśmiechnął - Wiele się zmieniło - dodał po chwili spoglądając na nią zagadkowo.

Najwyraźniej Milva postanowiła zwiedzić całą krainę, gdyż znad Rzeki przywędrowała na Lazurowy Klif. Obrzuciła spojrzeniem obecne tu psy i, nie zwracając na nie uwagi, usiadła na mchu, kołysząc się lekko, gdy powiał "mocniejszy" wiatr.

Spojrzała na psy, tym razem chłodno i z wyrzutem. Podeszła do tej borderki i dźgnęła ją mocno, jak na swój wiek, łapą w bok.
Znudziła się bezczynnością i siedzeniem, jak i tym, że została całkiem zignorowana. Pewnie skończy się na tym, że psy ją wkurzą i trochę je... podpali.

Usłyszała powitanie Summer i jak na komendę się odwróciła, patrząc na nią. Wyciągnęła zapalniczkę i pognała w jej stronę.
- Huhu! - odpaliła ogień i przybliżyła do ogona suki z dziką radością.

Spojrzałam lekko przestraszona, a zarazem rozbawiona na szczeniaka. Jednym ruchem łapy wyrwałam jej zapalniczkę z łapy.
- nie jesteś za młoda na zabawę zapalniczką? - uśmiechnęłam się do niej.

Z małego, niewinnego, podpalającego ogony szczeniaczka zmieniła się całkowicie. Obnażyła zęby.
- Jak śmiesz kraść cudze rzeczy?! Oddawaj! - warknęła na sukę. Taka młoda, a taka wściekła.

Pozwoliła, by najeżona lekko sierść opadła. Spojrzała spode łba na Summer, szybkim ruchem odbierając jej swą własność.
- Akurat! - burknęła pod nosem. - A nad tą... "prośbą" pomyślę.

- sobie za dużo nie pozwalaj, młoda - syknęłam. Zaczęłam wachlować się ogonem.

- A ty mi nie mów, co mam robić. - odparła bezczelnie.
Jak zahipnotyzowana wpatrywała się w ogon suki. W końcu odpaliła zapalniczkę, zbliżyła ją do ogona i go podpaliła z drwiącym uśmieszkiem na pyszczku. Odbiegła od Summer, nie chcąc, by znowu ukradła jej zapalniczkę.

Wrzasnęłam
-ty wstrętny bachorze!-jęknęłam bijąc swoim ogonem w ziemię, gdy wreszcie udało mi się ugasić płomień położyłam się na ziemi z najeżoną sierścią. Zaczęłam patrzeć się wściekle na Milvę.

- Och. Tak mi przykro. - powiedziała radośnie, z zafascynowaniem patrząc na ogień, a ze smutkiem, gdy wojowniczka go ugasiła.
Usiadła znowu na mchu, szczerząc zęby do Summer.

Gdy suka ją przygniotła, warczała i szarpała się, gryząc ją po łapach.
- Nie mam rodziców. I nie będę mieć przyszywanych. - powiedziała, o dziwo chłodno, mrużąc ślepka.

Wbiegłam, mrużąc oczy od zachodzącego słońca, machnęłam kilkakrotnie ogonem bez przyczyny. Zatrzymałam się spoglądając z daleka na to co się dzieje tam, dalej. Zauważywszy dwa Owczarki Niemieckie, szczeknęłam kilkakrotnie, z przyzwyczajenia.

- Nikt. - burknęła i wzruszyła barkami. - 3 dni minęły, odkąd tu trafiłam.
Stuliła uszy, słysząc Satharę. Nie była przyzwyczajona do głośnych odgłosów, takich jak właśnie szczekanie.

Przekrzywiłam pysk, patrząc na nie szarobrązowymi oczami. Reakcja tej mniejszej przykuła moją uwagę, ogólnie wyglądało na kogoś o mocnym charakterze nawet jak na swój wiek, usiadłam w tym miejscu gdzie stałam, milcząc.

W końcu zwróciła bursztynowe oczęta na borderkę. Przekrzywiła lekko łebek.
Z żalem schowała zapalniczkę. Musiała na trochę opanować swoje zapędy.

- Lunae. - odparłam po chwili, oklapnięte uszy nastawiając w kierunku Owczarka. Podwinęłam ogon pod siebie, jak to zwykle robiłam, gdy siedziałam.

Oblizała pyszczek i znowuż zerknęła na sukę.
- Dzień dobryy. - mruknęła po chwili. Nie znała powitania SWD, więc wolała się przywitać tak.
Nie wiadomo, co zrobi jako następne - czy ją również podpali, czy może będzie się zachowywać w miarę... normalnie. |D